Jeździliśmy najciekawszą wersją Jeepa Wranglera - modelem Unlimited Rubicon

Jeep Wrangler to amerykańska ikona, jeden z najbardziej charakterystycznych samochodów terenowych w historii. Pozostając w stylistyce pasującej do USA trzeba nazwać go ostatnim Mohikaninem na rynku klasycznych terenówek.

Niemal żaden samochód na rynku nie ma tak zdecydowanego charakteru jak Jeep Wrangler. Wszystkie inne są bardziej cywilizowane i gorzej przystosowane do jazdy w prawdziwych warunkach terenowych.

Obecnie dostępny Wrangler to całkiem nowy model JL, który wszedł do sprzedaży pod koniec 2018 r. Na szczęście nadal ma tyle charakteru, że aż bucha mu z nozdrzy.

Jeep Wrangler Unlimited RubiconJeep Wrangler Unlimited Rubicon fot. Łukasz Kifer

Wcześniej obawiałem się, że zanadto zgrzeczniał jak większość współczesnych SUV-ów, jednak po jeździe wysiadłem z niego spokojny. Nadal jest samochodem jedynym w swoim rodzaju, zwłaszcza na tle obecnych produktów motoryzacyjnych.

Jest zabawką dla dorosłych, która w 5-drzwiowej wersji Unlimited, jest bardziej praktyczna. Prawdę mówiąc trochę się wstydzę, kiedy go nazywam SUV-em.

Dawno nie jeździłem autem, które by miało tyle wad, a jednocześnie sprawiało tak dużą przyjemność. Oczywiście konstrukcja Jeepa ma wady w punktu widzenia "asfaltowego" kierowcy. Po jego opuszczeniu te cechy natychmiast stają się zaletami. Nie zmienia to faktu, że dłuższa jazda Jeepem Wranglerem, to specyficzny rodzaj przyjemności.

Dotyczy to w szczególności najbardziej hardkorowej odmiany Rubicon na błotnych oponach BF Goodrich, które bardzo hałasują w czasie jazdy, a ich przyczepność na zakrętach jest bliska zerowej. Dodatkowo samochód mocno się przechyla na wirażach i trzeba dużo kręcić kierownicą, ze względu na mało bezpośrednie przełożenie.

Dłuższy rozstaw osi poprawił komfort jazdy na wprost, ale tylko troszeczkę. Dodatkowo we wnętrzu jest głośno również ze względu na dach, który został skonstruowany z rurowej przestrzennej ramy wypełnionej zdejmowanymi panelami z tworzywa sztucznego. Przynajmniej tak wyglądał w testowym egzemplarzu. W najnowszym modelu Wranglera jest tyle dostępnych wersji dachów, że w trakcie konfiguracji może rozboleć głowa.

Wrangler Unlimited Rubicon, tak jak inne odmiany najmniejszego Jeepa, jest zbudowany na ramie nośnej i ma niezależne wielowahaczowe zawieszenie wszystkich kół (resorów Jeep pozbył się trzy generacje temu) i dobrze przygotowanym do jazdy w terenie układem napędowym. W wersji Rubicon mam do czynienia z napędem na cztery koła zwanym Rock-Trac, z manualną skrzynią rozdzielczą oferującą trzy tryby jazdy z wyższymi prędkościami i reduktor o przełożeniu 4:1.

Zobacz wideo

Napęd Wranglera Rubicon ma imponujące możliwości

Do wyboru jest tryb 2WD, przekazujący moment obrotowy tylko na tylną oś i dwa do jazdy 4WD: automatyczny, gdzie o dołączanie przedniej osi dba automatycznie sterowane sprzęgło lub stały - wtedy moment jest dzielony równo pomiędzy osie. Oprócz tego Wrangler Rubicon jest zapatrzony w rozpinane stabilizatory dodatkowo powiększające skok zawieszenia oraz blokady przedniego i tylnego mostu Tru-Lok.

Co ciekawe, blokady są sterowane elektronicznie, a mosty dostarcza renomowana firma Dana. Tylny mechanizm różnicowy to model o ograniczonym poślizgu. Bardzo duże przełożenie całkowite, maksymalnie wynoszące 84,2:1 w wersji z ręczną skrzynią biegów i 77,2:1 w modelu z automatem pozwala na pełzanie po skałach, czynność z której Jeepy są najbardziej dumne. W końcu nazwa Rubicon nie jest przypadkowa. Wzięła się od legendarnej kamienistej trasy w USA - Rubicon Trail.

Niestety w Polsce nie są dostępne najfajniejsze wersje silnikowe Jeepa Wranglera: z 3-litrowym turbodieslem i benzynowym silnikiem Pentastar o poj. 3,6 l. Obie to jednostki V6, my musimy zadowolić czterocylindrowymi: benzynowym turbodoładowanym silnikiem o poj. 2 l i 2,2-litrowym turbodieslem. Ten pierwszy zupełnie mi nie pasuje do charakteru Wranglera. Na szczęście do jazd testowych we włoskich Dolomitach był dostępny wyłącznie model wysokoprężny.

Nowy Jeep przemieszcza się niezbyt szybko, ale bardzo majestatycznie

Tak naprawdę nic więcej nie jest potrzebne. Na asfalcie ważący 2,2 tony samochód nie rozpędza się zbyt skutecznie i całe szczęście, bo bałbym się nim szybko jeździć. Prędkość maksymalna Rubicona jest niższa o 20 km/h niż innych Wranglerów z tą jednostką napędową i wynosi 160 km/h.

Mimo to bałbym się spojrzeć w oczy osobie, która się nim tak bardzo rozpędzi, bo musi być niesamowicie odważna. Od 0 do 100 km/h na godzinę Jeep przyspiesza się w 10,3 s i to jest dla niego idealna prędkość podróżna.

Może Wrangler Rubicon przemierza przestrzeń niezbyt szybko, za to robi to z wyjątkową nieustępliwością. W czasie jazdy sprawia wrażenie, że nic go nie jest w stanie zatrzymać. Turbodiesel ma bardzo przyzwoite parametry: osiąga moc 200 KM i maksymalny moment obrotowy 400 Nm, co bardzo przydaje się w terenie.

Egzemplarze testowe były wyposażone w 8-biegowe automatyczne skrzynie biegów, które dobrze sprawdzają się w terenie, ale w czasie jazdy po drogach za bardzo szarpią przy redukowaniu i czasem zachowują się jakby miały znacznie mniej przełożeń. To nic, w końcu to Jeep, któremu drogi asfaltowe służą tylko do dojazdów na bezdroża.

Jeep Wrangler ma wyjątkową konstrukcję nadwozia. Przednią szybę można opuścić na pokrywę silnika, wszystkie drzwi łatwo pozdejmować, tak samo jak panele dachu i tylną część nadwozia. Po takiej operacji wrażenia z jazdy są wyjątkowe, możemy poczuć się jak żołnierze armii amerykańskiej w legendarnych Willysach.

Oczywiście poza drogami publicznymi, bo w takim stanie samochód nie może się po nich poruszać, zwłaszcza że razem z drzwiami znikają boczne lusterka.

Jeep Wrangler Unlimited Rubicon w wersji 5dJeep Wrangler Unlimited Rubicon w wersji 5d fot. Łukasz Kifer

Czterodrzwiowa wersja Unlimited jest o wiele bardziej praktyczna

Czterodrzwiowe nadwozie ma swoje wady i zalety. Oczywiście jest dłuższe (mierzy 488 cm), bardziej praktyczne i przestronne. Znacznie łatwiej w nim zająć miejsce na tylnej kanapie. Za to Jeep Wrangler Unlimited wygląda nieco mniej rasowo od klasycznej wersji, poza tym troszkę gorzej radzi sobie w terenie.

Nie są to duże różnice, ale problem sprawiają mu ciasne nawroty i małe wzniesienia. Ze względu na mniejszy kąt rampowy, łatwiej się na nich zawiesić. Mimo to wybrałbym wersję Unlimited, jak większość osób, które mają dzieci.

Nawet w tej odmianie nadwoziowej wnętrze nie jest bardzo przestronne, ale kabina pasażerska wygląda atrakcyjnie i jest bogato wyposażona. Mamy do dyspozycji nowoczesny system nawigacyjny Uconnect z dotykowym ekranem o przekątnej 8,4", zestaw audio z głośnikami w dachu, podgrzewane fotele i kierownicę, kilka układów myślących za kierowcę i dzięki temu podwyższających bezpieczeństwo oraz oczywiście automatyczną klimatyzację. W końcu to amerykańskie auto.

Dla większości kierowców Jeep Wrangler to drogi kaprys

Jak na zabawkę dla dorosłych Jeep Wrangler nie jest specjalnie tani. Za bazowy model trzeba zapłacić nieco ponad 200 tys. zł, ale moim zdaniem jeśli kupować ten model, to tylko w wersji Rubicon. Bo jego możliwości terenowe dorównują ambicjom. Poza tym, taka różnica w cenie nie powinna być barierą dla kogoś, kto szykuje się do zakupu Wranglera (Jeep Wrangler Unlimited Rubicom 2.2. CRD kosztuje niecałe 257 tys. zł).

Większość klientów zgadza się ze mną i stosunek sprzedaży tego modelu w Polsce wynosi 70% do 30%, w których mieszczą się pozostałe wersje.

Testy powinny być możliwie bezstronne i patrząc chłodnym wzrokiem trzeba przyznać, że przy warunkach jazdy, z którymi ma do czynienia 90% kierowców, nowy Jeep Wrangler jest bez sensu.

Tylko że w przypadku Wranglera nie potrafię być obiektywny. Kocham ten samochód całym sercem, a wersję Unlimited Rubicon chciałbym mieć we własnym garażu. Bo jeździć takim samochodem, to jak mieć wakacje przez cały rok.

Więcej o:
Copyright © Agora SA