Volkswagen Golf Variant 1.4 TSI - test | Pierwsza jazda

Wczoraj pisaliśmy o polskich cenach Golfa Varianta, dziś pora na wrażenia z jazdy. Sprawdziliśmy, czy nowe kombi z Wolfsburga jeździ jak "szóstka" czy bardziej jak przypudrowana "piątka"

Z przodu Variant nie różni się od Golfa VI. Wystarczy jednak rzut oka na tył nadwozia, by przekonać się, że niewiele dzieli go od "piątki" kombi. Zmieniono jedynie klosze tylnych lamp i zderzak. Skąd pomysł na taki mix? Jeśli wierzyć plotkom, rynkową obecność VI generacji Golfa zaplanowano na 4 lata, a już w 2012 pojawi się następca. Nietrudno zatem obliczyć, że zaprezentowana latem 2007 r. "piątka" kombi na rynku byłaby jedynie kilkanaście miesięcy. Dlatego nie opłacało się rysować "szóstki" kombi od nowa. Nie zmienia to jednak faktu, że zarówno piąta, jak i szósta generacja niemieckiego kompaktu jeżdżą przecież na tej samej płycie podłogowej.

Pierwsze kombi na bazie Golfa ujrzało światło dzienne w 1993 roku, dwa lata po premierze 3. generacji modelu. W 1999 roku przyszła kolej na nowego Varianta, bazującego na 4. generacji, sprzedawanego równolegle jako Golf i Bora. Produkowano go aż do 2006 roku. "Piątka" Variant wyjechała z fabryki dopiero w połowie 2007 r. - cztery lata po debiucie hatchbacka. Zrezygnowano w niej z pionowych tylnych świateł i klasycznej linii bocznych szyb. Wygląd lamp, zachodzących daleko na błotniki, od razu wywołał spore dyskusyjne. W ciągu dwóch lat zdążyliśmy się już do nich przyzwyczaić. Styliści chyba na to liczyli, bo Variant 6. generacji ma stonowany i pozbawiony emocji design. Nie można odmówić mu jednak elegancji.

W dziedzinie stylizacji Golfy nigdy nie próbowały się szczególnie wyróżniać. Swoje najlepsze cechy ujawniały za to w codziennym użytkowaniu. Zanim usiadłem za kierownicą nowego-starego Varianta, postanowiłem sprawdzić, co kryje się pod tylną klapą. Bagażnik ma regularny kształt, na dodatek udało się wygospodarować podwójną podłogę. 560 litrów pojemności to lepszy wynik niż 503 l w Fordzie Focusie, 534 l w Kii Cee'd, 520 l w Peugeocie 308 czy 524 l w Renault Megane Grandtour. Wszystkich na głowę bije Skoda Octavia, która po otwarciu klapy szczyci się małym garażem o pojemności 580 litrów. Skoda, nieco większa od konkurencji, ma też największą ładowność, bo aż 660 kg. Drugi w kolejności jest właśnie Volkswagen z wynikiem 621 kg. Pozostali konkurencji mogą zabrać poniżej 600 kg bagazu (Ford 546 kg, Kia 568 kg, Peugeot 585 kg, Renault 505 kg).

Z ciekawości, jak radzi sobie najsłabszy silnik TSI z ważącym 1394 kg Golfem, do jazdy wybrałem wersję 122-konną. Pierwsze kilometry na wąskich drogach Pomorza mijają bez zaskoczenia. Ani kabiną, ani prowadzeniem Variant nie różni się od swoich braci. To po prostu kolejny z Golfów. Dobrze skrojony, nieźle wykończony samochód. 1,4-litrowe serce pracuje z wysoką kulturą i sprawia wrażenie, jakby pod maską było więcej koni niż w rzeczywistości. 200 Nm maksymalnego momentu rozwijane w przedziale od 1,5 do 4 tys. obrotów gwarantuje równomierne przyspieszenie i przyzwoitą elastyczność. Wtóruje mu precyzyjna 6-biegowa skrzynia. Nawet jeśli do deklaracji producenta w zużyciu paliwa dodać litr (5,3 l na trasie i 8,3 l w mieście), to właśnie ta wersja wydaje się optymalna do napędu Golfa.

A co we wnętrzu? Czytelne zegary w tubach rozstały się wreszcie z niebiesko-czerwonym podświetleniem. Biel nie jest jednak w stanie tchnąć w kokpit Golfa świeżości. Jeśli komuś nie przeszkadza ponury wystrój kabiny, trudno doszukać się tu istotnych wad. Może poza przeciętna ilością miejsca na nogi dla pasażerów tylnej kanapy i niezbyt intuicyjną obsługą nawigacji z angielskim menu i lektorem. Całą resztę (perfekcyjny montaż, nienaganne materiały, wzorowa pozycja za kierownicą i szeroki zakres regulacji fotela, ergonomiczna deska rozdzielcza) znamy z pozostałych "szóstek".

Golf Variant może pochwalić się też świetnym wyciszeniem. Do uszu pasażerów dociera tylko szmer silnika, skutecznie stłumiony tak jak odgłosy toczenia nawet przy wysokich prędkościach. Układ jezdny z wielowahaczowym zawieszeniem zestrojono sprężyście. Nie należy do miękkich, ale bez trudu i przede wszystkim cicho rozprawia się z wadami nawierzchni. Dzięki precyzyjnemu układowi kierowniczemu Golf wiernie podąża za rozkazami kierowcy i nie boi się krętych dróg, nawet z obciążeniem.

Najuboższy Trendline ze 122-konnym konnym silnikiem TSI kosztuje 70 840 zł. Za dodatkowe 2 000 zł wyjedziemy z salonu lepiej wyposażoną wersją Comfortline. Variant kusi pakietem "990", w którym za 990 zł otrzymujemy wyposażenie o wartości 5570 zł (m.in. radio z mp3, czujniki parkowania, alarm, podgrzewane fotele). Co na to konkurencja? Najtańszy 115-konny Ford Focus Kombi w wersji Trend to wydatek 63 250 zł, a za 73 600 zł możemy wyjechać z salonu wersją Ghia lub Titanium. Renault Megane ze 130-konnym silnikiem 1.4 turbo to wydatek 73 tys. zł, ale do wyboru są jeszcze tańsze wersje wolnossące z silnikiem 1,6 litra o mocy 100 lub 110 koni. Peugeot 308 SW z 1,6-litrowym motorem o mocy 120 koni kosztuje w zależności od wersji 67 lub 73,4 tys. zł. Za 71 990 zł możemy kupić nieco większą Octavię Kombi w wersji Ambiente z identycznym silnikiem jak w Golfie, ale najtańszy Classic dostępny jest już za 65 200 zł. Królem w kategorii cen jest Kia cee'd. Z silnikiem 1.6 122 KM kosztuje 56 900 zł (61 900 zł za wersję Optimum).

SUMMA SUMMARUM Golf nie jest samochodem doskonałym, bo takich nie ma. Nie pozwala sobie jednak na słabości, dzięki czemu zasługuje na tytuł króla kompaktów. Variant ma konkurencyjne ceny i wszystkie atrybuty wersji pięciodrzwiowej plus pokaźny kufer, ale jako kombi do pracy lepiej sprawdzi się tańsza Skoda lub Kia.

GAZ Dobra ergonomia i wykończenie wnętrza, dynamiczny silnik, precyzyjna skrzynia biegów, dopracowany układ jezdny, duży bagażnik, bogata lista opcji

HAMULEC Przeterminowany design, ponury kokpit, przeciętna ilość miejsca z tyłu, mało intuicyjna nawigacja w języku angielskim

Kompendium - Volkswagen Golf Variant 1.4 TSI

Marcin Sobolewski

VW Golf TSI - test wideo

Ofiary premii ekologicznej - ZOBACZ TUTAJ

Samochody: Volkswagen Golf - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Agora SA