Mercedes S 250 CDI | Test | Nauka o samym sobie

Uprzedzenie jest często silniejsze od racjonalnego myślenia. Jeśli coś wbiję sobie do głowy to znaczy, że tak jest. No bo przecież JA nie mogę się mylić!

Stereotypy - każdy ma jakieś. Ty, ja, on i ona. Jedni mówią, że ludzie z Krakowa obracają złotówkę dwa razy zanim ją wydadzą. Inni są zdania, że faceci lepiej prowadzą niż kobiety, a jeszcze inni, że długość ma znaczenie. Nie wiem czy tak jest czy nie, wiem natomiast jedno: luksusowa limuzyna powinna mieć duży silnik. Synonim luksusu na czterech kołach - Mercedes klasy S - tym bardziej. Osiem, dwanaście, no może ewentualnie jakieś mocne sześć cylindrów, ale na pewno nie mniej.

Mercedes SL | 60 lat legendy

Największa limuzyna Mercedesa to luksus, cisza, klasa i elegancja. A tu, od jakiegoś czasu w ofercie pojawił się model 250 CDI. Ten skrót oznacza tylko jedno - silnik diesla, 204 konie mechaniczne i cztery cylindry. Tak, tak cztery. I jak tu nie myśleć stereotypami i nie mieć uprzedzenia do takiego połączenia. Jaki sens ma taka wersja? Chodzi o ekologiczny trend, oszczędność czy niską cenę zakupu? Jestem więcej niż pewien, że cztery cylindry i te niewielkie stadko koni popsują mi jakąkolwiek przyjemność z jazdy tym autem.

Na czarnej testowej S-klasie jedynie literki przyczepione na klapie bagażnika zdradzają jaka to wersja silnikowa. Lepiej, gdyby ich nie było. Model W221 produkowany jest od 2005 roku. Cztery lata później otrzymał facelifting. Auto mimo swych lat prezentuje się zacnie. Nadal wytwarza aurę, która jest potrzebna luksusowej limuzynie. Model 250 CDI kompletnie niczym nie odróżnia się od reszty modeli. Szczególnie jeśli zafundujemy mu pakiet optyczny AMG. Środek to przepych, chociaż tu już trochę widać upływ czasu. Miejsca jest jednak ogrom, a wykończenie pierwsza klasa.

Z kwaśna miną odpalam silnik. Trochę klekocze, ale i tak jest ciszej niż myślałem. Specjalne dynamiczne łożyska silnika mają zapobiegać wibracjom, dodatkowe wygłuszenie dbać o to, żeby jak najmniej niepożądanych dźwięków przedostawało się do wnętrza. Czterocylindrowy diesel ma nieco wyższe tony od S350 CDI z silnikiem V6. Jednak to nie przeszkadza. Przynajmniej na postoju. Inżynierowie z Mercedesa zrobili wszystko, żebyś również w trakcie jazdy nie pamiętał o tym, co masz pod maską. Słychać bardziej szum toczenia się opon, niż dźwięk silnika. Mierzony w decybelach S250 CDI jest tak samo cichy jak S 350 CDI czy BMW 730d. To robi wrażenie. Konstrukcja S-klasy jest jak organizm, który potrafi się sam obronić przed wirusami. 4 cylindrowy diesel pod względem akustycznym nie jest w stanie mu zaszkodzić. Po kilku kilometrach i rozgrzaniu silnika zapominasz o tym co masz pod maską.

Historia Mercedesa w obrazkach

Silnik ma 2,1 litra pojemności, wspomniane 204 KM mocy i 500 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Wmontowano mu dwie turbiny o różnej wielkości, żeby moc dostępna była w większym zakresie obrotów, a silnik szybko reagował na wciśnięcie gazu. Powiększono chłodnicę intercoolera, wbudowano układ Common-Rail, który wtryskuje do cylindrów paliwo pod ciśnieniem 2000 barów, udoskonalono komory spalania, wbudowano dwa wałki wyrównoważające. Ta jednostka napędowa C-klasie dodaje skrzydeł, E klasie pozwala bardzo sprawnie się poruszać, a "esce"? Muszę przyznać, że nie jest źle. Dopiero powyżej 200 km/h limuzyna zaczyna mieć problem z nabieraniem prędkości, aż do osiągnięcia maksymalnych 240 km/h. Dynamikę można uznać za zadowalającą. 8,2 sekundy do setki na pewno nikogo nie powalą, ale wstydu też nie ma.

Zaskakuje za to zużycie paliwa tego kolosa. Automatyczna skrzynia biegów ma trzy programy jazdy. Tryb "E" wydaje się być dla 250 CDI idealny. Skrzynia wcześniej zmienia biegi na wyższe i w ten sposób oszczędzamy paliwo. I to w najlepszym stylu. Czarna S-klasa nie spaliła nigdy więcej niż 8,5 litra na 100 km. Zejście poniżej sześciu nie jest w tym samochodzie wyczynem, tylko normą. Piątkę z przodu też jesteś w stanie osiągnąć, tyle że do takiego wyniku trzeba już bardziej się przyłożyć. Średnie zużycie z całego testu - 6,5 litra. A skoro jeździmy S-klasą to wszystko jest tu duże, również zbiornik paliwa. Mieszczą się w nim 83 litry, a to oznacza, że bez tankowania przejedziemy 1000, 1300, 1500 km. Najpóźniej w tym miejscu pojawia się u mnie prawdziwa przyjemność z jazdy modelem S 250 CDI.

Mercedes S 250 CDI kosztuje 344 000 złotych. To o 33 000 złotych mniej od modelu 350 CDI. Ta różnica i tak zostanie w Mercedesie, bo do "eski" warto dokupić kilka gadżetów. Jest z czego wybierać: pneumatyczne zawieszenie Airmatic czy reflektory ksenonowe montowane są seryjnie. Za to za nawigację z funkcją SplitView czy bezkluczykowy dostęp trzeba dopłacić.

Wybierz najlepszą generację Mercedesa klasy S

Summa Summarum

Ciężko przyznać przed samym sobą, że się myliłem, a myślenie schematami najczęściej nie ma sensu. Po pierwsze, jak twierdzi seksuolog i psychoterapeuta Zbigniew Lew-Starowicz, nie długość, a grubość ma znaczenie. Po drugie, Jutta Kleinschmidt objechałaby każdego z was (chociaż ona wygląda trochę jak facet, więc nie wiem czy to się liczy). Po trzecie mały silnik w dużej, luksusowej limuzynie ma sens. Nie jest to obciach jak polanie ketchupem pizzy u Włocha. Mercedes S 250 CDI, chociaż z trudem te słowa przechodzą mi przez gardło, spodobał mi się. Nie przeszkadza ani dźwięk, ani wibracje, dynamika nie rozczarowuje, za to spalanie i zasięg cieszy. Największym hamulcem przed kupnem tego samochodu mogą okazać się nasze wydumane uprzedzenia i stereotypy. S 250 CDI potrafi zatem powiedzieć nam trochę więcej o nas samych.

P.S. Tylko proszę, nikomu nie mówcie, że ten sam silnik montowany jest w Sprinterze

Gaz

oszczędny silnik, ogromny zasięg, jakość wykończenia, komfort jazdy

Hamulec

czy to jeszcze jest S klasa?

Kompendium | Mercedes S 250 CDI

ZOBACZ TAKŻE

Ile kosztuje luksus? Używane Mercedesy klasy S

Samochód dla emerytów

Fiat Panda vs. Kia Picanto vs. VW Up | Test porównawczy

Więcej o:
Copyright © Agora SA