Na zakupie pięknego zielonego Challengera z 1971 roku się jednak nie skończyło. Sam Richard nie był do końca pewny, co chce zrobić ze swoim klasycznym Dodgem w kolorze "Green Go". Auto trafiło w jego ręce na aukcji w Dallas za kwotę 42 000 dolarów. Stan nadwozia i wnętrza był wręcz doskonały, a mechanicznie w aucie poprawić trzeba było tylko kilka detali. Dodge w wersji R/T został przez poprzedniego właściciela wyposażony w silnik 340 Magnum oraz dodatkowe elementy podnoszące moc ze słynnej linii akcesoriów Scat Pack. Auto grzecznie czekało na pomysł.
fot. Discovery
Kilka dni po zakupie zielonego Challengera, Richard przyjechał do warsztatu zupełnie nowym Dodgem Challenger R/T Scat Pack. Okazało się, że jest to wersja przedprodukcyjna i Richard musi ją oddać za tydzień, ponieważ samochód trafi... na złom. Wtedy w głowie głównego mechanika, Aarona, zrodził się szatański pomysł. Przełóżmy układ jezdny z nowego Challengera do klasycznego nadwozia. Początkowo zabrzmiało to dla Richarda jak informacja - "mam dwa dobre samochody, ale zaraz będę miał dwa popsute". Mimo dużego ryzyka, Aaron namówił właściciela na realizację tego projektu. Dostali 15 dni i 15 000 dolarów na ten projekt. Chłopaki z Gas Monkey Garage zabrali się więc do pracy...
fot. Discovery
fot. Discovery
fot. Discovery
Główne zadanie to oczywiście wyjęcie ogromnego silnika 6.4 L HEMI o mocy 485 KM i 645 Nm momentu obrotowego z nowego Challengera i przełożenie go pod maskę legendy z lat 70. Z wyjęciem fabrycznych jednostek z obu aut nie było oczywiście żadnego problemu. Z włożeniem też miało pójść całkiem łatwo, ponieważ Dodge, w co ciężko uwierzyć, od modelu z lat 70. do dzisiaj nadal buduje Challengery w oparciu o klasyczną ramę. To miało znacznie ułatwić pracę nad umieszczeniem silnika, skrzyni biegów i zawieszenia, które również miały zostać zmienione. Ważnym elementem tzw. "swapa" jest też dobrze przygotowana wiązka komputera sterującego pracą silnika i współpracujących z nim elementów. Auto w górę, silniki w dół!
fot. Discovery
fot. Discovery
Pierwszym i zdecydowanie dużym problemem okazała się długość skrzyni biegów. Stara jednostka 340 Magnum z 1971 roku współpracowała z małych rozmiarów 4-biegową, ręczną przekładnią. Nowy silnik przekazuje moc na wał napędowy za pomocą 6-biegowej skrzyni, przez co ta jest dłuższa i nie mieściła się w wyżłobieniu przygotowanym na skrzynie biegów w nadwoziu. Aaron musiał coś na to poradzić, bo kolejne problemy były już w drodze, a czas uciekał szybko...
fot. Discovery
Ekipa mechaników musiała wyciąć niektóre wzmocnienia nadwozia i dospawać większą osłonę skrzyni biegów, aby ta zmieściła się pod podłogą Challengera. Na szczęście wtedy udało się już wszystko dopasować i silnik znalazł się na swoim miejscu. Mechanicy znaleźli też rozwiązania na dopasowanie do starego nadwozia nowych pedałów gazu, sprzęgła i hamulca. Przekonstruowania wymagał też prawy kolektor wydechowy, wahacze, które początkowo powodowały ogromny negatyw przednich kół. Elektryk Gas Monkey Garage uporał się też z problemem zasilania komputera i zapłonem. Silnik 6.4 L HEMI po raz pierwszy ożył pod maską legendarnego zielonego Challengera.
fot. Discovery
Pracę nad zielonym Challengerem trwały do nocy ostatniego dnia upływającego terminu. Rano po samochód miał pojawić się klient. Zmianami foteli, które Aaron chciał bardziej dopasować do zwiększonych osiągów auta, ostatecznie zajęła się Sue - współpracujący z Gas Monkey Garage tapicer. Na osiach Challengera pojawiły się współczesne hamulce firmy Wilwood za 5 tys. dolarów i 18-calowe koła z przodu i 20-calowe z tyłu firmy U.S. MAGS za 4 tys. dolarów.
Koszt dodatkowych części, które były potrzebne do zbudowania przedstawionego Challengera wyniósł w sumie 35 000 dolarów. Dodając do tego cenę samego zakupu auta i fakt, że wszystkie elementy ze współczesnego Scat Pack'a były za darmo, otrzymamy koszt w wysokości 77 tys. dolarów. Właśnie dlatego Richard chciał sprzedać auta za 100 000 dolarów. W zamian otrzymano jednak jedynego w swoim rodzaju muscle cara o klasyczny wyglądzie i współczesnej mechanice. Idealne połączenie. Richard też tak uznał, bo finalnie Dodge wyjechał do klienta po przelewie opiewającym na kwotę 150 tys. dolarów, co oznaczało, że zarobił on na jednym z najtrudniejszych projektów ponad 69 tys.
fot. Discovery
fot. Discovery
fot. Discovery