Premier Mateusz Morawiecki obiecał wszczęcie prac mających na celu udzielenie pieszym pierwszeństwa przed pojazdami, gdy są jeszcze na chodniku. Z całym szacunkiem do Prezesa Rady Ministrów uważam, że ma fatalnych doradców, wręcz dyletantów. Zdajemy sobie sprawę z tego, że ani Premier, ani Prezydent, nie muszą się na wszystkim znać - po to mają doradców. A tym należy się przyjrzeć
- pisze w liście do Moto.pl Tomasz Kulik. Po jego przeczytaniu skontaktowaliśmy się z byłym kierowcą GROM.
Tomasz Kulik, obecnie instruktor nauki jazdy i doskonalenia techniki jazdy, dodaje, że żadne zmiany w przepisach nie są potrzebne. Dlaczego?
Rosja. Sygnalizacja świetlna spadła wprost pod nogi pieszej. Incydent nagrała kamera
Co czwarta osoba ginąca na polskich drogach to pieszy. W ponad 80 proc. przypadków za ich śmierć odpowiadają kierowcy. Rząd tłumaczy prace nad przepisami, które wprowadzą pierwszeństwo pieszych jeszcze przed przejściem, rosnącą od kilku lat liczbą zabitych pieszych. - Nie ma to najmniejszego sensu, bo obecne przepisy wystarczająco chronią pieszych, tylko zwyczajnie nie są przestrzegane. Już dziś prawo dokładnie mówi, jak kierowcy i piesi mają zachowywać się w otoczeniu przejść - mówi Kulik. Z drugim zdaniem muszą zgodzić się nawet najzagorzalsi zwolennicy wprowadzenia pierwszeństwa dla pieszych jeszcze przed przejściem.
Problem w tym, że przepisy dotyczące zachowania kierowców i pieszych przy przejściach są porozrzucane po różnych aktach prawnych i dopiero zebrane do kupy stanowią sensowną całość (co nie zmienia faktu, że wszystkie z tych przepisów są obowiązującymi i wzajemnie się nie wykluczają).
W ustawie Prawo o ruchu drogowym zapisano:
Ustawę uzupełnia rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów drogowych:
Paragraf 47 rozporządzenia nakazuje kierowcy dostosować prędkość w taki sposób, by zdążył wyhamować, gdyby pieszy, stojący przed przejściem, nagle zaczął na nie wchodzić. Tomasz Kulik mówi nawet, że w niektórych sytuacjach to dostosowanie prędkości oznacza po prostu zatrzymanie.
Czy to mało? Na kierującego pojazdem nakłada się obowiązek ustąpienia pieszemu na przejściu dla pieszych. Nakłada się także obowiązek zmniejszenia prędkości, by pieszych wchodzących na przejście nie narazić na niebezpieczeństwo. Stawia się znak ostrzegawczy, stawia znak informacyjny, maluje znak poziomy - po co? Ano po to, żeby kierujący wiedział, że ma się zachować bezpiecznie i odpowiedzialnie
- pisze w liście były kierowca GROM.
Pierwszeństwo gwarantowane dziś pieszym na przejściu nie jest oczywiście (i nie będzie) bezwarunkowe. Pieszy też ma konkretne obowiązki względem kierowców. Prawo o ruchu drogowym w pierwszym punkcie (1a) artykułu 14 mówi, że pieszemu zabrania się wchodzenia na jezdnię bezpośrednio przed jadący pojazd. Dotyczy to również przejść dla pieszych.
Według naszego rozmówcy sprawa jest jasna: - Pieszy ma czekać, aż nadjeżdżający pojazd zatrzyma się, zaś kierujący ma się zatrzymać, widząc pieszego przy pasach. Dlaczego? Bo w każdej chwili pieszy stojący przy przejściu może się stać pieszym wchodzącym. Skoro na kierującego nakłada się obowiązek zachowania szczególnej ostrożności (definicja powyżej), gdy zbliża się do przejścia dla pieszych, to kierujący ma być przygotowany do wejścia pieszego na przejście.
Z drugiej strony nikt nie dał pieszym prawa włażenia bezmyślnie pod koła. I bardzo dobrze! Prawdą jest jednak, że społeczeństwo składa się z różnych typów osób - wśród nas jest całkiem spora grupa pozbawiona instynktu samozachowawczego. Tacy włażą pod koła, gapiąc się w telefon.
Rząd planuje zmiany w infrastrukturze, by dostosować ją do nadchodzącej zmiany przepisów. Wczoraj o programie "Bezpieczna Infrastruktura" opowiadał w sejmie wiceminister infrastruktury Rafał Weber. Plany to jednak za mało. Nasz rozmówca twierdzi, że przed zmianą prawa przejścia dla pieszych w Polsce powinny zostać przebudowane.
Nie może być tak, że w Polsce buduje się przejścia dla pieszych o ruchu niekierowanym na jezdniach mających więcej niż jeden pas ruchu dla każdego kierunku jazdy. To nie jest bezpieczne, bo jeśli jeden kierujący się zatrzyma, to pieszego zabije na pasie sąsiednim inny kierujący. Na tego typu przejściach musi być sygnalizacja świetlna.
- podsumowuje Tomasz Kulik.