BMW X6 i 7 ActiveHybrid - test | Pierwsza jazda

Do polskich salonów BMW wjeżdżają właśnie nowe wersje X6 i serii 7, wyposażone w napęd hybrydowy. Dwa modele, dwie różne koncepcje napędu i jeden cel - połączenie ekologicznych trendów z radością z jazdy. Czy to w ogóle możliwe?

Mimo coraz lepszej sytuacji na rynku, ekipa z Monachium dociska gaz do dechy i serwuje klientom X-szóstkę i siódemkę z napędem hybrydowym. Połączenie silnika spalinowego z elektrycznym to jedynie przystanek na drodze, którą podążają niemieccy inżynierowie. Zaczęło się od pakietu Efficient Dynamics, czyli kilku prostych sposobów na redukcję zużycie paliwa, począwszy od specjalnych opon, poprzez system start-stop, aż po wydajniejsze silniki. Kolejny krok to poprawa aerodynamiki oraz walka z nadwagą. A co czeka nas w przyszłości? Po hybrydach kolej na samochody z napędem wodorowym i wtyczkowozy. Słowem, prawdziwa rewolucja dopiero nastąpi.

Skąd nazwa ActiveHybrid? Jak mówią szefowie BMW , najważniejsza zawsze musi być radość z jazdy. Podczas projektowania obydwu modeli wiele uwagi poświęcono nie tylko ograniczeniu apetytu, ale i poprawie osiągów. Podobno "zielone" wersje nie straciły nic ze swoich właściwości jezdnych. Stateczna siódemka z napędem hybrydowym przytyła o 100 kg (2045-2070 kg) i właśnie waga jest powodem, dla którego zdecydowano się zastosować tu układ mild hybrid (podobnie jak w Mercedesie S400 Hybrid). Mimo że podwójnie doładowany silnik V8 o pojemności 4,4 litra podczas jazdy nie odpoczywa ani na chwilę, dzięki pomocy 20-konnego silnika elektrycznego udało się o zredukować zużycie paliwa o 17 proc. - do 9,4 l/100 km w cyklu mieszanym. To wynik identyczny jak w Lexusie LS 600h. W jego uzyskaniu pomaga także 8-biegowy automat ZF oraz system start-stop.

W stosunku do modelu 750i, moc serii 7 ActiveHybrid wzrosła o 4 proc. Zespół napędowy osiąga 465 koni przy 5500-6000 obr./min i 700 Nm maksymalnego momentu obrotowego, dostępnego w zakresie 2000-4500 obr./min. Efekt? Sprint do setki trwa 4,9 s. Energia pozyskiwana podczas hamowania gromadzona jest w akumulatorze i w bateriach litowo-jonowych, zlokalizowanych w bagażniku. Komu od razu przyszedł na myśl kufer Lexusa LS 600h albo wodorowej siódemki, może odetchnąć. Ten w hybrydowej limuzynie BMW nie ucierpiał aż tak bardzo i ma 460 litrów pojemności zamiast 500, jak w pozostałych wersjach. Pozycja ważącego 27 kg akumulatora sprzyja także wyrównaniu rozkładu masy oraz bezpieczeństwu podczas uderzenia w tył auta. Na postoju baterie zasilają urządzenia pokładowe, a wśród nich postojową klimatyzację, dzięki której temperatura może być zaprogramowana jeszcze przed podróżą.

Z zewnątrz hybrydową siódemkę zdradzają jedynie dodatkowe emblematy, lakier BlueWater (opcja) i 19-calowe alufelgi, kształtem przypominające łopatki turbiny. Na tablicy zegarów pojawił się dodatkowy wskaźnik ładowania baterii, a system iDrive wzbogacono o funkcje, dzięki którym kierowca może obserwować przepływ energii lub analizować wykorzystanie silnika elektrycznego w ciągu ostatnich 15 minut. Ceny "krótkiej" serii 7 ActiveHybrid startują od 480 tys. zł, a L-ka wymaga 35 tys. zł dopłaty. To sporo więcej od 750i, którą można kupić za 409 tys. zł. O ile w Polsce - nie bez przyczyny - ekologia w motoryzacji nosi znamiona hipokryzji, a jedynym podatkiem ekologicznym jest akcyza na auta z silnikami o pojemności ponad 2 litrów, o tyle klienci w Chinach, USA i Rosji pewnie chętnie rozważą zakup nowego modelu. Przynajmniej według BMW.

Inną filozofię napędu prezentuje X-szóstka , zdolna przemieszczać się wyłącznie z pomocą silników elektrycznych. Jak długo? Niestety, tylko przez kilka kilometrów. Czym więc ekscytuje X6 ActiveHybrid? Mocą. 485 koni czyni je najmocniejszą hybryda na świecie. Piorunujący moment obrotowy 780 Nm płynie do czterech kół za pośrednictwem 7-biegowego automatu, który w trybie ręcznej zmiany na stałe korzysta z pomocy silnika spalinowego. Podwójnie doładowana, widlasta "ósemka" o pojemności 4,4 litra i mocy 407 koni współpracuje tu nie z jednym, a z dwoma silnikami elektrycznymi o mocach 91 i 86 KM. Całość powstała we współpracy z Mercedesem, Chryslerem oraz GM i znalazła już zastosowanie w Cadillaku Escalade , Chevrolecie Tahoe i Mercedesie ML.

Jak auto spisuje się w praktyce? Zależnie od stylu jazdy, może korzystać jedynie z silnika benzynowego, motorów elektrycznych lub ze wszystkich źródeł naraz. Podróż wyłącznie z wykorzystaniem energii elektrycznej w teorii możliwa jest do prędkości 60 km/h i na dystansie około 2 km. Przełączanie pomiędzy trybami napędu odbywa się automatycznie i płynnie. Niestety, na desce rozdzielczej brakuje przycisku, dzięki któremu można wymusić tryb elektryczny, a V-ósemka uruchamia się już przy 20-40 km/h. Znacznie słabszy Lexus RX 450h (299 KM) chętniej porusza się bez udziału silnika spalinowego. Podczas hamowania energia składowana jest w akumulatorach niklowo-metalowo-wodorkowych (NiMH) o pojemności 2,4 kWh, umieszczonych pod podłogą bagażnika.

I choć trudno podejrzewać X6 o ekologiczne zapędy, dzięki napędowi hybrydowemu zużycie paliwa spadło o 20 proc. w porównaniu do modelu 50i. Dane fabryczne podają średnio 9,9 l/100 km. Niemożliwe? Oczywiście częściej komputer pokaże 14 litrów, ale na własnej skórze przekonaliśmy się, że można osiągnąć wynik poniżej 10 litrów. Nieźle, zważywszy na to, że X6 ActiveHybrid waży 2450 kg, z czego 200 kg to osprzęt elektryczny. A co z osiągami? Z pedałem gazu w podłodze wskazówka prędkościomierza mija pierwszą setkę w ciągu 5,6 s i dobija do 236 km/h (250 km/h z pakietem Sport). Głęboki pomruk silnika V8 i ostre jak brzytwa prowadzenie to druga twarz "zielonej" X-szóstki. Mimo wielkich kół zawieszenie skutecznie tłumi miejskie dziury, a elektrycznie wspomagany układ kierowniczy jest dostatecznie komunikatywny. Lepsze wrażenie pozostawiają jednak wersje z hydraulicznym wspomaganiem.

Podobnie jak w siódemce, karoserię auta zdobi kilka emblematów, specjalny lakier na życzenie i 20-calowe alufelgi Streamline. Ich kształt pozwala zaoszczędzić 0,1 grama dwutlenku węgla na każdy przejechany kilometr. Odmianę ActiveHybrid najłatwiej rozpoznać jednak po muskularnie wybrzuszonej masce, podobnie jak w wersji M. O M-kę ociera się też cena, rozpoczynająca się od 470 tys. zł. To zaledwie o 19 tys. mniej niż najmocniejsze X6 M i o 110 tys. zł więcej niż tradycyjny model 50i. Na otarcie łez hybryda ma na pokładzie dodatkowe wyposażenie, za które w przypadku innych odmian trzeba słono dopłacić: wyświetlacz HUD, system audio z nawigacją, tapicerkę ze skóry nappa i konturowe fotele. Ze względu na kiepską widoczność przydaje się też rozbudowany system kamer i czujników parkowania, podobny do tego w Infiniti FX.

Jeśli dotychczasowa popularność serii X jest dla nowej wersji jakimś wyznacznikiem, to BMW nie ma się czego obawiać. Obecnie uterenowione modele stanowią 20 proc. sprzedaży firmy. X6 jak na razie znalazło 57 tys. nabywców. Na Starym Kontynencie odmiana ActiveHybrid będzie zapewne tylko technicznym fajerwerkiem i nie zagrozi pozycji oszczędnego diesla. Co innego w USA, gdzie nie brakuje kierowców wytykających diesle palcami i zakochanych w hybrydach, podążających za modą i traktujących ekologiczne wstawki z przymrużeniem oka. A pod maską BMW pracuje przecież widlasta "ósemka". Przed nami ciąg dalszy hybrydowej wojny, bo właśnie nadciąga nowe Cayenne . Nie jest najmocniejsze, ale potrafi żeglować z prędkością do 160 km/h. Wrażenia z jazdy już niebawem.

"Trójka" po zmianach - Genewa 2010 - ZOBACZ TUTAJ

BMW 135i - test - WIDEO

Samochody: BMW 6 - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Agora SA