Hyundai i10 1.1 CRDi - test | Za kierownicą

Miejski Hyundai to całkiem pojemne i dojrzałe auto, a z dieslem pod maską ma szanse w wyścigu o kropelce. Sprawdzamy, czy za małymi wymiarami kryją się naprawdę duże zalety

Wychodzimy z klatki i słyszę: Marta: Który to? Ja: Stoi po prawej, schowany za innymi samochodami. Taki mały, wiśniowy. - dodaję po chwili. Marta: A, jest! Faktycznie, słodki maluch. Chyba ja bym w nim lepiej wyglądała...

Nie da się ukryć. Znam bardziej męskie samochody od Hyundaia i10 . Wysokie nadwozie nawiązuje do Atosa i przyznaję się bez bicia, że wcześniej obydwa modele wydawały mi się niemal identyczne. i10 na zdjęciach wyróżniały nowe reflektory, tylne lampy i kilka przetłoczeń, ale całość wyglądała jak Atos ciosany heblem. W praktyce jest dużo lepiej. Koreański maluch ma nie tylko przyjazną dla oka linię, ale i praktyczne nadwozie. Drzwi otwierają się szeroko, listwy ochronne dookoła chronią lakier, a duża powierzchnia szyb i lusterka ułatwiają manewrowanie. Nawet klapa bagażnika ma wygodną klamkę i uchwyt do zamykania. Poza tym przy wzroście 185 cm nie wadzę o nią głową.

Otwieram auto i wsiadamy. Zaczyna się strzelanie oczyma. Marta: W środku wcale nie wygląda tak skromnie. Teraz pewnie posłucham narzekania na plastiki. Lepiej byś napisał, że tapicerka ma smętny kolor. Ja: No dobra, wygląda przyzwoicie jak na malucha. Ten egzemplarz ma już 30 tys. km przebiegu i nic nie trzeszczy, ani nie odpada... Prawie, pomijając oparcie i mocowanie pasa. Marta: Patrz, takie pudełko, a miejsca sporo. Są schoweczki, radio i biegi u góry i ten biały zegar sympatyczny. - Uwaga, chwila prawdy. - Buuu, nie ma lusterka w osłonce. A w twojej jest? Ja: Niestety, przekręć sobie wsteczne. Lusterko i kierownica obszyta skórą są w lepszej wersji wyposażenia, ale nawet tutaj masz mp3 i klimę. I cztery elektrycznie sterowane szyby, które niektórzy producenci uważają za przejaw wyjątkowego luksusu.

Wnętrze i10 i Atosa dzieli mniej więcej tyle co Marsa i Wenus. Zapomnijcie o gołych blachach. Plastiki są twarde, jednak przyzwoicie zmontowane. Wszystkie elementy sterowania zgrupowano w górnej części deski rozdzielczej, a klimat pachnie japońskimi autami z lat 80. Déja vu? Koreańczycy z impetem awansują w motoryzacyjnej hierarchii, podążając utartymi szlakami. Skromne fotele okazują się wygodne nawet podczas wycieczek za miasto, a miejsca starczy dla dwójki dorosłych z dziećmi i 225 litrów bagażu. Można narzekać na wąską kabinę i wysoką pozycję za kierownicą (regulowaną tylko w jednej płaszczyźnie), ale pamiętajmy, że nadwozie i10 ma zaledwie 3,5-metra.

Pytanie od niechcenia: Marta: Ile to ma koni? Ja: 75. Turbodiesel, więc ma spory moment i do miasta wystarczy. Marta: O, to mało pali. Ja: Tak, podobno w trasie poniżej 4 litrów na setkę. Okaże się.

Czekam, aż zgaśnie kontrolka świec żarowych i przekręcam kluczyk. Z zimnego silnika docierają dźwięki rodem z Forda Transita. Później charakterystyczny "klekot" nie daje o sobie zapomnieć, ale w zamian maleńki diesel o trzech cylindrach i pojemności 1,1 litra niemal nie przenosi drgań do wnętrza. Podczas jazdy cichutko mruczy i pieści uszy sykiem turbiny. Spojrzenie na fabryczne przyspieszenie do setki może wywołać duszności (15,8 s), ale wbrew pozorom i-dziesiątka dziarsko przemierza miejskie arterie. Warunek - utrzymywanie dwucyfrowej prędkości. Silnik lubi wysokie obroty i na trasie dostaje zadyszki, wysyłając podczas kierowcy wyprzedzania jasny komunikat: trzymaj się prawego pasa. Plus za lekką, intuicyjną zmianę biegów. A co z apetytem na paliwo? Hyundai obiecuje 5,3 l/100 km w mieście i nawet 3,8 l/100 km poza nim, ale sprawna jazda w mieszanym trybie 50/50 to około 5,5 litra. Niestety, tyle potrafią większe i mocniejsze diesle.

Zjeżdżamy na wiejską dróżkę i Hyundai obnaża swoją słabą stronę: Marta: Zwolnij, straszne tu dziury po zimie. Ja: Już bardziej się nie da. Słyszysz te stuki? Marta: No, lekka przesada. Malutkiemu przydałoby się trochę ogłady, bo pewnie zakupy w bagażniku już fruwają. Ja: Malutki... Szybko przeszliście na "ty".

Zawieszenie i10 wymaga dopracowania. Kiepsko (i głośno) tłumi krótkie nierówności i szybko osiąga kres swych możliwości, przez co auto nieprzyjemnie podskakuje. Z drugiej strony nadwozie ze swoją skłonnością do przechyłów w zakrętach, małe koła i antybezpośredni układ kierowniczy nie zachęcają do nagłych manewrów. Europejska konkurencja - zarówno Panda, jak i trojaczki z Kolina - wypadają w tej kategorii znacznie lepiej.

Obudziła się strażniczka domowego budżetu: Marta: Widzisz, urocze auto. W zupełności by mi wystarczyło. Ja: Wolałbym, żebyś jeździła czymś innym. Marta: Dlaczego? Z używanymi to wiesz... Niby zadbane, niby bezwypadkowe, a kobietę łatwo oszukać. Ja: Nie zapytałaś, ile kosztuje to cacko. Marta: No, pewnie trochę ponad 35 tysięcy. Ja: Trochę? Dodaj jeszcze 10 i jest twój.

i10 z dieslem dostępny jest tylko w dwóch najwyższych wersjach wyposażenia. Do niedawna odmiana Comfort kosztowała rozsądne 40 tysięcy złotych, ale cena rocznika 2010 to zawrotne 45 690 zł. Zawsze możemy skusić się na najbogatszą opcję Style za 49,8 tys. z 4 poduszkami i... lusterkiem dla dziewczyn. Za te pieniądze możemy wyjechać z salonu kompaktowym i30 z benzynowym silnikiem 1.4 109 KM lub bardziej dopracowanym autem klasy B. Niecałe 46 tysięcy kosztuje Fiat Panda 1.3 JTD (70 KM), a niewiele ponad 51 tysięcy - o niebo lepiej wykonany, najtańszy Volkswagen Polo z 75-konnym dieslem 1.6 TDI i Toyota Yaris 1.4 o mocy 90 KM. Na pocieszenie, ceny wersji benzynowych i10 startują od 40 tysięcy. Zaoszczędzone pieniądze zrekompensują (niewielkie) różnice w zużyciu paliwa. I na nic tutaj bogate wyposażenie i 3-letnia gwaranacja.

GAZ Zwrotność, całkiem przestronne wnętrze, dobra ergonomia, niezłe wyposażenie

HAMULEC Przeciętny apetyt na paliwo, kiepska stabilność i komfort jazdy, zaporowa cena

SUMMA SUMMARUM Mały samochód, wielkie pieniądze. Tym razem nie chodzi o MINI, tylko o zwyczajnego Hyundaia i10. Z powodu ceny zakup wersji CRDi należy traktować go w kategoriach wirutalnych, ale za 40 tysięcy wyjedziemy z salonu i10 Comfort z 1,2-litrowym motorem o mocy 78 koni. To samo praktyczne nadwozie, znacznie lepsza dynamika, niewielka różnica w zużyciu paliwa. Miłośnikom bezpiecznego prowadzenia polecam jednak spojrzenie w stronę poczciwej Pandy.

Kompendium - Hyundai i10 CRDi

Marcin Sobolewski

Koreańczyk wyprzedził Jankesa - ZOBACZ TUTAJ

Samochody: Hyundai Tucson - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Agora SA