W niedzielę w Lubczy odbywał się festyn, na którym doszło do niegroźnego zdarzenia, w którym brał udział zaprzęg. Na miejsce zostali wezwani policjanci. Przejeżdżający obok opel zwrócił ich uwagę - miał uszkodzony reflektor i zderzak.
Gdy zobaczył płonący samochód, rzucił się na ratunek. Siedzący w nim mężczyzna był kompletnie pijany
Policjanci wypatrzyli pojazd w rejonie stacji paliw. Za kierownicą siedział 38-letni mieszkaniec powiatu, zachowujący się na pozór bez zarzutu, ale wynik wyświetlony przez alkomat - 4 promile alkoholu, wprawił funkcjonariuszy w osłupienie. Ustalili też, że kierowca nie ma prawa jazdy, a samochód, z uwagi na brak badań technicznych nie został dopuszczony do ruchu
- poinformował rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń.
Powszechnie wiadomo, że alkohol jest trucizną, którego wpływ na organizm człowieka jest zgubny. Ma on działanie odurzające, zmieniające świadomość i uzależniające, a dawka przekraczająca 4 promili wywołuje senność, śpiączkę i może być zagrożeniem dla ludzkiego życia, podobnie zresztą jak pomysł łączenia alkoholu z jazdą samochodem - podsumowała tarnowska policja.
Mężczyźnie grozi do dwóch lat więzienia.