BMW X6 - test | Pierwsza jazda

Jest niczym klasowy dziwoląg. Ubiera się ekstrawagancko, ale po bliższym poznaniu okazuje się, że jest szalenie ciekawym kompanem. Oto BMW X6

Przez sen słyszę dzwonek telefonu. Otwieram oczy, ledwie rozpoznaję swój hotelowy pokój. Ciemno. Spoglądam na komórkę. 2.45, rano. Dzwoni mój szef. Pewnie coś ważnego. - Słuchaj, może zrobimy dziś test nawigacji? - pada propozycja ze słuchawki. - Już nawet mam zaplanowaną trasę...

- Ale ja teraz jestem w Karolinie - odpowiadam zaspany.

Chwilę ciszy przerywa gromki śmiech. Gdy już skończyliśmy dyskusję na temat naszej koleżanki Karoliny, szef przyjął do wiadomości, że faktycznie jestem za oceanem.

Karolina Południowa została wybrana na miejsce prezentacji X6 nie bez powodu. Właśnie tu, w Spartanburgu, znajduje się amerykańska fabryka BMW. Stąd wyjeżdżają modele X6, X5 oraz Z4.

W oczekiwaniu na ten moment

Siódma rano. Na parkingu hotelowym stoi kilkanaście X6. Niemcy potrafią organizować prezentacje, wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Gorzej z naszą kondycją. Jet lag daje się we znaki, wyglądam jak odchudzony Sylvester Stallone na kacu. Ani widok bordowego egzemplarza X6 50i, którym zaraz mamy wystartować, ani głośny śpiew ptaków (jest ich tu cała masa) nie robi na mnie wrażenia. Wsiadam do wozu, ustawiam elektrycznie sterowany fotel, spoglądam beznamiętnie na znaną z X5 deskę rozdzielczą i wciskam guzik "start".

Rasowy pomruk, jeszcze zimnego, turbodoładowanego silnika V8 o mocy 407 KM szybko mnie jednak rozbudza. Ustawiając lusterko, widzę swój szeroki uśmiech. Podchodzi facet z obsługi. - Zawsze o poranku czekamy na tę chwilę - mówi z wyraźną satysfakcją. Od tego momentu przygoda z X6 zaczyna nabierać rumieńców.

Król zaskoczenia

Ostatnio BMW zaskakuje odważnymi decyzjami. Jeszcze na dobre nie odetchnęliśmy po erze Chrisa Bangle, a już pojawiło się kontrowersyjne X6. Cokolwiek by sądzić o wyglądzie aut zaprojektowanych przez Bangle (głosy na nie przeważały jednak nad zachwytami), trudno zaprzeczyć, że niemiecka marka przyciągnęła uwagę młodszych klientów. X6 tymczasem nie zaskakuje ekstrawagancką stylizacją, ale szokuje złamaniem bariery pomiędzy odległymi segmentami. BMW X6 wyraźnie łączy SUV-a (X5) z coupé (serią 6). Nie ma co - śmiałe posunięcie. Pytanie: czy potencjalni nabywcy będą nim zachwyceni?

Podczas prezentacji szefowie BMW przyznawali, że mieli obawy, jak rynek przyjmie to auto. Zapewniali, że BMW stać na nietypowe posunięcie, a chcieli podjąć wyzwanie. Chyba słusznie, bo, jak dowiedzieliśmy się w ostatniej chwili, tegoroczna produkcja X6 już została sprzedana. W nasze dziennikarskie formularze powinniśmy chyba wpisać nową klasę samochodów, którą BMW nazywa Sports Activity Coupé, choć dla uproszczenia X6 będzie pewnie wrzucane do jednego worka z innymi SUV-ami.

Wielkość mu nie przeszkadza

Wysoka pozycja za kierownicą, wystrój wnętrza, wyposażenie - to wszystko znamy z X5. Rozbroił mnie widok w lusterku wewnętrznym. Z czymś takim ostatnio miałem do czynienia w Ferrari. Niewiele widać. Szyba ma małą powierzchnię, jest bardzo mocno pochylona, a na dodatek umieszczona wysoko nad asfaltem. Mam wrażenie, że jeśli tuż za X6 znajdzie się samochód wysokości Lamborghini, to nie ma szans, by go zauważyć.

Na szczęście nie ma problemów z cofaniem. Można się wspomagać nie tylko czujnikami odległości, ale również obrazem z kamery wyświetlanym na 8-calowym ekranie.

Wracam jednak do widoku, jaki oferuje przednia szyba. Kierujemy się z Greenville w stronę Karoliny Północnej. Skończyły się charakterystyczne dla miast amerykańskich skrzyżowania pod kątem prostym i wjeżdżamy na kręty odcinek drogi poprowadzony przez park krajobrazowy Ceasar's Head.

X6 jest tak duże, że bez kompleksów mijam kolejnego Dodge'a Rama z bliźniakami na tylnej osi. Ale BMW nie ma z ciężarówką nic wspólnego: wjeżdża w zakręty z niesamowitą lekkością. Wrażenie wspomaga Active Steering, który w zależności od prędkości zmienia przełożenie układu kierowniczego. Urządzenie, które w mniejszych autach BMW nie wszystkim się podoba, w X6 sprawdza się idealnie.

Znakomite zawieszenie (z regulowanymi amortyzatorami i stabilizatorami -AdaptiveDrive) i układ kierowniczy sprawiają, że X6 prowadzi się wręcz z telepatyczną łatwością. Jest jeszcze nowy napęd AWD, który elektronicznie rozdziela moment obrotowy nie tylko pomiędzy osie, ale również pomiędzy tylne koła. Wjeżdżając w zakręty, mogę śledzić na zestawie wskaźników rozłożenie napędu, na jakie zdecydował się komputer.

Za kolejnym zakrętem odkrywam mokry odcinek drogi. Wyraźnie czuć działanie systemu. Wjeżdżam w łuk, samochód natychmiast reaguje na polecenia kierownicą, zbliżam się do granicy przyczepności, ale jakaś niespodziewana i zdecydowana siła pomaga mi skręcać. To zasługa xDrive, który w łuku kieruje napęd na zewnętrzne tylne koło. Działa szybko i skutecznie. Zresztą to niejedyna nowość techniczna X6. Jest jeszcze innowacyjny silnik V8 twin turbo.

Mimo że ma 4,4 l pojemności, oznaczono go jako 50i. "Brakujące" 0,6 l zastępują dwie sprężarki, które umocowano w widłach litery V, w jaką ułożone są szpalery cylindrów. Dzięki temu zmniejszono rozmiary silnika, skrócono kolektory wylotowe, tym samym ograniczono utratę energii gazów wylotowych i zmniejszono turbodziurę. Obecnie to już drugi po 35i turbodoładowany silnik benzynowy w ofercie BMW. A jak to działa na drodze?

Wychylam gaz, 6-stopniowa automatyczna skrzynia ZF błyskawicznie dobiera stosowny bieg, a 600 Nm wciska mnie w fotel. Ponad 2,2-tonowe BMW przy akompaniamencie rasowego gangu V8-ki rozpędza się do setki w5,4 s. Turbosprężarki niemal niezauważalnie wpływają na reakcję silnika na gaz. Najwyraźniej mamy tu do czynienia z genami szóstki. Niesamowite osiągi 407-konnego silnika i rewelacyjne prowadzenie pozwalają zapomnieć o masie auta. Inżynierowie zresztą mocno się napracowali nad obniżeniem środka ciężkości. Aluminiowa jest maska i dach, a błotniki - plastikowe.

Zwycięskie geny

Wcześniej czy później nasunie się pytanie: co wybrać - X5 czy X6? Oczywiście BMW X6 ma 407 koni, jest bardziej zwinne i dynamiczne, ale mam wrażenie, że o wyborze zdecyduje co innego. X6 ma tylko cztery fotele, a X5 może zabrać na pokład aż 7 osób. Poza tym w X6 brakuje nieco miejsca nad głowami pasażerów siedzących z tyłu. Jest tam mniej więcej tyle przestrzeni, ile w BMW serii 3.

Za to bagażnik nie ucierpiał, mieści 570 l (w X5 - 620 l). Niestety, sięga niemal linii dachu, dlatego wyjęcie tylnej półki niewiele go powiększa.

Nie mieliśmy możliwości bezpośredniego porównania, ale po całym dniu jazd utwierdziłem się w przekonaniu, że BMW X6 zrzuca Porsche Cayenne GTS z tronu i - uwaga! - zajmuje miejsce najlepiej prowadzącego się SUV-a na świecie. Opinia śmiała, ale niezbyt oryginalna - podobnego zdania była większość dziennikarzy.

A co do genów... Rozmiary wyraźnie wskazują na to, że ojcem X6 był potężny X5, ale już w wyglądzie i prowadzeniu widać cechy przejęte od matki - sportowej szóstki. Jednak to ojciec miał silniejsze geny. A już niedługo, bo w czasie wakacji, będziemy mogli sprawdzić, jak najnowsze X6 spisuje się na polskich drogach.

GAZ

Znakomite prowadzenie, rewelacyjny napęd, solidne wykończenie, mocarny silnik V8, precyzyjne i komfortowe zawieszenie, bogate wyposażenie

HAMULEC

Słaba widoczność do tyłu, ograniczona ilość miejsca na tylnych fotelach

SUMMA SUMMARUM

X6 traci nieco na praktyczności w porównaniu z X5. Najbardziej odczują to wysocy pasażerowie siedzący na tylnych fotelach. Auto w zamian daje oryginalny, sportowy wygląd. Zapewnia też lepsze prowadzenie, ale bez rezygnacji z komfortu i lubianego przez niektórych kierowców wysokiego zawieszenia

Więcej o:
Copyright © Agora SA