Mercedes C 200 CGI - test | Za kierownicą

Z kluczykiem w ręku zbliżam się do krwistoczerwonego kombi, dostojnie odpoczywającego na podziemnym parkingu. W głowie natychmiast rodzi się pytanie: "jak oni to zrobili, że przez trzy lata auto w ogóle się nie zestarzało"?

Wszystko o Mercedesie klasy C: parametry, osiągi, opinie

Część z Was zapewne żachnie się, zwracając uwagę na fakt, że przecież auto przeszło właśnie face-lifting. To prawda. Jednak zmiany - przynajmniej z zewnątrz - są na tyle subtelne, że niewtajemniczonemu obserwatorowi trudno w ogóle je wychwycić. Nie, nie chodzi wcale o wkomponowane w zderzak światła do jazdy dziennej wykonane w technologii LED czy nowe boczne lusterka. A już na pewno nie o przeprojektowane pod kątem lepszego przepływu powietrza podwozie. Tym co sprawia, że C-klasa kombi wciąż wygląda świeżo, jest wręcz wzorowo proporcjonalne nadwozie podkreślone gustownymi przetłoczniami oraz elementami nadającymi rodzinnemu przecież autu sportowy sznyt.

Co na to ulica? Już pierwszy postój na światłach potwierdza, że auto ma w sobie to, co Austin Powers zwykł nazywać mojo. Kierowcy samochodów stojących obok, przechodnie, pasażerowie w tramwajach - wszyscy z zaciekawieniem zerkają na niemieckie, co tu dużo gadać, zwykłe kombi. Po części zapewne dlatego, że C200 nie jest tak do końca zwyczajne. Ma lekko obniżone zawieszenie, sportowy pakiet aerodynamiczny, nadkola szczelnie wypełnione charakterystycznymi obręczami AMG oraz chromowane obwódki wokół przyciemnionych okien. A wszystko to podane w soczystej czerwieni. Nieźle jak na auto, które wciąż musi się borykać ze stereotypem samochodu dla taksówkarza albo emeryta.

W pewnym sensie to jednak tylko pozory. Wbrew temu, czego można się spodziewać, pod maską wcale nie drzemie V8 o pojemności 6208 cm3. Tak się składa, że nasze kombi napędzane jest motorem z przeciwległego krańca silnikowej gamy Mercedesa. To benzynowe 1.8, które z pomocą turbosprężarki rozwija moc 184 KM. Jak tak małe serduszko radzi sobie z ważącym ponad półtorej tony autem? Całkiem nieźle. Moment 270 Nm dostępny jest w zakresie od 1800 do 4600 obr./min. C-klasa całkiem żwawo odpycha się od asfaltu. Na tyle, by pierwsza setka pojawiła się na liczniku już po 8,4 sekundy.

Emblemat BlueEfficiency na przednim błotniku podpowiada, że mamy do czynienia z silnikiem przyjaznym środowisku. Jak bardzo? Fabryczne dane dotyczące zużycia paliwa (10,3/5,9/7,5 l/100 km) możemy oczywiście włożyć między bajki. Przy normalnej jeździe po mieście komputer pokładowy wyświetli wynik 12 l/100 km, a w cyklu mieszanym zużycie paliwa kształtuje się na poziomie 10 litrów. Wartości te z pewnością nie zawstydzą Toyoty Prius, ale znamy kilka dużo bardziej ospałych, również turbodoładowanych, współczesnych silników, które wykazują znacznie większy apetyt na paliwo.

Na wyniki uzyskiwane przez Mercedesa niekorzystnie wpływa też nieco przestarzały, pięciobiegowy automat. W dobie siedmiostopniowych, dwusprzęgłowych przekładni jest niczym wyciągnięty z muzeum techniki. Choć biegi zmienia z gracją angielskiego dżentelmena, potrafi zamyślić się na długie sekundy. I to nawet przy kick-downie. W polskich warunkach drogowych to równie bezpieczne jak gra w rosyjską ruletkę.

Znajdujący się przy lewarku przycisk Sport niestety niewiele pomaga, podobnie jak przełączenie skrzyni w manualny tryb (łopatki przy kierownicy). Przekładnia cierpi też na pewną irytującą przypadłość. Zdarza się, że w dwóch - wydawałoby się identycznych - sytuacjach potrafi zareagować na zupełnie różne sposoby.

Szkoda, bo poza tym najsłabszym punktem prowadzenie auta to czysta przyjemność. Głównie dzięki świetnemu zawieszeniu. Każdy, kto szuka w nim mankamentów, musi być naprawdę złośliwy. Szczególnie z opcjonalnymi sprężynami wchodzącymi w skład pakietu AMG, auto zachowuje się jakby wbijało się w asfalt niewidocznymi pazurami. Do tego nawet przy szybkich zmianach kierunku jazdy nadwozie zdaje się nie wychylać nawet na centymetr. Można by zatem oczekiwać, że auto kiepsko będzie sobie radzić z wciąż dalekimi od ideału polskimi drogami. Nic z tych rzeczy. Niedoskonałości asfaltu auto znosi bez najmniejszego zająknięcia z gracją porównywalną do słynących z komfortu przodków z gwiazdą na masce.

We wnętrzu królują materiały wysokiej jakości i przyjemne w dotyku, a do tego - jak zwykle u producenta ze Stuttgartu - świetnie spasowane. Deska rozdzielcza to połączenie stylistycznej powściągliwości i niemieckiego porządku. Jest prosto, elegancko i niestety trochę nudno. Za kierownicą mam wrażenie, że siedzę przynajmniej w dziesięcioletnim aucie. Tak być nie powinno. Chciałoby się czegoś nowego, może żywszych kolorów?

Auto, szczególnie dla osób podróżujących na przednich fotelach, jest bardzo wygodne. Z tyłu jest już nieco ciaśniej, ale w końcu to auto klasy C. Podczas dłuższych eskapad przyda się za to ustawny bagażnik o niskiej krawędzi załadunkowej. Z pojemnością 485 l Mercedes nie musi mieć kompleksów przed swoimi głównymi rywalami. Co prawda Audi A4 Avant oferuje aż 490 l, za to BMW serii 3 Touring - 460 l.

Ceny "niebieskiej" C-klasy z turbodoładowanym 1.8 pod maską zaczynają się od 138 800 zł. Nasz egzemplarz, wyposażony we wszystkie możliwe bajery i doprawiony sportowym pakietem AMG kosztuje jednak ponad 180 tysięcy. Czy warto wydać aż tyle za C-klasę? Cena wydaje się zaporowa, ale za świetnie wyglądające i prowadzące się auto, z dynamicznym a przy tym całkiem oszczędnym silnikiem, automatyczną skrzynią biegów z łopatkami przy kierownicy i wszystkimi gadżetami, o których kierowca mógłby pomarzyć, wydaje się naprawdę rozsądną propozycją. Tym bardziej, że główni rywale - BMW i Audi - wcale taniej swojej skóry nie sprzedają. Na analogicznie wyposażoną ?trójkę" Touring musimy wyłożyć taką samą kwotę.

Z drugiej strony, za podobną kwotę można kupić znacznie większą, ale "gołą" E-klasę z takim samym, 184-konnym silnikiem 1.8 CGI. Co wybrać? Na to pytanie nie ma dobrej odpowiedzi. Jedni wolą zjeść homara bez niczego, inni - zwykłego schabowego z młodymi ziemniaczkami, duszoną kapustą, kieliszkiem dobrego wina, a wszystko to zakończyć smacznym deserem.

SUMMA SUMMARUM Przez trzy lata od premiery C-klasa nie zdążyła się zestarzeć. Przynajmniej z zewnątrz. Gorzej jest we wnętrzu. Tam wieje nudą. Drobne poprawki wprowadzone przez inżynierów i stylistów działają na korzyść rodzinnego Mercedesa. Przydałoby się jednak bardziej popracować nad wnętrzem. W najbardziej wypasionej wersji auto działa równie magnetyzująco jak najnowsze sportowe maszyny. Jeśli nie liczyć leniwej i irytująco niezdecydowanej skrzyni biegów, z mechanicznego punktu widzenia nie byłoby się do czego przyczepić.

GAZ Świetne zawieszenie, atrakcyjny wygląd, rozsądne zużycie paliwa

HAMULEC Powolny pięciobiegowy automat, wysoka cena, nudne wnętrze

Ostatni Mercedes CLS - GALERIA

Powrót do przyszłości Mercedesa 190 - ZOBACZ TUTAJ

Parking.moto.pl: samochody czekają na Ciebie

Więcej o:
Copyright © Agora SA