Podczas testów zachowywało się jak typowa przednionapędówka. Najtrudniej wpadało w poślizg i najtrudniej z niego wychodziło. Jako jedyne z całej trójki nie pokonało nasypu o wysokości... 1m. Wystarczyło, że tylne koło na moment powędrowało do góry, by utknęło w głębokim puchu. Dopiero pomoc kilku osób przywróciła mu władzę w kołach.
Ale tego dnia Honda zawiodła nas jeszcze bardziej. Pod wieczór w centrum miasta zaszwankował jej silnik. Być może pracując wcześniej w przechyle nie miał właściwego smarowania . Dlaczego kontrolka ciśnienia oleju nie alarmowała o zagrożeniu? Sprawdzamy bagnecik. Obsługa serwisu zapewniła, że nawet z taką ilością oleju (dolna kreska) silnik powinien ruszyć. Niestety, nie ruszył. Słuchając zgrzytów i trzasków dochodzących spod maski nowego auta (4800 km przebiegu) zrezygnowaliśmy z kolejnych prób. Auto trafiło na lawetę i tak wróciło do serwisu.