Toyota Prius - test | Za kierownicą

Większa, dojrzalsza i oszczędniejsza - po 13 latach od rynkowego debiutu na drogi wyjeżdża trzecia odsłona Toyoty Prius. Dla jednych to symbol motoryzacyjnego przełomu, dla innych pozbawione emocji toczydło. Czy zakup hybrydy ma w Polsce sens?

Legendy motoryzacji - kto nie zna choć jednej? Garbus, Mustang, Defender i dziesiątki innych samochodów, tych popularnych i tych elitarnych. Nawet tragiczne losy Edsela czy Renault Avantime'a po latach przysporzyły im wyznawców. Ale nie wszystkie legendy wiszą na plakatach w pokojach nastolatków i garażach dorosłych facetów. Wyobrażacie sobie na przykład... zlot miłośników Toyoty Prius?

A to już 13 lat i ponad 2 miliony sprzedanych egzemplarzy, odkąd Prius stanął na kołach. Blisko połowa produkcji trafiła na rynek północnoamerykański, gdzie w czasach kryzysu używane egzemplarze były nawet droższe od nowych. Pod koniec lat 90. Yaris z elektrycznym wspomagaczem i bateriami w plecaku uchodził za pojazd egzotyczny. Dziś na rynku do wyboru jest około 30 aut z hybrydowym napędem, ich liczba stale rośnie, nadal jednak na dźwięk słowa "hybryda" odruchowo myślimy Prius.

Względem poprzednika, masa Priusa wzrosła ledwie o 50 kg - do 1393 kg.

Czas płynie nieubłagalnie, ale Japończycy nie próżnują. Nowy Prius kipi dodatkami, które mają przedłużyć żywot silnika spalinowego we współczesnych samochodach, czyniąc go mniej łasym na paliwo. Punkt pierwszy to karoseria. Kształt grilla, kloszy lamp i reflektorów, rzeźba zderzaków, linia dachu, spojlery - wszystko tu poza estetyką czy wygodą pasażerów służy lepszej aerodynamice. Efekt? Współczynnik oporu powietrza wynosi 0,25 (jeden z najniższych na świecie).

Oświetlenie LED w połączeniu z ksenonami pozwoliło zredukować zużycie energii o 17% z przodu i 88% z tyłu auta (tam "świecą" tylko diody). Ekologiczne tworzywa sztuczne użyte do wykończenia kabiny to z kolei o 20% mniej wyemitowanego dwutlenku węgla. Sprężarka klimatyzacji i pompa wodna są teraz napędzane elektrycznie. W bagażniku nadal jednak znajdziemy baterie niklowo-wodorkowe. Dlaczego nie litowo-jonowe? Specjaliści z Toyoty twierdzą, że różnica w efektywności obydwu typów nie zrekompensowałaby różnicy w ich cenie. Masa akumulatora, produkowanego na spółkę z Panasonikiem, zmalała z 45 do 39 kg.

Benzynowy motor urósł natomiast z 1,5 do 1,8 litra i osiąga teraz 98 zamiast 76 koni. Zdaje się, że i tutaj zawitała stara amerykańska maksyma "nic nie zastąpi pojemności". Myli się jednak ten, kto jako powód zastosowania mocniejszej jednostki wskaże lepsze osiągi. Nowy Prius na drodze zachowuje tempo poprzednika, ale dzięki większemu silnikowi jest od niego... oszczędniejszy. Mniejsze wysilenie skutkuje jeszcze jednym - wyższym komfortem akustycznym. Podczas jazdy autostradą spod maski nie dobiega wreszcie dźwięk miksera.

Jak zdradzili specjaliści z Toyoty, tryb Eco zestrojono zależnie od rynku. Po jego uruchomieniu największym "śpiochem" będzie Prius w wersji japońskiej, a nieco mniejszym - ten w wersji amerykańskiej. Kierowcy aut sprzedawanych na Starym Kontynencie najmniej odczują ingerencję elektroniki.

Z 67 do 80 koni wzrosła również moc silnika elektrycznego, który - teoretycznie - pozwala pokonać do 2 km z prędkością do około 50 km/h bez pomocy benzyniaka. Teoretycznie, bo nam udało się przejechać 1,5 km bez przekraczania 45 km/h. I tak nieźle. Tryb elektryczny możemy aktywować ręcznie przyciskiem EV i wyłączyć poprzez gwałtowne wciśnięcie pedału gazu. Na desce jest jeszcze Eco, w którym Prius słabiej reaguje na komendy prawej stopy i ogranicza pracę układu klimatyzacji. Warto go używać w miejskich korkach lub na zatłoczonych drogach, gdzie trudno o warunki do wyprzedzania. Tuż obok znajduje się przycisk PWR. Tutaj oszczędzanie paliwa schodzi na dalszy plan, a motor elektryczny służy przede wszystkim sprawnemu przyspieszaniu.

Razem spalinowo-elektryczny tandem generuje 136 koni przy i 142 Nm przy 4 tys. obr./min. Z takim zapasem mocy Prius nie zostaje w tyle zwyczajnych średniaków, bezszelestnie żonglując poszczególnymi rodzajami napędu. Jego naczelną misją jest jednak racjonalne obchodzenie się z paliwem. Jak efekty? Stonowane podróże pozamiejskie to 4 l/100 km, a miejskie - 5,5 l/100 km. Niemal maksymalnie obciążony Prius, sunący autostradą ze średnią prędkością około 150 km/h, pochłania z baku 8,5 l/100 km. Całkiem niewiele jak na wyrośnięty, 140-konny kompakt z automatem i klimatyzacją.

W dziedzinie opakowań Japończycy nie planowali rewolucji, którą Prius przeszedł w 2004 roku. Uporali się jednak z kilkoma istotnymi drobiazgami, jeszcze bardziej zbliżając go do "zwyczajnych" konkurentów. Choć karoseria niemal zachowała kształt i wymiary poprzednika, to dach zyskał 10 cm długości i nie zabiera już cennej przestrzeni nad głową pasażerom tylnej kanapy. Wewnątrz wygospodarowano dodatkowe centymetry na wysokości ramion i na nogi. Ilość miejsca pozwala Priusowi z wyższością spoglądać na większość kompaktów. Podobnie z bagażnikiem, mieszczącym od 445 do 1545 l. Przy podróży w komplecie trzeba tylko uważać na niewielką ładowność (412 kg). Jak wypadają konkurencyjne modele? Pod tylną klapą Aurisa kryje się bagażnika o pojemności 354 l, VW Golfa - 350 l, Mazdy 3 - 340 l, Opla Astry - 370 l, Renault Megane - 405 l, Peugeota 308 - 348 l, Forda Focusa - 396 l, Fiata Bravo - 400 l, Kii cee'd - 340 l, a Hondy Civic - aż 485 l.

Co może dziać się pod maską Priusa, zdradza stylizacja deski rozdzielczej. Szeroka konsola pozwala sterować wentylacją czy multimediami niemal bez odrywania ręki od podłokietnika. Nić przyjaźni z kierowcą szarpie nieco nadmiar podobnych do siebie przycisków. Na szczęście te na kierownicy podpowiadają swoją funkcję na głównym wyświetlaczu bez konieczności naciskania - wystarczy oprzeć palec na guziku. Zestaw zegarów wygląda jak aparat EKG i wymaga odrobiny wtajemniczenia, zanim wszystko stanie się jasne. Z pomocą przychodzi jednak HUD, wyświetlający na przedniej szybie prędkość oraz ekonomizer.

Toyota nie poskąpiła Priusowi wyposażenia rodem z Lexusa. HUD to tylko jeden z przykładów. Jest tu diodowe oświetlenie wnętrza, inteligentny tempomat, wspomaganie parkowania oraz dach z panelami słonecznymi, pozwalającymi w kilka minut schłodzić nieco kabinę przed zajęciem miejsca w środku. Także wykończenie na pierwszy rzut oka wygląda przyzwoicie. Obicie foteli ma ekologiczne pochodzenie, a plastiki - ciekawą fakturę. Zmontowano je bez zarzutu, ale są wyjątkowo pamiętliwe w przypadku kontaktu z ostrymi przedmiotami. Pociesza ilość schowków. Dwukomorowy pojemnik przed pasażerem, obszerny podłokietnik i jama pod konsolą środkową nie przyniosą wstydu nawet minvanowi.

Co z "długiem toksycznym", który zaciąga każdy Prius? Toyota przyznaje, że produkcja hybrydy pochłania więcej energii, ale emisja szkodliwych gazów w całym cyklu życia samochodu wypada lepiej niż w przypadku aut z silnikami spalinowymi.

Do tej pory najbardziej osobliwe - obok koncepcji napędu - było prowadzenie Priusa. I pod tym względem Japończycy postanowili zbliżyć się do "zwyczajnej" konkurencji. Nowy model reprezentuje szkołę bezpiecznej podsterowności i miękko tłumi faliste uskoki. Zapomnijcie jednak o przebojowości rodem z Mazdy 3. Główny winowajca to układ kierowniczy. Zastrzyk energii w środkowym położeniu nie wyleczył go z gąbczastej charakterystyki. Szkoda też, że fabryczne 17-stki zaniedbują tłumienie krótkich nierówności, skutkiem czego w Priusie nauczycie się omijać dziury, żeby oszczędzać uszy. Na początku zaskakuje kierowcę również "tramwajowe" działanie pedału hamulca. Elektrohydrauliczny układ hamulcowy w pierwszej fazie używa tylko prądnicy i pomaga odzyskiwać energię, którą samochód podczas hamowania bezpowrotnie traci w postaci ciepła.

Priusem w wersji Prestige wyjedziemy z salonu za 113 900 zł. Gdybyśmy chcieli skompletować wszystkomający egzemplarz, musimy dopłacić za nawigację, skórzaną tapicerkę, aktywny tempomat i solardach - razem 140 900 zł. Rezygnując z większych alufelg, czujnika deszczu, skórzanej kierownicy, tempomatu i bluetooth, możemy nabyć najtańszą odmianę Luna. Kosztuje ona 99 900 zł, czyli niemal tyle samo, ile dobrze wyposażony Avensis 2010 ze 126-konnym turbo dieslem o pojemności 2 litrów (98 990 zł). Jeden i drugi model odwdzięczy się podobną wygodą użytkowania i apetytem na trasie. Hybryda zyskuje natomiast, gdy weźmiemy pod uwagę zużycie paliwa w mieście i komfort, jaki zapewnia bezstopniowa skrzynia. Za 89 990 zł Toyota ma jeszcze do zaoferowania Aurisa z identycznym jak w Priusie zespołem napędowym. Kompakt przegrywa jednak mniejszym wnętrzem, mikrym bagażnikiem (227 l) oraz uboższym wyposażeniem (klimatyzacja manualna).

GAZ Przestronna kabina, spory bagażnik, prostota obsługi, bardzo niskie zużycie paliwa, bogate wyposażenie

HAMULEC Łatwe do zarysowania plastiki, kiepska widoczność do tyłu, przeciętny układ kierowniczy, hałaśliwe tłumienie dziur

SUMMA SUMMARUM Dotychczas Toyota sprzedała w Polsce około 500 Priusów. Nowy model ma mainstreamowe ambicje, ale na Starym Kontynencie przegra zapewne z tradycyjną konkurencją. Tu silnik spalinowy nadal woli grać solo, wspomagając się bezpośrednim wtryskiem paliwa, turbiną, rekuperacją energii czy systemem start-stop. A szkoda, bo trzeci Prius jest znacznie lepszy niż poprzednicy i naprawdę mało pali. Przy braku poważnych przesłanek "anty", brakuje tylko koronnego argumentu - niższej ceny. Japończycy mogliby ogołocić nieco Priusa z dodatków i wprowadzić jeszcze tańszą, bazową wersję. Bez tego hybrydy, choć oszczędne, długo jeszcze będą na ulicy rzadkością. Bo jak stwierdził Gordon Gekko, głowny bohater filmu "Wall Street", zielone są tylko pieniądze.

Kompendium | Toyota Prius 1.8 HSD

Odmieniony Auris - GALERIA ZDJĘĆ

Toyota na dużym plusie - ZOBACZ TUTAJ

Toyota Prius - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Agora SA