Lancia Delta 1.6 Multijet | Test | Chwilowe zauroczenie

Szukasz ekskluzywnego kompaktu? Świat nie kończy się na Audi A3 i BMW serii 1. Nowa Delta po legendzie rajdów odziedziczyła tylko imię, ale urodą i stylem nokautuje niemiecką konkurencję. Czy zalet wystarczy na coś poważnego, czy skończy się na chwilowym zauroczeniu?

Za co kochamy włoską motoryzację?

Pamiętacie młodą Sophię Loren z "Małżeństwa po włosku" i starszą, z "Jeszcze bardziej zgryźliwych tetryków"? Latka lecą, to i Delta z nastolatki rozbrykanej na rajdowych szlakach stała się dojrzałą damą. Jej debiut wywołał jednak falę głębokich, smutnych westchnień. Któremu fanowi czterech kółek nie kręci się łezka w oku na myśl o sukcesach Stratosa z Roehlem za kierownicą czy Delty S4, naznaczonej tragicznym piętnem wypadku Toivonena w połowie lat 80.? Berło "cuore sportivo" przejęła we włoskim koncernie Alfa Romeo, przydałaby się więc marka stricte komfortowa. Oto pomysł marketingowców Fiata na reinkarnację Lancii. Pomysł nie nowy - wystarczy popatrzeć, jak dzielą między siebie rynkowy tort BMW i Mercedes czy Infiniti i Lexus. Pytanie, jak Lancia odrobiła pracę domową i czy klient segmentu premium ma u niej czego szukać.

Wyszukana linia nadwozia przekonuje, że Włosi starali się z całych sił. Przynajmniej z zewnątrz. Co my tu mamy? Delta kusi powabnym spojrzeniem, podkreślonym paciorkami diod LED. Chromowany grill zdradza przynależność do arystokratycznej rodziny, a linia szyb dynamicznie pnie się ku górze, odcinając czarny dach od reszty nadwozia. Tuż nad nią małe dzieło sztuki - emblemat modelu. Istne cacuszko. I te tylne lampy... Wyobraź sobie, że włączasz kierunkowskaz i urządzasz jednocześnie artystyczne przedstawienie kierowcom z tyłu. Każdy skrawek nadwozia Delty emanuje stylem. Całość daje efekt na tyle subtelny, że zapominamy nie tylko o sportowym rodowodzie marki, ale i o nieco przypominającej vana sylwetce. Ponętne kształty skrywają przecież płytę Fiata Bravo z wydłużonym o 10 cm rozstawem osi.

Zgrzyty zaczynają się po drugiej strony drzwi, czyli we wnętrzu. Już sam dźwięk ich zamykania przypomina Punto, za to wzornictwo tapicerki i podświetlana klamka - pierwsza klasa. Niestety, kabina Delty pełna jest takich kontrastów. Przytulne materiały i zapach ekskluzywności miesza się tu z włoską nonszalancją i pozorną dbałością o detale. Pod względem ergonomii desce przeniesionej z Bravo niczego nie brakuje, a front pokryty sztuczną skórą rodem z Maserati dodaje jej klasy. Szkoda, że pseudoaluminiowe wstawki dobrze wyglądają tylko na zdjęciach. Montaż dźwigienek kierunkowskazów też pozostawia nieco do życzenia, podobnie jak hałaśliwe mocowanie rolety. Wniosek - nad finezją wykończenia Włosi nie napocili się tyle, co nad linią nadwozia. Dziwne, bo siostrzana Alfa Romeo pod tym względem nie odstaje od niemieckiej konkurencji. Może lepiej podziwiać Deltę na parkingu?

Szalone lata 80. | Lancia Delta

Niekoniecznie. Do dalekich podróży zachęca obszerne wnętrze. W końcu to ponad 4,5-metrowe auto. Przestronnością Lancia puka do drzwi klasy średniej. Pasażerowie drugiego rzędu mają sporo miejsca na kolana - nawet, gdy ci z przodu rozsiądą się wygodnie. Szklany dach może i kradnie kilka centymetrów znad głów, ale zapatrzeni w chmury albo gwiazdy szybko przymkną na to oko. Bagażnik też niczego sobie. Jeśli komuś nie wystarczy 380-litrowy kufer, można przesunąć kanapę i powiększyć go do 465 litrów. To mniej więcej tyle samo, co w Mercedesie klasy C i BMW serii 3. Po złożeniu siedzeń przestrzeń rośnie do 1190 l, ale zaczynają się schody. Dosłownie i w przenośni, bo w załadunku przeszkadza wysoka krawędź oraz próg kanapy. Pierwsze na liście bolączek pięknej Włoszki są jednak fotele - twarde i zbyt płaskie. O bocznym trzymaniu na ostrych zakrętach nie ma mowy. Choć wyglądają apetycznie, to po 200 km lepiej zrobić sobie przerwę na kawę. Bardziej nadają się do galerii art déco.

Włączasz kierunkowskaz i urządzasz jednocześnie artystyczne przedstawienie kierowcom z tyłu. Każdy skrawek nadwozia Delty emanuje stylem

Patrzę na wyskalowany do 6 tys. obr./min obrotomierz i przypominam sobie starą Deltę. Czy silnik tej dzisiejszej potrafi czymś zachwycić? Z nadzieją budzę do życia wysokoprężne serce - to samo, co między przednimi kołami Grande Punto i Bravo. 120-konny Multijet jest najsłabszym motorem spośród oferowanych przez Lancię, ale na pewno nie zawalidrogą. 300 Nm maksymalnego momentu pojawia się jeszcze przed 2 tysiącami obrotów i daje złudzenie, że pod maską gna więcej rumaków niż obiecuje fabryka. Delta bez trudu i zbędnego klekotu rozpędza się do autostradowych prędkości, a do tego zużywa apteczne ilości paliwa - dynamiczna jazda za miastem skutkuje wynikiem 6 litrów na setkę. Do pełni szczęścia brakuje tylko bardziej zwartej pracy drążka dźwigni biegów. Niby jest precyzyjnie, ale do konkurencji trochę brakuje. Znowu myślę o Alfie.

Używana Lancia Delta - tańsza niż myślisz

Silnik Delty podniósł mnie na duchu, czas na mały wycisk dla zawieszenia. Tęsknotę za Alfą Romeo zostawiamy na boku i celujemy w komfort jazdy. Czy da się go pogodzić z niskoprofilowymi 17-stkami? Sprężyście zestrojone podwozie Lancii gładko sunie po dziurach, a duży rozstaw osi pomaga zniwelować nieprzyjemne bujanie. Spokój pasażerów burzą tylko krótkie stuki spod kół. Przewidywalnej na krętych szosach Delcie przeszkadza jednak elektrycznie wspomagany układ kierowniczy. Przy niskich prędkościach jego praca kojarzy się z mieszaniem w beczce z miodem, a przy wysokich - z naciągniętą gumą. Chyba za wcześnie porzuciliśmy marzenia o Alfie Romeo, bo lekcja precyzji byłaby tu jak znalazł. Ostry, pracujący z oporem układ kierowniczy ze 159-ki tchnąłby w wyrośniętą Deltę nowe życie.

Zapomniane legendy motoryzacji

Towarzystwo eleganckiej Włoszki wymaga jednorazowej opłaty 97 990 zł. W myślach widzę już jeden z pierwszych komentarzy pod tekstem: "100 tysięcy za Fiata, chyba zwariowali!". Wbrew pozorom, za dobrze wyposażony kompakt klasy premium to niewygórowana cena. Seryjnie na pokładzie mamy skórzaną tapicerkę, automatyczną klimę i 17-calowe alufelgi, ale elektroniczne gadżety wymagają dopłaty. Porównywalne Audi A3 z 2-litrowym TDI o mocy 140 koni to wydatek 108 600 zł plus opcje, a podstawowa seria 1 ze 115-konnym dieslem - 110 900 zł. Za te pieniądze BMW oferuje jednak wersję z kołpakami i manualną klimatyzacją. Paradoksalnie najbliżej Delcie do 140-konnego Mercedesa klasy B 200 CDI, ale stawiając obok siebie obydwa auta sens takiej konfrontacji gdzieś przepada.

GAZ Urzekający design, przestronna kabina, dynamiczny i oszczędny silnik, dobre wyciszenie wnętrza, niezły komfort jazdy, bogata lista opcji

HAMULEC Niedostatki wykończenia, niewygodne fotele, bezpłciowy układ kierowniczy

SUMMA SUMMARUM Delta ma to coś, za co mężczyźni chętniej wybaczają, ale nie brak momentów, gdy urok mija. Piękne oblicze, dopracowany silnik i bogata oferta bez dwóch zdań plasują ją w segmencie premium. Szkoda tylko, że Włosi nie postarali się lepiej w dziedzinie wykończenia czy układu kierowniczego. Że potrafią, udowodnili przy okazji najnowszych modeli Alfy Romeo. Jest jednak pomysł, który nakręci Lancii sprzedaż. Jak niegdyś Kappa, dziś Delta z powodzeniem mogłaby wozić naszych posłów. Z tyłu ma wystarczająco dużo miejsca, olśniłaby ministerialne podjazdy i kosztuje znacznie mniej niż rządowe "beemki".

Kompendium - Lancia Delta 1.6 Multijet Platino

Wspaniałe auta z małżeństw mieszanych

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.