Fiat Croma 2.4 Multijet

Kiedy Włosi postanowili powrócić na rynek z największym Fiatem - Cromą, oczekiwali, że to auto przebojem zdobędzie rynek. Tak się nie stało. Podobnie jak zbliżone pod względem koncepcji Renault VelSatis i Opel Signum zostało przyjęte z rezerwą. A szkoda, bo Croma dużo zyskuje przy bliższym poznaniu. Zwłaszcza w tej wersji

Wraz z jej duchowymi krewniakami z logo Renault i Opla Croma miała pokazać kierunek, w jakim podążą producenci aut segmentu D. Według tej wizji będą one rosły, a w zasadzie pęczniały, stając się czymś pomiędzy kombi a vanem. Niestety, klienci jeszcze nie docenili zalet takich hybryd. Wciąż wolą klasykę. Nawet jeżeli oznacza to skromniejszy bagażnik i mniej miejsca nad głową. W ten sposób Croma stała się autem nieco niszowym. Co nie znaczy złym ani nielubianym. Widać to na naszych ulicach, gdzie dużo łatwiej uświadczyć Cromę niż Signum, o VelSatisie niewspominając. Dlaczego? Abstrahując od jego nieco niższej ceny, Fiata wybierają osoby chcące pogodzić funkcjonalność z estetyką. Wygląd samochodu to zasługa Giorgietta Giugiara. Słynny stylista zadbał o harmonijną kompozycję dwubryłowego nadwozia, wysmuklonego z tyłu przez długie lampy (jak w Alfie 159 i Hondzie Accord). Dzięki temu całość nie wygląda zbyt ciężko i zwaliście, choć mieści pięć osób, 500 litrów bagażu i ma prawie 600 kg ładowności.

Łapię za chromowaną klamkę i otwieram drzwi, które zamykają się z przyjemnym "plum". Jak w samochodach klasy wyższej. Dobrze! Siadam za kierownicą. Jeszcze lepiej! Fiat podkreśla, że architektura auta ułatwia zajmowanie w nim miejsca. I rzeczywiście. Siedziska przednich foteli oddalone są od ziemi o ponad 60 cm, a więc prawie o 10 cm wyżej niż w innych autach tego segmentu. Docenią to nie tylko ci, którym strzyka w kolanach. Zwłaszcza że dzięki podniesionemu dachowi nad głową też jest mnóstwo miejsca (ponad metr, licząc od siedziska foteli).

Nie mniej zadowoleni powinni być pasażerowie tylnych siedzeń. Mają sporo miejsca na nogi (oparcia foteli dzieli 90 cm) i dobre widoki nie tylko na boki. Teatralna zabudowa kabiny sprawia, że o kilkanaście centymetrów górują nad siedzącymi w pierwszym rzędzie. Świetne auto do wycieczek krajoznawczych.

Jest też nuta nostalgii. Umieszczony pod pewnym kątem soczysty lewarek sześciobiegowego automatu oraz rozmieszczenie punktów świetlnych przywodzą na myśl... Fiata 132. Nawet kontrolki zapalają się identycznie jak przed laty - rozbłyskując powoli i z pewnym opóźnieniem.

Dobre wrażenie sprawia też obła środkowa konsola. Bogato tu od mnogości przycisków opcjonalnej nawigacji i sterowania klimatyzacją. Wygląda imponująco. Tyle że obsługa tego bogactwa wymaga przyzwyczajenia. A skoro przy nawykach jesteśmy. Pomijając kierowców Saabów, cała reszta będzie musiała wyrobić sobie odruch wciskania elektronicznego kluczyka nie w kolumnę kierownicy, lecz między siedzenia, bo tam właśnie ukryto stacyjkę. Jeden ruch i do naszych uszu dochodzi głęboki pomruk pięciocylindrowego diesla o budzącej szacunek mocy 200 KM. 2.4 Multijet 20V pozwala na rozpędzenie auta do 216 km/h i osiągnięcie setki w 8,5 s. Na litr pojemności przypadają 84 KM. Jak na coś, co miało przypominać vana, to naprawdę dobry wynik. Rozsiadam się wygodnie w wielkim dyrektorskim fotelu i łapię kierownicę. Coś tu nie tak. W starym dobrym 132 trzymało się ją prawie między kolanami. Tutaj zaś oznaka władzy kierowcy sterczy w niebo jak w jakimś dostawczaku. Nawet po opuszczeniu jej maksymalnie w dół. Jedyne lekarstwo to skrajne podniesienie fotela. Teraz co prawda macham nogami nad podłogą, ale za to ci, którzy jadą za mną na barokowo przestronnej tylnej kanapie, mają jeszcze więcej miejsca na kolana. Cóż - po prostu jestem za mały. Długi (475,5 cm) Fiat ma taki sam rozstaw osi jak Opel Vectra (270 cm), ale znacznie więcej miejsca w środku, zwłaszcza na tylnych fotelach.

Myśląc sobie o otulających mnie w razie czego dziewięciu poduszkach powietrznych, przesuwam dźwignie automatu na "D" i ruszam.

Dzięki 400 niutonometrom 200-konny motor z niebywałą lekkością rozpędza włoski luksus w wykonaniu Fiata, nawet przy prędkości grubo ponad 100 km/h, zostawiając dużo luzu pod pedałem. Pieprzu tej zabawie dodaje ciche, miękko pracujące, wygodne jak wodne łóżko zawieszenie.

Na nieczynnym lotnisku koło Trójmiasta odkrywam, że około 200 km/h silnik dalej może, ale wodne łóżko robi się zanadto miękkie. - Jak w poprzednim Mercedesie E - myślę, zastanawiając się, czy to komplement. Wciskam hamulec. Auto płynnie zwalnia, a ja wyjeżdżam na szosę. Chyba polubiłem to auto. Jest mniej dziwne i bardziej przyjazne niż można przypuszczać. Gdyby ludzie nie byli niewolnikami stereotypów, z pewnością cieszyłoby się wzięciem. A może jego czas dopiero nadejdzie?

Fiat Croma 2.4 Multijet

Kompendium

Gaz

Przestronne i wygodne wnętrze, doskonała widoczność, komfortowe zawieszenie, cichy, mocny silnik

Hamulec

Kierownica zanadto stercząca do góry

[Summa Summarum]

Coś dla ludzi potrzebujących wygodnego, pojemnego i bogatego w wyposażenie samochodu. Przy okazji takiego, który nie wzbudzi u sąsiada wybuchu zazdrości ani podejrzeń urzędu skarbowego

Croma skrzywdzona

Jestem od lat wiernym czytelnikiem i admiratorem "Gazety Wyborczej" oraz "Wysokich Obrotów". Dlatego z wielkim zdumieniem i rozgoryczeniem przeczytałem w numerze 21/134 "WO" opis Fiata Cromy. Fala krytyki dotyczącej w zasadzie każdego aspektu tego samochodu, jaką Państwo przedstawili na łamach swojego pisma, naprawdę wydaje się być tendencyjna, delikatnie mówiąc. A przecież obiektywizm i klasa w podejściu do tematu to od lat wizytówka "Gazety" i jej dodatków.

Mam ten samochód od ponad pół roku - wersja Emotion w pięknym kolorze brąz z jasnym środkiem w skórze. Jeżdżę nim dużo, ponad 40 tys. rocznie, zatem mam możliwość pełnej oceny auta, jak również porównania go z drugim posiadanym autem - Fordem Mondeo Ghia. Powiem krótko, nie ma porównania: Croma jest autem pod każdym względem lepszym, wygodniejszym, bardziej komfortowym, wyciszonym, lepiej wykonanym, dysponującym lepszym napędem. Miałem też możliwość jeździć parę lat Toyotą Avensis, ona też nie wytrzymuje porównania z Cromą.

Autor cytowanego artykułu deprecjonuje prawie każdą cechę opisywanego auta, sugerując producentowi, aby zajął się tym, co potrafi, czyli produkcją samochodów małych. Krytykuje wygląd (de gustibus... zatem nie odniosę się do tego), ergonomię, koncepcję auta. Nic bardziej błędnego proszę Państwa. To świetne auto, w każdym calu. I nie jest też prawdą, że się źle sprzedaje, wystarczy spojrzeć choćby na statystyki we Włoszech, trzeba też pamiętać, iż sales target został ustalony na 60 tys. rocznie i jest przekraczany.

Proszę o więcej obiektywizmu i może trochę szacunku dla firmy, która także i tym właśnie modelem udowadnia doskonale, że potrafi i ma dawno za sobą kiepskie lata.

Pozdrawiam, Ryszard S.

Oceń ten samochód
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.