Rozdwojenie jaźni: Yamaha FZ6 Fazer S2

Do tej pory było to proste. Jeśli ktoś chciał kupić Fazera 600, to liczył pieniądze i szedł do najbliższego dealera Yamahy. Teraz już nie jest to takie oczywiste. Pojawił się problem wyboru.

Podobno od przybytku głowa nie boli. A jednak! Od tego roku bowiem na chętnych czekają dwa Fazery FZ6, a licząc jeszcze wersje pozbawione owiewek - cztery. Do tego mogą być wyposażone w ABS lub nie - jak kto woli. A więc w sumie osiem. Jest w czym wybierać. Cały ten ambaras powstał w wyniku "zdegradowania" znanego już dobrze Fazera do roli motocykla dla początkujących. W parze z mocą obniżoną do 78 KM przyszła niższa cena, chociaż samego motocykla nie jest ani na jotę mniej. Taki trik marketingowy. "Nowy" motocykl nazywa się Fazer FZ6, podczas gdy jego następcę określa dodatkowy symbol "S2".

Ciekaw jestem, jak wypadnie wspomniana wcześniej możliwość wyboru w polskich warunkach. Znając naszą mentalność, stawiam dolary przeciw orzechom, że przy różnicy ceny 4000 zł zdecydowana większość nabywców skusi się na mocniejszą wersję S2. Bo co 100 to nie 78 KM, a jako że nie ma u nas zróżnicowania stawek opłat w zależności od mocy silnika, to i bodziec do oszczędzania jest dużo słabszy.

Jak króliki

Główną przyczyną taki intensywnego rozmnożenia się FZ6 jest prawdziwa apokalipsa, jaką było dla wielu sprawdzonych przez lata i lubianych przez użytkowników motocykli wprowadzenie normy czystości spalin Euro 3. W efekcie po XJ 600S Diversion pozostała wyrwa w ofercie Yamahy, której nie był stanie wypełnić 98-konny FZ6. Ale 78-konny w odpowiednio niższej cenie już tak.

Aby mocniej zróżnicować motocykle w tej rodzinie, topowego S2 poddano subtelnej kuracji upiększającej. Specjaliści od wizerunku wiedzą najlepiej, że kilka kosmetycznych poprawek wystarczy, by poczynić cuda. Z zewnątrz zauważalną (choć nie tak łatwo) różnicą jest nowy design owiewki i przedniego błotnika. Jej kształty z węższymi i jeszcze bardziej skośnymi reflektorami wyraźnie nawiązują do najnowszej YZF-R1. Dzięki tym zmianom przód jest optycznie niższy, a sam jego wygląd bardziej dynamiczny. Do stylu, jaki prezentuje nowa owiewka, dopasowano także kształt przedniego błotnika. Myślę, że z powodzeniem.

Tym, co w pierwszej kolejności zauważy kierowca, będzie nowy zegar. Dosyć dziwny, okrągły twór znany z dotychczasowego FZ6 ustąpił miejsca o wiele lepiej wyglądającemu, a przede wszystkim dużo bardziej czytelnemu zestawowi wskaźników z FZ1. Nareszcie. Miejsce ciekłokrystalicznego obrotomierza zajął analogowy, taki ze zwyczajną wskazówką. O ile poprzedni wyświetlacz był słabo czytelny w pełnym słońcu, to z nowym nie ma już takiego problemu. Na dodatek intensywność bursztynowego podświetlania można regulować - mocniej za dnia, nocą słabiej, by nie oślepiało.

Nie mniej zauważalną, a kto wie, czy nie bardziej odczuwalną zmianą, jest nowe siodło. Nie dość, że obszyte zostało z elegancko prezentującym się, przeciwpoślizgowym materiałem, to jeszcze wewnątrz ma gąbkę o zróżnicowanej twardości lepiej dopasowującą się do szczegółów anatomii kierowcy i pasażera. Jakkolwiek wysokość siodła pozostała na niezmienionym poziomie 795 mm, to zmodyfikowany jego wykrój w okolicach zbiornika paliwa ułatwia sięgnięcie nogami ziemi i pewniejsze podparcie osobom niższego wzrostu.

Hamulcom Fazera FZ6 nie sposób było odmówić skuteczności. Mimo tego w S2 zastosowano czterotłoczkowe zaciski z FZ1. Kolejną zmianą wynoszącą S2 na wyższą półkę jest odlewany z aluminium wahacz zastępujący niewyszukany w kształcie aluminiowy profil, jaki stosowany jest nadal w FZ6. Nie tylko wygląda on lepiej, ale i działa lepiej. Większa sztywność i niższa masa nieresorowana polepszają warunki pracy tylnego zawieszenia z korzyścią dla prowadzenia motocykla.

Zmiany w silniku nie są już tak spektakularne. To nadal ten sam silnik z drugiej generacji YZF-R6 zasilany wtryskiem paliwa i lubiący wysokie obroty. Na potrzeby S2 "przemapowano" go, jak to się ładnie nazywa, czyli zmieniono mapy wtrysku i zapłonów dla uzyskania lepszej charakterystyki mocy w najczęściej używanym, czyli średnim zakresie obrotów.

Pora siadać

Na pierwszy rzut oka trudno odróżnić S2 od "zwykłego" Fazera. Dopiero gdy się wie o różnicach, można bez problemu wytypować z tłumu motocykli bardziej wyrafinowaną wersję S2. Siodło okazuje się jakby wyprofilowane na miarę. Tworzywo, jakim zostało obszyte, nie dość, że przeciwdziała ślizganiu się, to jeszcze jest przyjemne w dotyku. Kierownica jest tam, gdzie odruchowo jej się szuka, wystarczająco szeroka, ale bez przesady. Także podnóżki pozwalają ułożyć nogi w niemęczącej pozycji. Konsole są izolowane od ramy za pomocą gumowych silentbloków, dzięki czemu nie ma możliwości, aby wibracje pochodzące z silnika mogły być odczuwalne przez kierowcę. Lusterka są rozstawione szerzej niż w poprzednim Fazerze z korzyścią dla widoczności do tyłu. No i wspomniany wcześniej zestaw przyrządów. Nie przypomina już taniej zabawki, a jego funkcjonalności nie sposób cokolwiek zarzucić.

Także pasażer może czuć się tu dobrze. Duże, wygodne siedzisko i dłuższe niż w poprzednim modelu wysięgniki podnóżków zapewniają wyższy komfort jazdy. Same podnóżki zaopatrzone są w dodatkową gumową nakładkę izolującą przed wibracjami. Uchwyty dla pasażera są solidne, ale mogłyby być szersze.

Użytkownicy pierwszej generacji Fazera z rozrzewnieniem wspominają schowek pod siodłem. Był pojemny, wygodny i łatwo dostępny. Od kiedy nastała moda na wysoko poprowadzone wydechy, tego rodzaju udogodnienia stały się wspomnieniem. Nie inaczej jest z S2. Pod siodłem da się zmieścić najmniejszą z możliwych blokadę i nic więcej. Mimo osłony termicznej zawartość schowka niemiłosiernie się nagrzewa, a w upalne dni część tego ciepła dociera także poprzez siodło do pasażera. Natomiast niewątpliwą zaletą takiej konfiguracji wydechów jest niczym nieograniczona możliwość montażu bocznych kufrów bagażowych. No i oczywiście rasowy wygląd.

Tym, którzy lubią rzędowe czwórki, silnik Fazera przypadnie do gustu. Cicha, jedwabiście gładka praca może się podobać, choć próżno by szukać w niej choćby nutki agresywności. Bliżej mu z tym do Hondy CBF 600 niż Bandita 650. Nienaganne maniery towarzyszą mu już od chwili uruchomienia. Silnik obywa się bez odchodzącego już do lamusa ssania, mimo tego pracuje równo i ochoczo reaguje na dodanie gazu. Czuć, że lubi wysokie obroty, ale widać też, że praca w dolnych ich rejestrach wcale nie sprawia mu trudności. Zakres użytecznych obrotów jest imponujący - od niewielu ponad 1000 aż do 13 000. Poza ledwie wyczuwalnym dołkiem około 6000 obr./min Fazer przyspiesza z godną podziwu konsekwencją. Dynamika, jaką daje Fazerowi 98 KM jego silnika, pozwala na czerpanie przyjemności ze sportowego stylu jazdy, przydaje się też, gdy obciążony turystycznym ekwipunkiem musi wyprzedzić wolniej jadące samochody.

Do tego wizerunku jak ulał pasuje lekko pracujące sprzęgło oraz skrzynia biegów, której biegi może nie zmieniają się najciszej, ale za to do bólu precyzyjnie. To, co warto zauważyć, to brak luzów w układzie przeniesienia napędu, dzięki czemu nie ma żadnych szarpnięć przy zmianach obciążenia. Fazer jest motocyklem dla jeżdżących często i dużo, dlatego ważny jest jego apetyt na paliwo. Z tym nie jest źle, gdyż średnie zużycie niewiele przekracza 5 l/100 km, co przy niemal 20-litrowym zbiorniku zapewnia prawie czterystukilometrowy zasięg do następnego tankowania. Dzięki temu na dalekich trasach S2 może być skuteczniejszy od dużo szybszych motocykli, gdyż nie traci tyle czasu na stacjach benzynowych. Co się tyczy szybkich przelotów, to owiewka dobrze spełnia swoje zadanie, skutecznie odchylając strugę powietrza od ramion i głowy kierowcy.

Złoty środek

Także podwozie stanęło na wysokości zadania. Jazda Fazerem jest stabilna w całym zakresie prędkości, ale nie można mówić o tym, aby była ociężała. Prowadzenie to kolejny punkt, w którym widać dobre wyważenie zdawałoby się wykluczających się nawzajem cech: zwrotności i stabilności. Fazer S2 nie sprawia żadnych kłopotów w jeździe miejskiej. Poręczność, niska masa, zwrotność, mały promień skrętu idealnie sprawdzają się w gęstym ruchu ulicznym. Zawieszenie zestrojone jest zgodnie z zasadą złotego środka. Pozwala na dynamiczną jazdę bez utraty stabilności i przedwczesnego wyczerpywania skoku kół, a jednocześnie zapewnia całkiem niezły komfort resorowania na złych nawierzchniach. Gdy z kolei przyjdzie nam ochota nieco poszaleć, wtedy okaże się, że szybkie zakręty Fazer pokonuje tak, jakby do tego tylko został stworzony. Wtedy także dają znać o sobie hamulce. Pewne, skuteczne i przewidywalne.

Chociaż hamulcom poprzedniego FZ6 nie sposób było zarzucić brak skuteczności, to jednak dozowalność czterotłoczkowych zacisków S2 stoi na zdecydowanie wyższym poziomie. Testowany egzemplarz wyposażony był w ABS. Myślę, że już najwyższy czas skończyć z myśleniem o przeszkadzaniu w jeździe, jako jedynym zastosowaniu tego układu. Najnowszej generacji ABS, w tym także ten Yamahy działa bardzo subtelnie i o jego obecności można się przekonać co najwyżej na naprawdę śliskiej nawierzchni. Jeśli ktoś nie czuje się jeszcze zbyt pewnie za kierownicą motocykla, powinien odżałować wydatek 3000 zł, bo tyle wynosi różnica w cenie pomiędzy Fazerem z ABS i bez niego.

Jak kumpel z kumplem

Skąd się bierze uznanie, jakim cieszy się FZ6 wśród użytkowników? Jest to zasługą dobrze wyważonych proporcji pomiędzy własnościami użytkowymi a ceną. Mało jest motocykli tak wszechstronnych jak FZ6. Czy turystyczna wyprawa we dwoje, czy weekend na torze wyścigowym, czy wreszcie codzienne dojeżdżanie do pracy, Fazer okazuje się być motocyklem dla każdego i na każdą okazję.

DWA ŁYKI TECHNIKI

Fazer FZ6 dał się już poznać jako jeden z najlepiej sprzedających się motocykli, jednak mało kto wie, że jest w nim też kilka elementów, które potraktowano w sposób nowatorski. Wielce oryginalnym pomysłem jest rama, w której nie ma ani jednego spawu. Składa się ona z dwóch odlewanych z aluminium połówek połączonych w całość za pomocą śrub. Dzięki próżniowej technologii odlewania elementy ramy mają ściśle określoną grubość, a ich powierzchnie są gładkie i pozbawione wad odlewniczych. Nowa rama waży o 7 kg mniej niż stalowa z FZS 600 Fazer, a jej wytwarzanie jest mniej pracochłonne, co w produkowanym w dużych ilościach motocyklu ma istotne znaczenie. Wspornik pod siodło potraktowano już bardziej konwencjonalnie, gdyż spawany jest on ze stalowych profili.

Silnik Fazera pochodzi z poprzedniej YZF-R6. Wbrew pozorom różnice pomiędzy tymi dwoma silnikami są niewielkie i ograniczają się do wałków rozrządu, układu wtryskowego i profilu kanałów w głowicy. Tłoki, wał korbowy i zawory są takie same jak w YZF-R6. Przełożenia skrzyni biegów pozostawiono bez zmian, zmieniono jedynie przełożenie wtórne. Zastosowanie ekstremalnie krótkiego silnika z YZF-R6 dało możliwość dodatkowego wydłużenia wahacza, co przy bliskim położeniu osi zdawczego koła łańcuchowego i osi wahacza zapewnia dobre warunki pracy dla łańcucha i wpływa korzystnie na pracę tylnego zawieszenia.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.