Konfrontacje: Subaru Impreza/Volvo V50

Jeden jest jak mocna whisky, drugi jak przednie wino. Oba potrafią wiele i kosztują niemało. Całkiem inaczej objawiają swoją moc. Który lepszy? Zależy, czy lubisz delektować się smakiem, czy wolisz, by zaszumiało ci w głowie...

Jaki samochód jest konkurentem Volvo V50 T5 AWD? Długa i szczegółowa nazwa ułatwi zadanie. To Volvo - a więc rywal nie może być tani, V50 - musi być kompaktowym kombi, T5 - powinien mieć ponad 200 KM oraz turbo, AWD - i napęd na wszystkie koła. Aha... i mile widziane byłoby szwedzkie pochodzenie. Jest jedno takie auto - Saab 9-2x. Niestety, po pierwsze - niedostępny w Polsce, po drugie - nie jest rodowitym Szwedem. To raczej Subaru ze szwedzką twarzą. Subaru? Kilka dni później mieliśmy pod redakcją niebieską Imprezę WRX. Mówicie, że V50 też ma kłopoty z tożsamością? Zgadza się, platformę dzieli z niemieckim Fordem, a powstaje w Belgii. Ale i tak jest bardzo skandynawskie. Choć nie jak szwedzki stół. Prędzej elegancka restauracja, gdzie serwują wykwintne dania i wymagają etykiety. Wytwornie, przyjemnie, ale... trochę sztywno. Nie można podnosić głosu, bo inni goście wezmą to za nietakt. W Volvo zamiast znaczących spojrzeń będzie cię ograniczać DSTC - szwedzkie ESP.

Bardziej swobodna jest Impreza. To jak spotkanie ze starymi, dobrymi znajomymi, którzy lubią wygłupy i huczne zabawy. Można poszaleć, Subaru nie będzie cię ograniczać. Trzeba jednak znać umiar. Bo taka impreza może skończyć się kacem.

Obydwie marki podkreślają swoje starania o ochronę pasażerów. Ale czynią to na dwa sposoby. System stabilizacji toru jazdy to dla jednych ograniczenie wolności, dla innych dbałość o bezpieczeństwo. Volvo niczym nadopiekuńczy rodzic wyręcza kierowcę niemal we wszystkim i dzięki zakazom chce ustrzec go od kłopotów. A Subaru uważa, że kierujący powinien sam poznać zagrożenie, by mógł go świadomie unikać. ESP? Brak. Twórcy Imprezy najwyraźniej nie chcą obrazić twardzieli gardzących takimi wynalazkami. Chyba niesłusznie. Teraz bywają skalibrowane tak, że nie przeszkadzają podczas szybkiej jazdy, a w krytycznych momentach ostatnia deska ratunku może się przydać. Tak właśnie jest w Volvo. DSTC działa tu niepostrzeżenie i w dodatku daje się znieczulić. Wtedy co prawda też się uaktywnia, ale na tyle późno, by pozwolić na efektowne zarzucanie tyłem. I na nic więcej. Możesz zapomnieć o płynnej jeździe długimi poślizgami, z czego słynie Impreza. Zdrowym kompromisem byłby całkowicie dezaktywowany układ ESP, czyli rozwiązanie, na które zdecydowało się już Subaru w Legacy.

Na rozgrzewkę

Obydwa auta mają ok. 4,5 m długości, czyli mniej więcej tyle co Ford Focus kombi, ale są sporo droższe. Impreza to wydatek 136 tys. zł, V50 - aż 172 tys. zł. Volvo każe słono płacić za bogatsze wyposażenie. W Imprezie liczba opcji jest - delikatnie mówiąc - ograniczona. Wystarczy wspomnieć, że WRX kombi możesz kupić tylko w pięciu kolorach. Ma co prawda 17-calowe aluminiowe obręcze, ale klimatyzacja jest już półautomatyczna. Domówić można tylko to, co przyda się do szybkiej jazdy. Najwyraźniej całą resztę producent uznał za niepotrzebny balast.

V50 T5 ma 6-stopniową skrzynię biegów (WRX tylko 5 biegów), sześć poduszek powietrznych (Impreza - cztery), DSTC, 16-calowe felgi i bardzo bogatą listę wyposażenia dodatkowego z biksenonami i sprzętem audio z 12 głośnikami.

Wsiadam do najmniejszego Volvo. Deska rozdzielcza nie jest tak masywna jak u większych Szwedów. Mniej solidna? W żadnym razie. Materiały i ich montaż niespotykane w autach tej klasy. Funkcjonalność również na wysokim poziomie. Nawet na długich trasach fotele nie dają powodów do narzekań. V50 jest bardzo komfortowe, ciche i aksamitne. Mógłbym nawet powiedzieć, że bliskie doskonałości, gdyby nie parę drobiazgów. Na przykład zwalniając hamulec ręczny, trzeba uważać, by nie zmiażdżyć kciuka. Niefortunne jest też umieszczenie wyświetlacza komputera pokładowego (wysoki kierowca musi pochylać głowę, by cokolwiek z niego odczytać).

Można mieć również zastrzeżenia co do układu przewietrzania. Miło, że nawiew na szybę jest bezprzeciągowy, ale jeśli korzystamy z funkcji "auto", za bardzo hałasuje. Poza tym? Wszystko OK. Przyrządy na desce rozdzielczej są logicznie rozmieszczone i łatwe w obsłudze, pozycja za kierownicą (regulowaną w dwóch płaszczyznach) wygodna, widoczność doskonała. Oprócz wielu zalet Volvo ma jeszcze jedną. Siedząc w V50, trudno oprzeć się wrażeniu, że to nowoczesne auto. Na miarę XXI wieku. I tu dotykamy pięty achillesowej Imprezy. Wsiadam i co widzę? Poprzednią dekadę. Choć w Subaru czuje się japońską solidność, jest jednak passé. Równie dobrze mogłoby powstać 10 lat temu. Konsola, przełączniki, tapicerka... konkurencja poszła dużo dalej.

Cieszą za to sportowe atrybuty. Przewodniej roli nie kryje wielki obrotomierz umieszczony pośrodku zestawu wskaźników. Pionowo wiszące pedały jakby czekały na sygnał do akcji. Sportowo ukształtowane fotele mocno obejmują ciało. Ogólnie Subaru przyjega do kierowcy niczym rajdowa rękawica. Muszę precyzyjnie zwalniać sprzęgło, bo inaczej samochód szarpie. Ledwie nacisnę gaz, a już Impreza potrząśnie pasażerami. Ten samochód jest narowisty, ale dzięki temu daje mnóstwo radości z szybkiej jazdy. Volvo znakomicie zachowuje się na asfalcie. Ma komfortowe zawieszenie, pewnie trzyma się drogi i jest bardzo szybkie. Impreza jest twardsza, ale ma większy skok zawieszenia i prześwit, dzięki czemu nie obce są jej rajdy zimowe ani szutrowe.

Zmrożone i wstrząśnięte

Nie bez powodu jeździmy tymi samochodami w lutym. Teraz możemy skutecznie odpierać ataki przeciwników napędu na cztery koła. Zwiedziliśmy pogórze ciężkowickie. Szczyty nie za wysokie (ok. 500 m n.p.m.), ale jakie szlaki! Wjeżdżam na leśny odcinek drogi znanej tylko lokalnym mieszkańcom. Cztery kilometry bez skrzyżowań. Przed nami odważył się tędy przejechać tylko pług. Latem szutrowa droga jest bardzo szeroka, teraz od świata oddzielają ją metrowej wysokości bandy ze śniegu. Obok z trudnością mieści się niebieskie Subaru. Ochoczo bulgocze, przeczuwając dobrą zabawę. Zima i Impreza to jak idealne małżeństwo, znakomicie się uzupełniają. Bordowe Volvo jest jakby mniej zainteresowane okolicznościami, choć ani trochę nie zaniepokojone.

Ruszam. Impreza startuje niczym na asfalcie, wgryzając się wręcz w śnieg. Pierwsze łuki robią wrażenie, ale tylko na mnie, bo Subaru pokonuje je bez najmniejszych problemów. Choć puchowe bandy gwarantują bezpieczeństwo, kolejne zakręty wzbudzają więcej emocji. Nie wystarczy wciskać gaz. Impreza "jeździ sama"? Ten obiegowy pogląd nie oddaje rzeczywistości. Owszem, radzi sobie rewelacyjnie, ale jest wymagająca. Łatwo popełnić błąd. Musisz nauczyć się walki z podsterownością. Jak? Powinieneś jechać odpowiednio szybko, by zbliżyć się do granicy przyczepności. Wtedy auto zaczyna płynąć. Przed zakrętem musisz odpuścić gaz, by dociążyć przód, i dopiero skręcić kierownicą. Potem już tylko prawym pedałem decydujesz o głębokości poślizgu, a nieco za dużą i nieregulowaną osiowo kierownicą korygujesz tor jazdy. Za tobą unoszą się kłęby białego puchu, a ty połykasz kolejne zakręty. W razie potrzeby tył samochodu może się oprzeć na śnieżnej bandzie, ale w najlepszym wypadku grozi to zmatowieniem lakieru. Nierówna droga? Subaru sprawia wrażenie, jakby ją ignorowało. Trzeba też pamiętać, że taka zabawa uzależnia szybciej niż hazard.

Napęd i wyważenie to najmocniejsza strona Imprezy. Moment obrotowy rozdzielany jest równomiernie na obie osie, co pomaga panować nad autem w poślizgu. Co prawda nie jest to STI Solberg Edition, ale WRX jak na rodzinne kombi i tak potrafi zbyt wiele.

Jedyne, co może popsuć ci humor, to spalanie: podczas takiej jazdy Subaru potrafi puścić z dymem 20 l/100 km. W trasie trzeba się liczyć ze spalaniem przekraczającym 10 l na setkę. W mieście rośnie o dodatkowe 4 litry. Volvo jest oszczędniejsze, średnio o litr na 100 km. To zasługa m.in. układu Haldex, który elektronicznie rozdziela moment obrotowy.

W razie potrzeby przerzuca go na tył z niewielkim, ale jednak opóźnieniem. Dlatego V50 AWD mniej ochoczo reaguje na polecenia kierowcy.

Wystarczy kilkanaście minut za kierownicą Imprezy, by zapomnieć o luksusowym Volvo, w którym nie można wyłączyć DSTC. Nie wiem, czy to bardzo wyciszony silnik, wykwintna kremowa tapicerka czy nastrój panujący we wnętrzu, ale za kierownicą V50 jakoś nie chce się figlować. Szybka jazda - tak. Poślizgi - niekoniecznie. Auto raczy prowadzącego dużo mniejszym ładunkiem bodźców. Jeździ ciszej, płynniej i dostojniej. Ma też precyzyjny układ kierowniczy, lepszą skrzynię biegów i bardziej komfortowe zawieszenie, ale mniejszy prześwit i... DSTC. Dlatego na leśny odcinek ruszyłem z większymi obawami o podłogę. Niepotrzebnie, T5 radziła sobie rewelacyjnie, ale na drodze do dobrej zabawy stał DSTC. Kiedy pewnie wjeżdżasz w zakręt, pozwala na poślizg, ale jakiekolwiek zawahanie czy próba korekty powoduje, że słyszysz charakterystyczne klikanie przy kołach, czujesz utratę mocy a kierowca i samochód przywoływany jest do porządku. Cóż, Impreza jest dzika, a Volvo kulturalne. V50 T5 ułatwia połykać drogę niepostrzeżenie, w towarzystwie dźwięków dobrej jakości audio. A Subaru pozwala ci cieszyć się każdym kilometrem, zakrętem i prostą.

Nic dziwnego, że łatwo się zaprzyjaźnić z Imprezą - jest ekstrawertyczna. Dzieli się tym, co ma, i nie kryje swoich możliwości. Dlatego pasują do niej spoilery i wielkie koła. Po przeżyciach z limitowanej wersji Imprezy (Solberg), kiedy zapaliłem silnik testowanego kombi, miałem wrażenie, jakby był zakneblowany. Dodaję gazu i nie mogę usłyszeć tego charakterystycznego intensywnego bulgotania. Dlatego chyba lepiej nie wyjeżdżać z salonu bez sportowego tłumika Prodrive. Jeśli już zdecydowałeś się na Imprezę, i tak w niedługim czasie po niego wrócisz.

Introwersja to cecha Volvo. Z zewnątrz ciężko dostrzec atrybuty mocy. Nawet dwie rury wydechowe są dobrze schowane pod zderzakiem. Dopiero kiedy uda ci się wkupić w łaski V50-tki, zajrzeć do środka i nacisnąć gaz, poznajesz jego wartość.

Wybuchowy koktajl

Ani jednego, ani drugiego samochodu nie kupuje ktoś, kto chce mieć przede wszystkim kombi. Bardziej praktyczna karoseria to wartość dodana, ale w taki sposób, że nie przeszkadza, bo i Impreza, i V50 jak na kombi prowadzą się rewelacyjnie. Wnętrze Volvo, choć jak na tę markę wyjątkowo przytulne, zapewnia nieco więcej miejsca z tyłu i ma bardziej praktyczny bagażnik. Pasażerowie Subaru mimo to nie narzekają - jadą przecież Imprezą.

Jest jednak kilka cech, które łączą bardzo mocno obydwa samochody. I Volvo, i Subaru mają pod maską silniki o mocy ponad 200 KM. W Volvo pracuje większa (2.5 l), pięciocylindrowa rzędowa jednostka o mocy 220 KM. W Subaru o 5 koni więcej produkuje mniejszy (2.0 l), czterocylindrowy bokser. Silnik Imprezy kręci się do ponad 7000 tys. obr./min. Podczas szybkiej jazdy wystarczy przenieść się na wyżyny obrotomierza, by nie przeszkadzało 5 biegów ani dziura w obrotach. Nieco gorzej jest, kiedy jeździmy spokojnie, bo wtedy trzeba planować szybkie wyprzedzanie. Oprócz dużej mocy T5 i WRX mają też napęd na cztery koła i kompaktowe wymiary. To bardzo groźne połączenie czyni je jednymi z najszybszych i najbardziej uniwersalnych samochodów oferowanych na rynku. Sprawdzą się w każdych warunkach. Od miejskiej dżungli, gdzie znajdziesz miejsce do parkowania, przez autostrady, gdzie rozpędzą się do 230 km/h, po zaśnieżone górskie drogi, które będą połykać z łatwością rzadko spotykaną w innych samochodach. Możesz nimi pojechać na narty, na plażę... zawiozą cię wszędzie i chyba nigdy nie zawiodą.

Przez żołądek do serca

I w tym miejscu pojawiają się argumenty, dla których kupuje się Subaru. Ten samochód ma coś rzadko spotykanego. Coś, co powoduje, że słyszy się opinie: "wolę jedno Subaru od dziesięciu nie wiadomo jak prestiżowych i drogich samochodów". Nic dziwnego, że kiedy górę biorą emocje, serce wybiera Subaru. Rozsądek skłania się ku Volvo. Tylko czym należy się kierować w przypadku samochodów? Nie każda droga jest odcinkiem specjalnym. Z Volvo po prostu łatwiej żyć na co dzień. Mniej radości, emocji, za to spokojniej, bardziej komfortowo, a niewiele wolniej.

SUBARU

Gaz

Znakomity układ napędowy, duża radość z jazdy, uniwersalne zawieszenie spisujące się szczególnie dobrze na nierównych polskich drogach, charakterystyczny dźwięk silnika, znakomita dynamika, atrakcyjne warunki gwarancyjne

Hamulec

Tubodziura, archaiczne wnętrze, niewiele propozycji na liście wyposażenia dodatkowego, za duża kierownica bez regulacji osiowej, brak 6-biegu

VOLVO

Gaz

Znakomite wykończenie, wnętrza, bogata lista dodatków, elastyczny silnik o rasowym brzmieniu, wysoki komfort podróżowania, dobre audio, 6 biegów, wygodne fotele, skuteczny system DSTC, pewne prowadzenie na asfaltowych drogach

Hamulec

Brak możliwości odłączenia systemu DSTC, wysoka cena, wadliwie zaprojektowana dźwignia hamulca ręcznego oraz wyświetlacz komputera pokładowego, zadziwiająco krótki czas gwarancji antykorozyjnej, wyczuwalne drgania na kierownicy

Kompendium

Nasze pomiary

Zdanie mistrza

Wojciech Cołoszyński - mistrz Polski w wyścigach, prowadzący Akademię Jazdy na terenie Automobilklubu Polska

Nie bez powodu Subaru Impreza cieszy się tak dużą popularnością wśród fascynatów rajdów. Pod względem własności jezdnych trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Nieco większy prześwit zwiększa możliwości jazdy po szutrowych i nierównych drogach a mięsiste zawieszenie gwarantuje stabilność nawet w bardzo trudnych warunkach. Idealny samochód do zabawy na torze szutrowym lub pokrytym śniegiem.

Volvo to inna bajka. Nie można wyłączyć całkowicie systemu DSTC, dlatego trzeba zapomnieć o takiej zabawie jak w Imprezie. Warto jednak zaznaczyć, że elektronika jest bardzo skuteczna. Mimo usilnych starań nie można wyprowadzić samochodu z równowagi. V50 ma też precyzyjny układ kierowniczy i bardzo komfortowe wnętrze.

Niezawodność

W statystykach TUV oba auta wypadaja dobrze, ale nie rewelacyjnie. Wśród trzylatków Volvo V40/50 zajmuje 21, a Subaru Impreza WRX 26 miejsce (odpowiednio 4 i 4,1 proc. egzemplarzy z usterkami spośród wszystkich przebadanych).

Nasze noty

Summa Summarum

V50 T5 jest modelem staranniej dopracowanym. Dlatego w kategorii "suma z powyższych" wypada lepiej od Imprezy. Jest też lepiej wyposażone.

Jednak zwyciężyło w porównaniu minimalnie, a to za sprawą znakomitego układu jezdnego Imprezy, który gwarantuje niekwestionowaną radość z jazdy. Mimo że oba samochody są bardzo podobne technicznie, przyciągają klientów innymi zaletami

Więcej o:
Copyright © Agora SA