Od przyszłego roku ceny samochodów znacznie wzrosną. To początek rynkowej rewolucji

Tomasz Korniejew
Najbardziej podrożeją samochody stosunkowo tanie, najmniejsze. Według szacunków o około 20 procent. Pozostałe o jakieś 10-15 procent. A to dopiero początek zmian na europejskim rynku motoryzacyjnym.

Średnia emisja wszystkich samochodów sprzedanych na terenie Unii Europejskiej w 2018 r. wyniosła 120,5 g CO2/km. Od 1 stycznia 2020 r. 95 procent samochodów sprzedawanych na terenie Unii Europejskiej będzie musiało spełniać limit średniej maksymalnej emisji na poziomie 95 g CO2/km.

W 2021 r. ta norma dotyczyć będzie wszystkich noworejestrowanych samochodów w UE. Co z tego wyniknie?

Emisja CO2 zależna od masy

To nie jest tak, że każdy samochód od przyszłego roku będzie mógł emitować do atmosfery co najwyżej 95 g CO2/km

- usłyszałem od przedstawiciela Mazdy Motor Poland na konferencji poświęconej przyszłorocznym zmianom.

Jest to wartość uśredniona, po uwzględnieniu średniej masy pojazdu sprzedawanego w Europie. Limity będą przyznawane indywidualnie dla każdego producenta i będą zależały od wagi konkretnego pojazdu.

Mały samochód ważący 1120 kg (np. Mazda2) będzie prawdopodobnie objęty limitem 86 g CO2/km, pojazd kompaktowy ważący 1390 kg nie będzie mógł emitować więcej niż 95 g CO2/km, a SUV ważący 1600 kg - 102 g CO2/km.

To się odbije na cenach i wyposażeniu samochodów.

"Robimy wszystko, żeby ograniczać emisję dwutlenku węgla, ale nowe normy są zbyt wyśrubowane" - to zdanie słychać z ust przedstawicieli wielu marek.

Chodzi o to, że większość firm jest w stanie ograniczyć emisję CO2/km tylko w przypadku niektórych modeli. Na rynku wciąż będą dostępne auta, które te normy będą przekraczać. Co wtedy?

Zobacz wideo

Drakońskie kary

Producenci, którzy nie spełnią normy emisji CO2/km, będą musieli zapłacić karę w wysokości 95 euro za każdy gram ponad limit. I to od każdego sprzedanego samochodu.

Problem w tym, że zgodnie z przewidywaniami, kary mogą sięgać kilku tysięcy euro za jeden pojazd. Nikt nie ukrywa, że znajdzie to odzwierciedlenie w cennikach.

Według przedstawicieli Mazdy, model segmentu B - Mazda2 podrożeje o 20 procent, z kolei Mazda6 o około 12 procent. Wzrost cen zapowiedzieli też inni producenci, w tym koncern Volkswagen.

Grozi nam załamanie rynku?

Jest oczywistym, że drastyczne podwyżki cen samochodów nie będą obojętne dla rynku.
Walka o ograniczenie emisji dwutlenku węgla poskutkuje dodatkowo ograniczeniem dostępnych w Europie wersji wyposażeniowych konkretnych aut.

Co więcej, niektóre modele, a nawet marki w ogóle znikną z europejskiego rynku i będą sprzedawane m.in. w Azji, gdzie unijne normy emisji nie będą obowiązywać. To już się dzieje, bo informacją o wycofaniu się z rynku UE podzieliło się jakiś czas temu Infiniti.

Większość się jednak nie poddaje.

Producenci samochodów zdają sobie sprawę, że rynek UE się zmieni, ale dostosowują się do niego nie tylko poprzez podnoszenie cen, lecz także poprzez rozszerzenie oferty o modele elektryczne i zelektryfikowane.

Ostatnio otuchy dodał dyrektor zarządzający Mazda Motor Poland, Łukasz Paździor. Na zadane podczas konferencji prasowej pytanie, czy w dobie nadchodzących zmian nie łatwiej jest się po prostu wycofać ze Starego Kontynentu i zwiększyć sprzedaż gdzieś indziej, odpowiedział:

Potrzeby poszczególnych rynków bardzo mocno się różnią, ale z naszej perspektywy [Mazdy] widzimy duży potencjał w rynku europejskim. Mamy swoją strategię do 2030 roku, która będzie zakładała umacnianie naszej pozycji. Jest to wyzwaniem, ale też mamy swój pomysł na to, jak naprawdę zarabiać w Europie. Wiem, że niektórzy mówią, że wycofują się z Europy, to nie dotyczy na pewno Mazdy.

Trzymamy kciuki.

Więcej o:
Copyright © Agora SA