Toyota RAV4 2.2 D-Cat 180X - test | Za kierownicą

Ma wysoki prześwit, wielkie koła i terenowe dodatki, ale tak naprawdę uwielbiają ją mieszczuchy. Czy Toyota RAV4 to zmniejszony Land Cruiser, czy bliżej jej raczej do nadmuchanego Aurisa?

Pamiętacie Toyotę Corollę 4WD albo Hondę Civic Shuttle z końca lat 80.? Kanciaste, podwyższone kombi z napędem na cztery koła potrafiły zabrać więcej i zajechać dalej niż zwykłe kompakty. Mimo to były autami, z których użytek robiło niewielu. Dopiero niecałą dekada później na ich zgliszczach zrodziły się pierwsze japońskie SUV'y - Toyota RAV4 i Honda CR-V. Wyżej zawieszone, ale odarte z terenowych własności, z miejsca stały się ulubieńcami mieszkańców miast. Wielu europejskich producentów również próbuje swoich sił właśnie w tym segmencie. Udany debiut Volkswagena Tiguana oznacza dla Japończyków coraz trudniejszą walkę o pozycję lidera. Tuż obok rodzą się kolejne crossovery, które z rozbrajającą szczerością przyznają, że terenowe są jedynie z wyglądu. Klientom to wcale nie przeszkadza. Czym więc kusi RAV4 w topowej wersji ze 177-konnym dieslem?

SUV Toyoty przeszedł w tym roku subtelny lifting. Nadwozie ledwie muśnięto i całe szczęście. Styliści oszczędzili RAV'ce nadmiaru obłości i detali rodem z większego Avensisa . Na tegoroczny sezon przypudrowano jedynie zderzaki i klosze lamp, a boczne kierunkowskazy z błotników powędrowały na obudowy lusterek. Łagodna muskulatura, inspirowana poprzednim modelem, typowo dla Toyoty próbuje się przypodobać wszystkim. I trzeba przyznać, że całkiem nieźle jej to wychodzi. Przód RAV4 z pionowym grillem przypomina większe terenówki i pickupy z rynku amerykańskiego (4Runnera czy Thundrę). Szkoda, że w wersji X samochód nie ma dodatkowego orurowania, a z tylnej klapy już dawno zniknęło terenowe koło zapasowe. Wszystko przez opony typu runflat. Pojawiły się za to eleganckie, grafitowe 18-tki i lakierowane listwy ochronne, które raczej nie zachęcają do taplania się w błocie.

Na czym polega fenomen SUV'ów? To idealne auta do dżungli. Ale tej miejskiej. Wysoka pozycja za kierownicą oraz bojowy wygląd są dla kierowców gwarancją bezpieczeństwa, a dzięki większemu prześwitowi żaden krawężnik mu nie straszny. Wnętrze RAV4 zdradza jednak kompaktowe korzenie, a po głębszym poznaniu nawet pokrewieństwo z vanami. Lifting nie objął deski rozdzielczej, która dobrze wygląda i jest przy tym funkcjonalna. Ideał? Prawie. Przyciski regulacji lusterek mógłoby z tunelu środkowego wrócić w okolice klamki drzwi, a szybom pasażerów brak automatycznego domykania i otwierania. Także guzik blokady napędu, tuż obok prawej dłoni kierowcy, to niezbyt trafiona lokalizacja. Znacznie częściej sięgamy do włącznika świateł awaryjnych, umieszczonego po drugiej stronie konsoli.

Po faceliftingu poprawiła się jakość materiałów wykończeniowych w RAV4. Bliżej im do tych z Avensisa niż plastikowego Aurisa . Miękkie tworzywa są nieźle zmontowane, a plastik przypominający szczotkowane aluminium razem ze skórzaną tapicerką podkreśla ekskluzywny wyraz wersji X. Przed liftingiem nie było aż tak różowo. Nowa jest też kierownica. Gruba i spłaszczona u dołu, nie pozostawia cienia wątpliwości, że RAV4 wcale nie cierpi na kompleksy terenówek.

Podróżujący w obydwu rzędach nie będą szturchać się łokciami. Z miejscem na nogi i nad głową też nie jest źle. Aż dziw, że rozstaw osi RAV4 to tylko 256 cm, a długość nadwozia nie przekracza 4,4 m. Fotele mają duży zakres regulacji, mogłyby jednak nieco lepiej trzymać na boki. Japończycy oduczyli się już pasowania foteli pod własne rozmiary, czas na dopracowanie szczegółów. Tiguan lepiej odrobił tę lekcję. Kto usiądzie z tyłu, temu z pewnością spodoba się płaska podłoga i praktyczna kanapa. Obydwie jej części można przesuwać i pochylać niezależnie. Szkoda tylko, że środkowe oparcie w roli podłokietnika kładzie się aż na siedzisku. To stanowczo za nisko.

Bagażnik RAV4 ma blisko 600 l pojemności (razem  ze schowkami pod podłogą). W klasie SUV-ów to powód do dumy. Volkswagen Tiguan czy Ford Kuga aż tak nie rozpieszczają, oferując odpowiednio 430 i 410 l. W razie potrzeby wystarczy pociągnąć klamkę w bagażniku, by złożyć oparcie i uzyskać płaską podłogę gotową do załadunku. Dostępu do tak przepastnej spiżarni broni klapa otwierana na bok. Czy to wada? Kwestia parkowania. A jeśli jesteśmy przy parkowaniu, to zamiast lansiarskiej kamery cofania wolałbym klasyczne czujniki. Na szczęście za ekranem dotykowej nawigacji nie schowano nic więcej poza regulacją nagłośnienia. Mapy są dokładne, a zestaw audio z 6 głośnikami całkiem przyzwoity (seryjny też w niższych wersjach).

177 koni w ważącym ponda półtorej tony SUV-ie brzmi jak niegdyś moc Rolls-Roysa - "wystarczająco". Silnik jest nasz, bo wyprodukowany w fabryce Toyoty w Jelczu-Laskowicach. Piezoelektryczne wtryskiwacze podają olej napędowy pod ciśnieniem 2000 barów. Brzmi obiecująco. Wciskam przycisk, motor budzi się do życia. Dodaję gazu, otwieram okno i... już po kilku kilometrach słyszę, że wyciszenie RAV4 to kawał dobrej roboty. Diesel ma gang pralki, ale do pasażerów dociera co najwyżej łagodny pomruk.

Na drodze 2.2 D-Cat to narowisty krótkodystansowiec. Pokaźne 400 Nm maksymalnego momentu utrzymuje w przedziale 2000-2600 obr/min. Gdy wskazówka obrotomierza minie dwójkę, pod maską wybucha wulkan mocy, ale tuż po przekroczeniu 3600 obr./min temperament silnika znacząco słabnie. Fani wysokoobrotowych diesli będą zawiedzeni. Silnik najlepiej spisuje się w trasie, pozwalając bez redukcji pochłaniać kolejne kolumny TIR-ów i rozpędzać RAV4 do autostradowych prędkości. Zero zadyszki. Po mieście mogą doskwierać zbyt krótkie przełożenia pierwszych trzech biegów. Efekt? Widoczny na stacji benzynowej. Przy głębokim wciskaniu gazu w mieście Toyota potrafi zużyć prawie 12 l ropy na 100 km. To tyle samo, co niejeden większy diesel V6 z automatem.

Czy RAV4 jest najlepiej prowadzącą się Toyotą? Jeśli nie, to na pewno jedną z lepszych. By osiągnąć pewne zachowanie na drodze, inżynierowie sięgnęli po najprostszą receptę. Zawieszenie dość twardo tłumi nierówności. W połączeniu z precyzyjnym układem kierowniczym i dobrym hamulcami, przemierza zakręty bez mrugnięcia okiem. Żadnych podejrzanych skłonności i przechyłów, żadnej roboty dla elektronicznych pomocników. Taki zastrzyk przyjemności ma jeden skutek uboczny. Pod względem komfortu na kiepskich nawierzchniach RAV4 odstaje od innych modeli Toyoty.

Gdybyśmy chcieli zjechać z asfaltu, z pomocą przyjdzie nam napęd ze sprzęgłem wielopłytkowym. Standardowo napędza przednie koła, ale podczas gwałtownego ruszania albo poślizgu na mokrej nawierzchni przerzuci na tylną oś do 45 proc. momentu obrotowego. W połączeniu z podwyższonym prześwitem wystarczy, by przejechać wiejską drogę o każdej porze roku. W razie potrzeby rozkład napędu 55:45 można zblokować na stałe przyciskiem na desce (do 50 km/h). Z szosowymi oponami o profilu 55 od piachu, kamieni i strumyków lepiej trzymać się jednak z daleka. Dla RAV4 zostawmy miejskie dziury i nieduże piaskownice.

O ile nadwozie i układ jezdny to mocne strony Toyoty, o tyle w przypadku silnika i komfortu wersja 180X to przerost formy nad treścią. Cena testowego egzemplarza - 158 tys. zł - wbija w fotel niemal tak samo jak przyspieszenie. Niechlubny udział ma w niej wysoka akcyza. Na pocieszenie warto zerknąć do cennika konkurencji. Volkswagen, mistrz drogich opcji, podobnie wyposażonego Tiguana ze 140-konnym TDI ceni na 155 tysięcy. Gdy jednak pomyślimy, że za 153 tysiące wyjedziemy z salonu niewiele gorzej wyposażonym Audi Q5 z dieslem o mocy 170 koni, próba wyważania drzwi do klasy premium okazuje się zbyteczna. Jeśli zaś spodobała się nam RAV4, już za 135 tysięcy kupimy wersję 2.2 150 KM Sol. Mniejszy apetyt, mniejsze koła, niezłe wyposażenie i tylko o sekundę gorsze przyspieszenie do setki od wersji X.

Toyota RAV4 - test wideo

SUMMA SUMMARUM Dopracowana konstrukcja RAV4 nie ma się czego bać przed świeżą konkurencją. To dobre połączenie wszechstronności vana z terenową pewnością jazdy... najlepiej po mieście. Jeśli nie zapuszczamy się w teren, Land Cruiser tylko się zmarnuje. Wersję 180X pozostawmy jako cennikową ciekawostkę.

GAZ Przestronne wnętrze, duży bagażnik, dobra jakość wykończenia, osiągi, pewne zachowanie na drodze

HAMULEC Nierówna charakterystyka silnika, apetyt na paliwo, umiarkowany komfort jazdy, wysoka cena

Kompendium - Toyota RAV4 X 2.2 D-Cat 180

Marcin Sobolewski

A to Ci dopiero patent! - ZOBACZ TUTAJ

Samochodem na wakacje - poradnik - ZOBACZ TUTAJ

Więcej o:
Copyright © Agora SA