Dodge Viper SRT-10

Prędki i skłonny do ekscesów Viper nie zawiedzie nikogo, kto lubi żyć na krawędzi.

To było jak objawienie. Wóz nieskażony cywilizacją. Bez dachu, bez klamek. Połowę długości zajmowała pokrywa silnika. Pod nią dziesięć cylindrów w układzie V zdolnych wydobyć z siebie 300 KM. Elvis powiedział kiedyś, że "ambicja to marzenie z silnikiem V8". Nie przewidział, że będzie Dodge Viper.

Żmija jak Cobra

Prototyp przyćmił inne gwiazdy salonu samochodowego w Detroit w 1989 roku. Był dedykowany Carollowi Shelby'emu i jego nieśmiertelnej AC Cobrze. Jak ona brutalny i bezkompromisowy. Groźny i fascynujący. Nikogo nie pozostawiał obojętnym.

Niepotrzebny był dyplom magistra ekonomii, aby zorientować się, że ten samochód to najlepsze, co przytrafiło się Chryslerowi od czasów modelu 300C i silnika HEMI. Koncern trwonił swoją tożsamość, robiąc auta naśladujące sprzęt gospodarstwa domowego. Miały tyle charakteru co kuchenka mikrofalowa. Viper (z ang. żmija) był pierwszym z wielu modeli, za którymi warto było obejrzeć się na ulicy.

Do sprzedaży trafił w grudniu 1991 roku. Pozbywając się niespełna dwóch tysięcy zdziczałych roadsterów rocznie, koncern nie robił kokosów. Lecz Viper ściągał do dealerów więcej zaciekawionych klientów niż darmowe hotdogi i dziewczyny z balonikami.

Zygzaki na piasku

Obecny model debiutował w sezonie 2003. Przygotował go dział Performance Vehicle Operations (PVO). Z Viperem SRT-10 trzeba umieć się obchodzić. Producent obdarzył go ABS-em, ale o systemie kontroli trakcji nie ma mowy. Nie masz doświadczenia? Lepiej traktuj gaz, jakbyś jechał babcinym kombi, a nie samochodem zdolnym rozwinąć

300 km/h! - ostrzegają właściciele Viperów. Pojazd pokonuje zakręty, jakby nie istniała siła odśrodkowa. Wystarczy jednak trochę piasku czy resztka oleju na asfalcie, żeby przy gwałtownym ruszaniu lub zmianie biegu spontanicznie zmienił kierunek jazdy.

Na szczęście układ kierowniczy ze wspomaganiem działa z chirurgiczną precyzją. Zdecydowane wciśnięcie hamulca sprawia, że Viper prawie staje dęba. Tarczowe hamulce Brem-bo są bardzo skuteczne i takie pozostają nawet po wielokrotnym ostrym

hamowaniu.

Viper jest bardzo sztywny, a to za sprawą stalowego szkieletu przykrytego kompozytowymi panelami. Model nie poddaje się naprężeniom. Nie jęczy i nie skrzypi. Fotele trzymają jadących jak w kleszczach. Położenie pedałów można dopasować do swoich potrzeb. Rada dla czterdziestolatków przeżywających drugą młodość - przed kupnem SRT-10 warto poćwiczyć aerobik. Auto nie toleruje wystających brzuchów. W środku jest ciasno, a wsiadanie i wysiadanie wymaga wręcz kociej zręczności. Wyrobienie odpowiednich nawyków przyspieszają progi drzwi, gorące od biegnących pod spodem rur wydechowych.

Bagażnik ma objętość blisko 260 litrów, podobną jak w Oplu Corsie. Tylko że w Viperze nie można złożyć siedzeń i tym samym powiększyć powierzchni ładunkowej. Niestety, nie ma także zapasowego koła. Opony po przebiciu umożliwiają dojechanie do najbliższego warsztatu, a kierowcę o awarii informuje czujnik ciśnienia w ogumieniu.

Standardowa klimatyzacja pozwala utrzymać możliwą do zaakceptowania temperaturę wnętrza. Poprzedni model ze względu na bliskość jednostki napędowej mocno przygrzewał w nogi. Może to się sprawdza na Alasce, ale na pewno nie w słoneczny dzień, wymarzony do zaprezentowania się za kierownicą ekscentrycznego samochodu.

Ostre pieszczoty

Jeśli właściciel zaakceptuje to, że Viper nie jeździ po krawężnikach i nierównych podjazdach, parska na luzie, a gdy długo stoi na słońcu, to wydziela szczególny zapach, może oczekiwać wdzięczności swego pupila. Dodge rozpędza się do 100 km/h w niecałe 4 s. Gdy krąży po bulwarze, potrafi być cichy i spokojny. Wystarczy odpowiednio wysoki bieg i umiarkowane obroty. Jednocześnie zawsze gotów jest wściekle ryknąć, żeby zagłuszyć Lamborghini wygrywające klaksonem "La Cucaracha". Dziesięć cylindrów w takich wypadkach jest lepsze od fabrycznego zestawu audio ze zmieniarką na sześć płyt kompaktowych. Twarde niezależne zawieszenie daje się lubić na szybkich wirażach. Natomiast kiedy Viper przejeżdża nad nierówną studzienką, poszturchuje kierowcę.

Jazda najmocniejszym wozem Ameryki sprawia, że jego właściciel łatwo zawiera znajomości. Jadąc w korku, poczuje się nawet zmęczony popularnością. Musi być przygotowany, że inni kierowcy będą go pozdrawiać i zadawać setki pytań. Wielu będzie chciało się z nim zmierzyć podczas ruszania spod sygnalizacji drogowej. Stojący na parkingu Viper może paść ofiarą maniaków, którzy będą chcieli choć posiedzieć w jednym z najszybszych wozów, jakie zrobiło Detroit. Z pomocą przyjdzie wtedy zdejmowany hard top oferowany przez firmy tuningowe. Dodge tym razem nie przewiduje wprowadzenia odmiany coupé, a oferowany seryjnie do roadstera miękki, składany dach nie chroni należycie przed wandalami. Przed ulewnym deszczem również.

Dodge Viper SRT-10 nie poddaje się porównaniom. Nie jest ani eleganckim GT, ani filigranowym roadsterem. W gruncie rzeczy to wielki silnik (o mocy 500 koni mechanicznych) z lekkich stopów w opakowaniu z tworzywa sztucznego. Stanowi klasę sam dla siebie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.