W końcu pojedziemy zgodnie z przepisami, bo inaczej nie będzie się dało. Rząd ma plan, jak to zrobić

Piotr Kozłowski
Jeśli Fundusz Bezpieczeństwa na Drogach nie jest tylko obietnicą wyborczą, to polskie drogi czeka ogrom ważnych zmian. Zmian, które wymuszą na kierowcach jazdę zgodną z przepisami. I wcale nie chodzi o nowe fotoradary.

To ważna zapowiedź premiera Mateusza Morawieckiego, ale warto pamiętać o jej tle i być umiarkowanym optymistą. Po pierwsze, wybory już za niecały miesiąc, więc obietnice są mile widziane. A rząd ma problem ze statystykami wypadków, więc musi wykazać aktywność w tym zakresie. Do 2016 roku liczba zabitych w wypadkach na polskich drogach z roku na rok spadała. Od trzech lat obserwujemy stagnację - co roku na drogach ginie około 3 tys. ludzi. Rząd nie chce, by zarzucano mu, że nic nie robi. Miejmy jednak nadzieję, że premier nie zapomni o swoich słowach po wyborach i Fundusz Bezpieczeństwa na Drogach faktycznie powstanie.

Kiedy pieszy ma pierwszeństwo? To nie jest oczywiste

Zobacz wideo

Fundusz Bezpieczeństwa na Drogach, czyli pieniądze na bezpieczną infrastrukturę

Do tej pory żaden rząd nie stworzył prawnie umocowanej krajowej instytucji, która dysponowałaby budżetem przeznaczanym na poprawę bezpieczeństwa na drogach. A zapowiadał to chociażby minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Ale na zapowiedziach się skończyło. Jak słusznie zauważył portal brd24.pl, w ciągu jego kadencji nie rozpoczęto nawet przygotowań do takiej legislacji.

Podczas spotkania z przedsiębiorcami w Pajęcznie (woj. łódzkie) premier Morawiecki przypomniał o już stworzonym Funduszu Dróg Samorządowych i zapowiedział powstanie Fundusz Bezpieczeństwa na Drogach.

Stworzyliśmy już Fundusz Dróg Samorządowych, który pozwala samorządowcom sięgać po środki na budowę i remonty lokalnych dróg. Tylko w tym roku w funduszu jest aż 6 mld zł, a samorządy mogą liczyć nawet na 80 proc. dofinansowania inwestycji. Będziemy tworzyć również Fundusz Bezpieczeństwa na Drogach. Specjalnie dedykowane pieniądze na światła, przejścia dla pieszych, ronda, chodniki. To wszystko, co jest potrzebne, żeby nasze dzieci, nasi obywatele czuli się bezpiecznie na drogach

- powiedział premier podczas konferencji prasowej.

Jeśli w funduszu znalazłyby się konkretne środki, pochodzące na przykład z mandatów wystawianych na podstawie zdjęć z fotoradarów, to mógłby być prawdziwy przełom. Od 1997 roku maksymalna wysokość mandatów w Polsce wynosi 500 zł. W tym czasie średnie wynagrodzenie w Polsce wzrosło pięciokrotnie, a 500-złotowa stawka pozostała nietknięta. Efekt jest taki, że kierowcy nie boją się kar, bo nie są one dotkliwe. Najskuteczniejszą metodą egzekwowania jazdy zgodnej z przepisami stały się fotoradary, ale nie można postawić ich na każdym skrzyżowaniu w Polsce. Dlatego trzeba budować takie drogi, na których jazda niezgodna z przepisami jest po prostu niemożliwa. Przykład?

W ostatnich latach Jaworzno (woj. śląskie) przebudowało swoją infrastrukturę drogową z myślą o bezpieczeństwie. Efekt jest taki, że w ostatnich kilku miesiącach w mieście nie zginęła ani jedna osoba. Mądre oznakowanie dróg, wysepki dla pieszych, skutecznie oświetlone zebry, spowalniacze - to wszystko wymusza na kierowcach jazdę zgodną z przepisami.

Póki co Fundusz Bezpieczeństwa na Drogach to jedynie niekonkretna zapowiedź, ale jednocześnie bardzo ważny sygnał, że bezpieczeństwo na drogach staje się kwestią polityczną. I dobrze, bo może w końcu decydenci zaczną się tym tematem interesować.

Więcej o:
Copyright © Agora SA