Konfrontacje: Alfa Romeo 156 2.5 V6/Honda Accord 2.4 Type S

Rodzinne auta o sportowym zacięciu, ale o różnych pomysłach na konstrukcję silnika - rzędowa i widlasta. Sprawdziliśmy, która koncepcja jest lepsza.

Pod maską Accorda pracuje jednostka rzędowa o czterech cylindrach, natomiast w Alfie - droższa i bardziej wyrafinowana widlasta szóstka.

Uważam, że w motoryzacji liczy się przede wszystkim wynik. Dla kierowcy nie jest aż tak istotne, czy producent samochodu dla uzyskania odpowiednich osiągów zastosował skomplikowaną technikę, czy doszedł do tego samego inną drogą. Bo my chcemy wyników!

Ekstraklasa

Trafił swój na swego. Nareszcie "156" doczekała się godnego przeciwnika. Do tej pory niewiele aut (a i to z trudem) osiągało poziom wzornictwa wyznaczony przez włoski pojazd. A przecież średni model Alfy Romeo ma już swoje lata - powstał siedem lat temu. Jego linia nakreślona przez mistrza stylizacji Waltera da'Silvę nie zestarzała się, nie zaszkodził jej nawet face lifting przeprowadzony w ubiegłym roku. Model wiódł prym do 2002 r., kiedy pojawiła się Honda Accord. Od tego czasu Alfa pierwsze miejsce na podium dzieli z rywalem, który wzbudził duże zainteresowanie. W znacznej części było to zasługą atrakcyjnej i nowoczesnej stylizacji Accorda. Agresywnie poprowadzona linia z modnymi ostrymi krawędziami potęguje wrażenie dynamiki i sprawia, że o rodzinnym sedanie Hondy myśli się jak o samochodzie sportowym.

Oba auta w tej klasie nie mają sobie równych pod względem stylu. Sylwetki pojazdów spodobają się nawet wymagającym kierowcom - takim żądnym sportowych wrażeń. Nic do zarzucenia.

Mierzone wysoko

Kwoty, które trzeba przeznaczyć na Alfę Romeo 2.5 V6 i Hondę Accord Type S, nie są małe - odpowiednio 131 tys. zł i 115 tys. zł. Wprawdzie w segmen-

cie D znajdziemy kilku konkurentów, jednak każdemu czegoś brakuje. Na przykład Audi A4 2.4 jest za drogie (143 tys. zł), a stylizacyjnie nie przypomina auta o wyczynowych aspiracjach. Ford Mondeo ST wypada konkurencyjnie cenowo (125 tys. zł), ale prezentuje się jak ubogi krewny. Lexusa IS200 napędza słaby silnik 155 KM (137 tys. zł), a Opel Vectra V6 (124 tys. zł) - podobnie zresztą jak Toyota Avensis 2.4 (113 tys. zł) - ma ze sportem niewiele wspólnego.

Okazuje się, że porównywane przez nas modele to w klasie średniej jedyni przedstawiciele gatunku sportowców wśród sedanów za 100 tys. zł. No, zgoda, za ciut więcej. Cena podstawowej Alfy Romeo - 130 700 zł - to fikcja, bo obowiązkowo musisz dokupić pakiet zimowy (1600 zł) obejmujący czujniki zaparowania szyb, deszczu i zapachów (to taka polityka firmy: jeśli chcesz reflektory ksenonowe, powinie-neś nabyć pakiet; nie można z nich zrezygnować, bo... są montowane seryjnie - w wersji Distinctive, a więc tak naprawdę zestaw zimowy to konieczność). Kolejne 2000 zł trzeba dorzucić za lakier metaliczny. Niby nie jest niezbędny, ale kto chciałby jeździć białym samochodem. Piekarz? Tak wzbogacone auto kosztuje już 134 300 zł. A co znalazło się w fabrycznej wyprawce? Poduszki powietrzne czołowe, boczne i kurtyny, system kontroli trakcji, układ stabilizujący tor jazdy VDC, klimatyzacja automatyczna, elektrycznie sterowane szyby i lusterka oraz system audio z CD. Ale jeżeli zamarzysz o radiu sterowanym pilotem przy kierownicy, musisz się liczyć z wydatkiem 600 zł. System audio firmy Bose wysokiej jakości? Dopłać 3000 zł. Zmieniarka płyt CD? 1800 zł. Sportowe fotele? 5000 zł. Uff, bez problemu przekroczysz 150 tys. zł.

Na pierwszy rzut oka oferta Hondy jest korzystniejsza. Samochód kosztuje 115 400 zł. Jeśli zażądasz lakieru metalicznego, to będzie drożej o 2000 zł . Takim autem można już wyjechać z salonu. Producent zadbał nawet o dwa zabezpieczenia, w Polsce wymagane przez firmy ubezpieczające pojazdy. Na liście wyposażenia standardowego są m.in.: poduszki powietrzne boczne i czołowe, kurtyny, klimatyzacja automatyczna, radioodtwarzacz CD, światła kseno- nowe oraz układ stabilizacji toru jazdy ESP. Niewiele jest za to opcji do wyboru, ale to typowe dla aut z Japonii. Trochę dziwne podejście w czasach, gdy europejscy producenci dwoją się i troją, by przedstawić jak najlepszą ofertę płatnych dodatków.

W tej konkurencji wygrywa japoński samochód. Za mniejszą kwotę otrzymasz bogatsze wyposażenie. W wypadku Alfy Romeo zaskakuje polityka cenowa producenta.

Alfa Romeo 66/80 pkt

Honda Accord 70/80 pkt

Na medal

Honda zastosowała silnik z czterema cylindrami. Takie rozwiązanie to oszczędności w produkcji, ale również ewidentna korzyść dla użytkownika. Mniej tłoków to mniejsze tarcie, niższe zużycie paliwa i mniejsze wymiary motoru. Jednak ten, kto sądzi, że Hondę opuściły sportowe ambicje, jest w błędzie. Osiągi jednostki napędzającej Accorda nie są gorsze niż silnika Alfy Romeo. Dzięki bardzo długiemu skokowi tłoka japońska jednostka ma nawet większy moment obrotowy w średnim zakresie prędkości obrotowych niż "156", pod maską której pracuje przecież większy motor. Silnik Hondy szybko reaguje na naciśnięcie pedału gazu i chętnie przyspiesza nawet z niskich obrotów. Dysponuje największą dynamiką przy 4000-5000 obr/min.

Jednostka Alfy Romeo to sportowiec. Niesamowity dźwięk już na wolnych obrotach sugeruje niemałe możliwości. Po ruszeniu motor zachęca, by docisnąć pedał gazu. Moment obrotowy gwałtownie rośnie przy 4500 obr/min, co kierowca może odebrać jako wzrost przyspieszenia - zupełnie jak w silniku wyczynowym. Włoski samochód - podobnie zresztą jak Hondę - wyposażono w 6-biegową ręczną przekładnię. Zastrzeżeń nie budzi jej zestopniowanie, ale precyzja wyboru biegów jest minimalnie gorsza niż w japońskim pojeździe. Alfa przypomina charta - niezależnie od biegu i obrotów chętnie pogoni za wszystkim, co stanie jej na drodze. I dopóki nie zjawiła się Honda Accord Type S, nie miała godnego przeciwnika. Wprawdzie w sprincie do setki wygrała, ale z nieznaczną przewagą - różnicą ułamków sekundy (Alfa Romeo - 7,2 s, a Honda Accord - 7,9 s).

Oba samochody mają podobne właściwości jezdne. Prowadzą się wyśmienicie. Mankamentem zawieszenia "156" są odgłosy - jakby stukania - podczas pokonywania większych nierówności. Jak na 13 tys. km przebiegu poziom zużycia elementów tej części pojazdu wydaje się zaawansowany. Zachwyca za to znakomita praca układu kierowniczego. Jego przełożenie - niecałe dwa obroty wieńca między skrajnymi położeniami - jest tak bezpośrednie jak w autach rajdowych klasy WRC.

Radość z jazdy Alfą psuje szybko opadająca strzałka wskaźnika paliwa. Auto pali w mieście 16,5 l/100 km (dane producenta), a na trasie - 12 l/100 km - to dużo. Tym bardziej że pod maską samochodu zamontowano silnik o pojemności 2,5 l, a nie amerykańskiego potwora 5.7. Honda Accord to pojazd o bardziej wstrzemięźliwym apetycie. Podczas jazdy miejskiej zużywa 11,5 l/100 km, a na dłuższych odcinkach zadowalała się 9 l/100 km.

Oba auta mogą pochwalić się bardzo dobrymi własnościami jezdnymi i doskonałymi osiągami. Alfa lepiej przyspiesza do setki, Accord za to potrzebuje mniej paliwa. To przesądziło o wygranej Hondy, ale tylko jednym punktem!

Alfa Romeo 86/100 pkt

Honda Accord 87/100 pkt

Werdykt

Zwyciężyła Honda Accord, która wyprzedziła rywalkę przede wszystkim niższą ceną i oszczędnym zużyciem paliwa. Jeśli jednak cena pojazdu nie stanowi dla ciebie problemu i nie musisz liczyć się z wydatkami na benzynę, to wtedy agresywna Alfa okaże się bardziej odpowiednia.

Wynik minikonfrontacji

Alfa Romeo 156 2.5 V6 134 900 zł

Honda Accord 2.4 Type S 117 400 zł

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.