Lancia Musa 1,6 Multijet - test | Za kierownicą

Włosi mają talent. Na czterech metrach potrafili zmieścić naprawdę sporo luksusu. Kłopot w tym, że każą sobie za to sporo płacić

Dla kogo może być natchnieniem taka muza jak jednobryłowa Lancia ze skórzanym wnętrzem i wyposażeniem godnym klasy średniej? Chyba dla tych wszystkich, którzy potrzebują małego samochodu ze wszelkimi wygodami. Wszak kierowcy, którzy ze względów prestiżowych muszą jeździć do pracy reprezentacyjnymi i ekskluzywnymi limuzynami mogą czasem zapragnąć swoistego odprężenia. Choćby wówczas, gdy trzeba wybrać się na zwykłe zakupy albo zwyczajnie podjechać do knajpki czy znajomych. Łatwiej przedrzeć się przez zatłoczone ulice, a i z parkowaniem problemy są mniejsze. Po to w końcu wymyślono małe samochody. No chyba, że mają szofera, który zadba o auto. Ale mniejsza o szczegóły.

Musa w wersji 1,6 Multijet nie daje powodów do wstydu. Z zewnątrz prezentuje się całkiem nieźle, chromowane dodatki i diodowe lampy tylne wyglądają stylowo. Pękata bryła minivana wydaje się co prawda trochę za wąska, ale w żaden sposób nie wpływa to ani na prowadzenie auta ani na wygodę we wnętrzu. Przedział pasażerski pozwala poczuć się swobodnie, jest przestronny a co najważniejsze wykończony elegancko. Nie brakuje miejsca za przednimi siedzeniami, spory jest również bagażnik. Wysokiej jakości materiały, skórzana tapicerka, gustowne detale deski rozdzielczej, przyjemne fotele - taki świat gościnnie wita wszystkich tych, którzy wsiadają na pokład Musy. Gdy zapadną ciemności dodatkową atrakcje stanowi miłe dla oka, obfite podświetlenie wskaźników i konsoli.

Czar pryska po uruchomieniu silnika. Warkot turbodiesla wystawia uszy na ciężką próbę, zwłaszcza przy przyspieszaniu. Przeszkadza w słuchaniu muzyki a po dłuższej jeździe staje się męczący. Na szczęście Muza ma czym rekompensować te niewygody. To dobre osiągi. Silnik świetnie daje sobie radę z ważącym blisko 1300 kg autem. Sprawnie przyspiesza nawet na wyższych biegach, co w ruchu ulicznym jest wielką zaletą. Oczywiście równać z limuzynami Muza się nie może, ale wyprzedzanie na trasie też nie sprawia jej wielkich problemów. Sprawnej jeździe sprzyja poręczna dźwignia zmiany biegów, umieszczona wysoko, na centralnej konsoli.

Turbodiesel stawia spore wymagania podwoziu, ale nie ma ono żadnych problemów z bezpiecznym prowadzeniem samochodu. W pełni akceptowalne są także odgłosy pracy zawieszenia. Gorzej ze zużyciem paliwa. Ani na jotę nie udało nam się zbliżyć do wartości deklarowanej przez producenta. Średnie zużycie w mieście sięgało 9 l/100 km, na trasie spadało o 2 l/100 km. Chwalić nie ma się zatem czym.

Za najmocniejsze punkty Musy uznaję 120-konny silnik i wystrój wnętrza. A wydawało by się, że w samochodzie za prawie 85 tys. zł głównym atutem powinno być wyposażenie. Owszem, spis seryjnych elementów wygląda zupełnie nieźle: ABS z elektronicznym rozdziałem siły hamowania, czołowe poduszki powietrzne i poduszki kurtynowe, manualna klimatyzacja, szklany dach sterowany elektrycznie, radio z odtwarzaczem CD, skórzana tapicerka, centralny zamek, elektryczne sterowniki szyb w przednich i tylnych drzwiach, elektrycznie regulowane i podgrzewane lusterka zewnętrzne. Ale w standardzie nie ma tak ważnych rzeczy jak układ stabilizacji toru jazdy, boczne poduszki powietrzne czy automatyczna klimatyzacja. Jeśli je dokupimy, cena Musy przekroczy 93 tys zł. Czy zamożny nabywca skusi się na miejskie auto z Włoch za takie pieniądze? Taniej może kupić przecież świetnie wyposażone Citroena C3 Picasso (78 tys zł), Opla Merivę (83,2 tys zł) albo Toyotę Urban Cruiser (81,4 tys zł). A jeśli trochę dołoży, to nawet Mercedesa A (89,2 tys zł). Cóż, jeśli kogoś natchnie włoska muza wszystko jest możliwe.

Gaz Dynamiczny silnik, dobre własności jezdne, dobry komfort jazdy, przestronne i eleganckie wnętrze, bogate wyposażenie, duży bagażnik

Hamulec Słabe wyciszenie silnika, wysokie zużycie paliwa, małe lusterka, wysoka cena mimo braków w wyposażeniu

Summa summarum Do luksusowego auta głośny silnik po prostu nie pasuje. Dobre osiągi nie mogą być usprawiedliwieniem dla słabego wyciszenia. Natarczywy warkot nie pozwala w pełni cieszyć się komfortem jazdy, którego potencjał w tym samochodzie jest bardzo duży. Pozostaje pewien niedosyt co do wyposażenia w kontekście mocno wygórowanej ceny. Choć prestiż jest wpisany w wizerunek Lancii, to cenowe zrównanie Musy z Fordem Mondeo , Hondą FR-V , Nissanem Qashqai czy wreszcie z Volvo V50 to spora przesada.

Dariusz Dobosz

ZOBACZ TAKŻE:

Lancia nie wjedzie do Wielkiej Brytanii - ZOBACZ TUTAJ

Nowa Lancia Delta

Wygraj wakacyjne gadżety - konkurs - ZOBACZ TUTAJ

Samochody: Lancia Musa - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.