Volkswagen Passat - test | Pierwsza jazda

Wygląda jakby przeszedł głęboki lifting, a nie był nową generacją. Czym nas zaskoczyła kolejna odsłona Volkswagena Passata?

Kiedy w obecności ludzi z koncernu Volkswagen pada zwrot "zachowawcza stylistyka", słychać zgrzytanie zębów. Zgrzytają, bo to właśnie ta stylistyka pozwala od lat samochodom niemieckiej marki utrzymywać się na szczycie statystyk sprzedaży. Nowy Passat, choć zmieniono niemal wszystkie elementy zewnętrzne, nie jest wyjątkiem. Wygląda jakby przeszedł głęboki lifting, a nie był nową generacją. Czym nas zaskoczył?

Po ponad pięciu latach obecności na rynku jeden z najpopularniejszych modeli Volkswagena doczekał się następcy. Długo oczekiwany zmiennik zaskoczył wszystkich, którzy nie są przyzwyczajeni do taktyki niemieckiego koncernu. Spodziewali się zapewne nowej stylistyki Passata, a tymczasem, podobnie jak to było z Golfem VI, linia nadwozia została zachowana. To może się wydawać niemożliwe, ale z elementów nadwozia wymieniono niemal wszystkie części. Stary jest tylko dach. Zaskakujące? Przypomnijmy, że gdy na rynku pojawił się VW Golf VI, różnic w porównaniu z poprzednikiem też dostrzec nie było można.

Taka polityka okazuje się jednak niezwykle skuteczna. Zarówno Golf jak i Passat na wielu rynkach są liderami sprzedaży. Od 1973 r., kiedy pojawiała się pierwsza generacja Passata, sprzedano ponad 15 mln egzemplarzy tego modelu. W czym może tkwić źródło tego sukcesu?

Być może właśnie w stylistyce, która jednym wydaje się nudna, a innych zjednuje właśnie swoją neutralnością. Koncern przeprowadził kiedyś badania i zapytał klientów, za co cenią Golfa. Okazało się, że jedną z najważniejszych cech była stylistyka. Modele różnych marek o futurystycznych kształtach zazwyczaj świetnie sprzedają się po wejściu na rynek, a później sprzedaż gwałtownie spada. Utrzymując więc dotychczasową stylistykę swoich modeli Volkswagen może skoncentrować się na detalach i nowoczesnych technologiach.

Zanim jednak zajmiemy się technologiami zauważmy różnice w wyglądzie. Przede wszystkim Passat siódmej generacji wyróżnia się przednim pasem, który nawiązuje do przedstawionego latem Phaetona. Osłona chłodnicy posiada więc teraz cztery poprzeczne listwy. Nawiązanie do Phaetona nie jest przypadkowe. Szefowie koncernu postanowili, że wyżej pozycjonowane modele mają wyróżniać się spośród pozostałych modeli, podkreślając w ten sposób swój status. Wyraźny zwrot w stronę luksusowych dodatków zauważymy także wewnątrz, ale o tym za chwilę.

Wyraźnie inne są także zderzaki oraz lampy, zarówno z przodu jak i z tyłu. Podwójne reflektory z przodu mogą być opcjonalnie zastąpione bi-ksenonami z diodowymi światłami do jazdy dziennej. Poniżej linii świateł i zderzaka znajduje się kolejny wlot powietrza, a pod nim dolny spojler, jak w samochodach wyścigowych, w kształcie tzw. splittera. Z tyłu światła pociągnięto daleko na błotniki. Ich kontur miał być niepowtarzalny, ale jakoś dziwnie kojarzy się nam z Audi...

Sam wygląd wnętrza, nie uległ jakimś rewolucyjnym zmianom. Wszystko jest ergonomicznie poukładane i dotychczasowi właściciele Volkswagenów nie będą mieli żadnych problemów z odnalezieniem odpowiednich przycisków i pokręteł. Znajdą je tam gdzie zwykle. Jednym z nowych elementów jest analogowy zegar na konsoli centralnej. On też miał nawiązywać do modelu flagowego jakim jest Phaeton. Faktycznie wygląda bardzo atrakcyjnie, zwłaszcza podświetlony w nocy, ale w dzień jest niestety mało czytelny. Został bowiem umieszczony pod takim kątem, że bez względu na pogodę odbija się w nim światło z zewnątrz. To jest jednak jeden z nielicznych detali, który projektantom się nie do końca udał. Można więc powiedzieć, że będzie co poprawiać w kolejnej generacji. Niczego innego wewnątrz przyczepić się nie można. Zwłaszcza jakość materiałów, i tak bardzo wysoka w dotychczasowej generacji, stała jeszcze lepsza.

Na pokładzie napotkamy też całe mnóstwo różnego rodzaju asystentów, w sumie 19 różnych systemów. Przechodzimy więc do najnowszych technologii. Pierwszym asystentem, jednakowoż drugiej już generacji, jest coraz popularniejszy Park Assist. Pomaga on parkować zarówno wzdłuż jezdni jak i prostopadle do niej. Teraz Park Assist pomoże też zaparkować w wyjątkowo ciasnych wnękach. Potrzebuje on zaledwie 80 cm (licząc oczywiście długość auta) by prawidłowo wjechać w lukę. Gdyby nas ktoś lekko zastawił, to pomoże przy wyjeżdżaniu i poradzi sobie już przy 50 cm wolnego miejsca.

Kolejnym wspomagaczem jest Front Assist. Pomaga on uniknąć najechania na tył innego pojazdu. W tym celu przy prędkości od 30 km/h do 200 km/h radar przez cały czas monitoruje sytuację na drodze i zgłasza kierowcy krytyczne sytuacje. Wraz ze wzrostem ryzyka najechania na innego uczestnika ruchu pojawia się optyczny i akustyczny sygnał ostrzegawczy oraz krótkie szarpnięcie hamulców, które zwraca uwagę kierowcy na konieczność reakcji. Jeżeli kierowca zareaguje lekko wciskając hamulec, system mu pomożedociskając go tak, by uniknąć kolizji. Jeśli kierowca w ogóle nie zareaguje, Front Assist przyhamuje samoczynnie, aby zmniejszyć siłę uderzenia. Ponadto zastosowano po raz pierwszy w Passacie funkcje awaryjnego hamowania w mieście. Zagapienie się w korku przy prędkości poniżej 30 km/h już nie grozi nam najechaniem na auto przed nami. System zahamuje za nas.

Nie będziemy oczywiście szczegółowo opisywać wszystkich asystentów i systemów. Jest ich zbyt dużo i musimy zostawić nieco pola do popisu sprzedawcom w salonach. Odnotujmy jeszcze tylko ważniejsze spośród tych, jakie znajdą się na pokładzie Passata B7: Light Assist - asystent świateł drogowych (Dynamic Light Assist przy bi-ksenonach), Side Assist - system ostrzegający przy zmianie pasa ruchu (migające diody w lusterkach zewnętrznych sygnalizują obecność samochodów w martwym polu), system rozpoznawania znaków drogowych, elektroniczna blokada mechanizmu różnicowego o ograniczonym tarciu XDS (działa jak poprzeczna blokada mechanizmu różnicowego, która szybko równoważy podsterowność na pokonywanych z dużą prędkością zakrętach), system kontroli ciśnienia w oponach sygnalizuje ewentualny spadek ciśnienia indywidualnie dla każdego koła.

Na koniec wypada jeszcze trochę obszerniej opisać nowość cieszącą się największą popularnością podczas prezentacji samochodu podczas Salonu Samochodowego w Paryżu, czyli Easy Open. Jeżeli nowy Passat Limousine wyposażony jest w Keyless Access z funkcją Easy Open (system automatycznego otwierania/ zamykania i uruchamiania silnika), wystarczy odpowiedni ruch nogą za samochodem, aby otworzyła się pokrywa bagażnika. Umożliwia to czujnik zbliżeniowy w okolicy zderzaka, który rozpoznaje ruch. Każdy, kto mając zajęte obie ręce próbował kiedyś otworzyć bagażnik wie, jak praktyczna jest funkcja Easy Open. Naturalnie bagażnik otwiera się tylko przed osobą, która ma przy sobie kluczyk Passata.

Paleta benzynowych silników obejmuje wersje: 1.4 TSI (122 KM), 1.8 TSI (160 KM), 2.0 TSI (211 KM) i 3.6 FSI V6 (300 KM). W przypadku tego ostatniego standardem jest 6- biegowa przekładnia DSG. Pod maskę trafią też następujące turbodiesle: 1.6 TDI (105 KM) oraz 2.0 TDI w dwóch odmianach (140 KM i 170 KM). 140-konny wariant wysokoprężny dostępny będzie również jako BlueTDI z katalizatorem SCR, redukujący do minimum wydzielanie cząstek azotu.

Sprzedaż nowego Passata w Polsce ruszyła już w ubiegłym tygodniu. Ceny są wyższe od poprzednika o ok. 5 tys. zł, ale dostajemy za to auto ze znacznie bogatszym wyposażeniem. Za limuzynę w wersji z silnikiem 1.4 TSI o mocy 122 KM trzeba będzie zapłacić co najmniej 85 290 zł. Otrzymamy za to samochód wyposażony m.in. w: 6 poduszek powietrznych, 2-strefową, automatyczną klimatyzację, ABS, ESP z ASR, elektroniczną blokadę mechanizmu różnicowego EDS, przeciwdziałającą utracie przyczepności kół podczas hamowania MSR oraz stabilizacja ciągniętej przyczepy. Za identycznie wyposażoną, podstawową odmianę Passata w wersji kombi (Variant) z identycznym napędem trzeba będzie zapłacić 90 090 zł.

Kompendium | Volkswagen Passat 1.6 TDI Trendline

Golf GTI do lansu - ZOBACZ WIĘCEJ

Używany VW Passat B5

Volkswagen Passat - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Agora SA