Opinie Moto.pl: Skoda Scala 1.5 TSI 150 KM - kompaktowa studnia bez dna

Skoda Scala zastąpiła w gamie model Rapid Spaceback, choć marka unika określenia "następca". Scala jest większa, przestronniejsza, lepiej wykonana i... dość droga. Bo choć cena otwierająca cennik kusi, po stworzeniu bogatszej konfiguracji, można dostać zawału.

Gdy pojawiły się pogłoski o zupełnie nowym modelu marki Skoda, świat może nie tyle wstrzymał oddech, co z zainteresowaniem wyczekiwał zapowiadanej premiery. A Skoda tylko dolewała oliwy do ognia, rozsiewając przed motoryzacyjnym światkiem idylliczną wizję kompaktu idealnego. I to jest chyba największy problem Scali – szum wokół modelu wywindował oczekiwania, a przy bliższym poznaniu Scala jest dobra, choć trochę zwyczajna.

Witaj w rodzinie kompaktów

Skoda Scala powstała na platformie MQB A0, czyli dokładnie tej, na której zbudowano Volkswagena Polo. Mimo bazowania na konstrukcji segmentu B, pod względem wymiarów Scala jest pełnowartościowym kompaktem. Nadwozie mierzy 436,2 cm długości, 179,3 cm szerokości i 147,1 cm wysokości. Porównując gabaryty do Skody Rapid, Scala jest o blisko 6 cm dłuższa, prawie 9 cm szersza, a rozstaw osi ma dodatkowe 5 cm. Można ją zatem postawić obok innych kompaktów i nie będzie od nich odstawała wymiarami zewnętrznymi.

Skoda ScalaSkoda Scala Skoda

Ale rozmiar ma znaczenie

Skoda nigdy nie robiła aut od linijki, tak jak inni. Rapid, choć zaszufladkowano go do grupy samochodów miejskich, plasował się pomiędzy segmentami B i C. Octavia, uznawana za kompakt, była przedstawicielem grupy „C+”, a Superb plasował się gdzieś między klasą średnią a wyższą (pod względem wymiarów). Skoda Scala to pierwszy model, który wpasowuje się idealnie w swój segment, a marka chce stawiać ją na równi z Toyotą Corollą czy Kią Ceed.

To czym Scala zaskakuje od pierwszego spotkania, to wymiarowy kontrast. Choć z zewnątrz wydaje się dość drobna, wnętrze od progu wita ponadprzeciętną przestrzenią. Wystarczająca ilość miejsca w pierwszym rzędzie siedzeń nikogo już w tej klasie nie dziwi, jednak przestronność tylnej kanapy jest naprawdę godna podziwu – bez problemu posadzimy tam nawet wysokich pasażerów.

Skoda ScalaSkoda Scala Skoda

Scala jeszcze lepiej robi to, co już Rapid robił świetnie. Mowa o bagażniku. W Rapidzie był duży (415 l), ale w Scali to studnia bez dnia. Bagażnik pomieści 467 litrów, ale ta wartość nie odzwierciedla jego przestronności. Wreszcie ktoś poszedł po rozum do głowy i podał realny wymiar pojemności bagażnika, bez wliczania schowków, schoweczków, wnęk i ukrytych skrytek. W Scali prawie 470 litrów to przestrzeń, którą bez problemu zagospodarujemy na walizki, torby czy duże przedmioty.

Skoda ScalaSkoda Scala fot. Skoda

Precyzyjna nuda

Skoda od początku podkreśla, że Scala to zupełnie nowy model (aż dziwne, że w komunikatach nie opisują tego caps lockiem). Postawiono na nowy projekt deski rozdzielczej, która choć jest mało finezyjna, zaskakuje jakością wykonania. Rapid pod tym względem wypadał słabo, ale Scala zdecydowanie nie ma się czego wstydzić. Materiały są wysokiej jakości (choć nie brakuje twardych elementów), a poszczególne fragmenty kokpitu są ze sobą prawidłowo spasowane.

Na środku deski rozdzielczej znalazł się przejrzysty, 8-calowy ekran centrum multimedialnego, którym obsługujemy nie tylko nawigację, radio czy opcje pokładowe, ale częściowo także klimatyzację. Może jestem staroświecka, ale zawsze gdy spotykam się z takim rozwiązaniem, niecenzuralne słowa cisną mi się na usta. Kto to wymyślił? Po co? Takie rozwiązanie owszem, pozwala ładnie „wyczyścić” kokpit, pozbawiając go nadmiaru przycisków i pokręteł, ale z intuicyjnością nie ma to wiele wspólnego. Zwłaszcza, że w Scali siłę nawiewu regulujemy za pomocą dotykowego suwaka. Jeszcze żeby dawał on możliwość płynnej regulacji klimatyzacyjnego tornada… Ale nie – regulacja następuje skokowo z zaledwie trzema „przystankami”. Czyli mamy opcje „nie wieje”, „coś tam wieje, ale nie wiadomo skąd” oraz „wieje tak, że wysychają gałki oczne”. Dobrze, że chociaż pokrętła od temperatury zostały klasyczne.

Skoda ScalaSkoda Scala fot. Skoda

Do wyglądu deski rozdzielczej przyczepią się z pewnością amatorzy fikuśnych rozwiązań, jednak nikt nie powinien mieć zastrzeżeń co do poziomu jej wykonania czy wyposażenia. W Scali pojawiły się takie nowinki jak bezprzewodowa ładowarka smartfona, wirtualne zegary Virtual Cockpit, czy złącze Apple Car Play/Android Auto. Jest jednak jeden aspekt, do którego muszę się przyczepić. Brak normalnego USB. Obok bezprzewodowej ładowarki, szyderczo śmiejąc się w twarz mojemu samochodowemu kabelkowi, przywitały mnie dwa wejścia typu USB-C. Skodo! Nie idź tą drogą! Ten trend pojawił się zdecydowanie za wcześnie. Więc albo Skoda chce wyprzedzić rozwój technologiczny, albo szwagier projektanta ma fabrykę przejściówek. Bo tak – na mnie zarobił. Pomijam fakt, że przejściówka jest na tyle mała, że zgubiłam ją 4 dni później…

Skoda ScalaSkoda Scala fot. Skoda

Dojrzały silnik

Oferta silnikowa Scali zaczyna się od trzycylindrowego 1.0 TSI o mocy 115 KM. Jednak mi do testu przypadła odmiana najmocniejsza. 1.5 litra objętości skokowej rozłożono sensownie na cztery „garnki”, a kwartet ten generuje 150 KM i 250 Nm maksymalnego momentu obrotowego. W połączeniu z siedmiobiegową przekładnią DSG, przyspieszenie do 100 km/h trwa 8,2 s. Nawet w trasie trudno Scali odmówić wystarczającej dynamiki. A w warunkach miejskich jest pod tym względem lepiej niż dobrze.

Skoda ScalaSkoda Scala Skoda

Prowadzenie godne segmentu C

Muszę przyznać, że słuchając zachwytów Skody nad ich nowym modelem, oczekiwania wobec Scali miałam wyjątkowo wysokie. Głównie od sposobu prowadzenia. I nie zawiodłam się. Zawieszenie Scali nawet w trybie Normal (tak, „zwykła”, kompaktowa Skoda dostała system Drive Mode Select, za który trzeba dopłacić tylko 450 zł) jest sprężyste i przyjemne. To wręcz idealny kompromis pomiędzy „prawie-sztywno” a „wygodnie jak na kanapie”. Przy szybszym pokonywaniu zakrętów czuć, że dolne partie auta są zwarte i zapewniają odpowiednie wyczucie nawierzchni, ale z drugiej strony przejeżdżanie przez tory tramwajowe jest zaskakująco komfortowe. Dodatkowo nawet przy dużych prędkościach Scala zachowuje stabilność, a kierowca nie ma poczucie tworzenia się „poduszki powietrznej” pod samochodem.

Skoda ScalaSkoda Scala fot. Piotr Mokwiński

Kontrastem dla zachwytów nad zawieszeniem, okazał się jednak układ kierowniczy. Choć można o nim powiedzieć, że jest w miarę precyzyjny, raczej jest… zwyczajny. Dosłownie, jak by ktoś wyjął go z nowej Fabii (która nawiasem mówiąc jest świetnym pojazdem!) i włożył do Scali. I nie byłoby w tym nic złego gdyby nie cała otoczka „zupełnie-ultra-hiper nowego” modelu, w którym rzekomo wszystko zostało zaprojektowane od zera. Może tak było, ale dział zajmujący się układem kierowniczym zbytnio się w pracy nie przemęczał.

Cena

Gdy spojrzycie w cennik kompaktowej Skody, prawdopodobnie przemknie wam przez myśl „o! Nie jest tak źle!”. Bo faktycznie Scala rozpoczyna się od 66 500 zł za bazową wersję Active z silnikiem 1.0 TSI o mocy 115 KM. I żeby nie było – nie jest to zła konfiguracja. W standardzie mamy sześciobiegową skrzynię manualną, kilka wiodących systemów bezpieczeństwa (asystenta utrzymywania pasa ruchu Lane Assist, kontrolę odstępu od auta poprzedzającego z funkcją awaryjnego hamowania Front Assist oraz system wspomagania ruszania pod wzniesienie Hill Hold Control). Na pokład bazowej wersji trafiła też manualna klimatyzacja, częściowo LED-owe oświetlenie (z przodu i z tyłu) i radio 6,5-calowym ekranem. To zaskakująco dobra cena, jak za tak wyposażone auto kompaktowe. Jednak im dalej w las, tym więcej drzew.

Gdy zajrzymy głębiej w cennik, topowa odmiana Style z testowanym motorem 1.5 TSI zaczyna się od 92 250 zł. Fakt, otrzymujemy wówczas tylne światła wykonane w technologii FULL LED z dynamicznymi kierunkowskazami, aluminiowe felgi o średnicy 17 cali, kamerę cofania, przednie i tylne czujniki parkowania, dwustrefową klimatyzację automatyczną, system bezkluczykowego dostępu KESSY, tempomat i podgrzewane przednie fotele. Ale wyposażając auto do poziomu egzemplarza testowego, czy dorzucając choćby asystenta monitorującego martwe pola w lusterkach, sportowe, obniżone o 15 mm zawieszenie (tak, Scalę można usportowić za niecałe 2 tysiące złotych), przednie reflektory Full LED (za bagatela 3850 zł), automatyczne światła drogowe (1500 zł), aktywny tempomat (1800 zł), czy szpanerski dach panoramiczny (3400 zł), powstanie kompaktowa Skoda za grubo ponad 100 tysięcy złotych. W tej sytuacji chyba lepiej już rozważyć zakup Octavii.

Skoda ScalaSkoda Scala Skoda

Wychodzi więc na to, że Skoda Scala ma sens (i to duży, bo to świetne auto), tylko jeśli zdecydujemy się na jedną z podstawowych wersji. Wówczas otrzymujemy bogate wyposażenie standardowe w samochodzie o ponadprzeciętnych gabarytach wewnętrznych. Bo prorodzinności Scali odmówić nie można. Przestronna kabina pasażerska w połączeniu z ogromnym wręcz bagażnikiem, doskonale sprawdzi się nawet na rodzinnych wakacjach. A mocno odświeżony design i multimedialne wnętrze, to kolejne aspekty, którymi Skoda zrywa z dotychczasowym wizerunkiem nudnych samochodów.

Więcej o:
Copyright © Agora SA