Android Auto przekroczyło sto milionów pobrań. A to oznacza, że aplikacja dla kierowców dołączyła właśnie do doborowego grona najpopularniejszych appek w Sklepie Play.
To z pewnością świetna informacja dla Google, ale dla nas, Polaków, smutna. Kiedy Android Auto bije rekordy popularności i jest używane na całym świecie, w Polsce aplikacja wciąż jest oficjalnie niedostępna. A szkoda, bo to jedno z najwygodniejszych rozwiązań, jakie przygotowano dla kierowców. Pozwala przenieść na ekran samochodu najważniejsze aplikacje naszego smartfona - m.in. telefon, wiadomości, powiadomienia (Android Auto może je nam przeczytać, także te z Messengera i innych komunikatorów) muzykę (w tym Spotify i podcasty) czy nawigację Google ze wszystkimi jej funkcjami.
Ponadto, Android Auto daje nam dostęp do Asystenta, któremu możemy wydawać zaawansowane polecenia głosowo bez odrywania rąk od kierownicy. Jest nie tylko wygodnie, ale też bezpiecznie.
I co ciekawe, Android Auto świetnie działa w naszym języku, choć oficjalnie nie powinno.
Aplikację da się zainstalować, ale trzeba:
Trzeba się więc trochę nagimnastykować, co przecież nie każdy chce robić, a osoby mniej obeznane ze smartfonami może to zniechęcać. Zwłaszcza, że trzeba znaleźć odpowiedni plik .apk i upewnić się, że pochodzi z zaufanego źródła. No i całą procedurę trzeba powtarzać, jeżeli Android Auto zostanie zaktualizowane - samochód wyświetla wtedy komunikat, że aplikacja jest stara, kiedy spróbujemy ją zaktualizować, to smartfon poinformuje nas, że Android Auto jest niedostępne w naszym kraju. Procedurę wgrywania pliku trzeba więc powtórzyć.
Większość ludzi po prostu chce podpiąć USB do samochodu i korzystać z aplikacji. Tak działa to w przypadku iPhone'ów, gdzie odpowiednik Android Auto, Apple CarPlay, jest wgrany w system i kierowca nie musi się niczym przejmować.