Zawsze sądziłem, że producenci samochodów powinni pozwalać wybierać klientowi, zamiast narzucać mu swoją wizję. Dotyczy to zarówno wersji silnikowych, nadwoziowych i wyposażenia dodatkowego. Dlatego doceniam odważny ruch Kii, jakim jest zaoferowanie aż tylu wersji nadwozia, w tym modelu ProCeed w mało popularnej kategorii: sportowe kombi. Wiąże się to z szansą wykreowania nowego trendu, ale i sporym ryzykiem rynkowego fiaska. W przypadku XCeeda nie ma takiej obawy.
Segment kompaktowych aut typu crossover jest najdynamiczniej rozwijającym się fragmentem rynku motoryzacyjnego w Europie. Każdy liczący się producent musi mieć propozycję w tej klasie. Dlatego najnowszy ruch Kii w ogóle nie dziwi.
Kia XCeed pod wieloma względami jest podobna do pięciodrzwiowego modelu Ceed. Rozstaw osi, który definiuje ilość miejsca we wnętrzu, nie zmienił się i wciąż wynosi 265 cm cm. Urosły wymiary zewnętrzne, XCeed jest o 8,5 cm dłuższy od hatchbacka. Jego długość/szerokość/wysokość wynoszą odpowiednio :439,5/182,6/148,3-149,5 cm (wysokość różni się w zależności od wielkości od kół, co jest nieco dziwne), ale to ma wpływ głównie na wygląd, dłuższe zwisy nadwozia oraz ilość miejsca w bagażniku (426 l, czyli o 31 l więcej). Jak przystało na crossover znacznie zwiększył się prześwit - aż o 42 mm i teraz wynosi 17,4 lub 18,4 cm.
Kia XCeed fot. Łukasz Kifer
Wyglądem zewnętrznym model XCeed mocno przypomina hatchbacka. Mimo większych rozmiarów proporcje są podobne, a samochód na żywo wygląda ładnie. Atrakcyjność wynika nie z samej linii nadwozia, tylko zastosowania licznych detali, przez co stylizacja XCeeda jest trochę eklektyczna, większość producentów "gra" raczej sylwetką, niż szczegółami.
Rozkład wnętrza niemal nie zmienił się, ale ponownie jest w nim znacznie więcej zwracających uwagę akcentów niż w modelu Ceed. Ergonomicznie są niemal identyczne, ale użyto materiałów wyjątkowo wysokiej jakości. Pozycja za kierownicą nadal jest wygodna, a ilość miejsca na tylnej kanapie przyzwoita, ale nic ponadto.
Źródłem napędu crossovera będą głównie turbodoładowane silniki benzynowe. Kia oferuje trzy do wyboru: 1.0 T-GDI (120 KM), 1.4 T-GDI (140 KM) i 1.6 T-GDI (204 KM). Poza najsłabszym mogą być połączone z dwusprzęgłową 7-stopniową skrzynią biegów DCT przekazującą moment obrotowy na przednie koła. Nie będzie wersji z napędem na obie osie. Ofertę uzupełnia jeden turbodiesel 1.6 CRDi o mocy 136 KM. Najszybszy model (1.6
T-GDI DCT) podobno osiąga "setkę" w 7,5 s i rozpędza się do 220 KM. Wcześniejsze zapowiedzi o zaprezentowaniu wersji hybrydowych (łagodnej 48 V i plug-in) na początku 2020 r. zostały podtrzymane.
Kia XCeed fot. Łukasz Kifer
W zawieszeniu samochodu wprowadzono drobne zmiany. Sprężyny są bardziej miękkie, a amortyzatory po raz pierwszy w gamie Ceeda wyposażono w hydrauliczne ograniczniki odbicia, które mają zapobiegać zjawisku podskakiwania na nierównościach. To może się przydać na polskich drogach. Kia XCeed ma też zmienione nastawy układu kierowniczego. W tym modelu ma działać nieco lżej i zapewniać równie szybkie reakcje jak w niżej zawieszonych modelach Ceed.
Wyposażenie seryjne i dodatkowe ma być bogate, zbliżone do modelu ProCeed. Bedą dostępne cyfrowe wskaźniki, system multimedialny podgrzewane i wentylowane przednie fotele oraz liczni asystenci pomagający w czasie jazdy. Pojawią się też ciekawe akcenty stylistyczne i nowe materiały wykończeniowe, użyte m.in. do tapicerki foteli.
Kia XCeed pojawi się w polskich salonach sprzedaży we wrześniu 2019 r. Ceny nie są jeszcze znane, ale podobno że będą o około 5% niższe niż w przypadku modelu Sportage. Oznaczałoby to, że cennik nowego modelu rozpocznie się w okolicach 70 tys. zł. XCeed zapowiada się atrakcyjnie, ale spodziewałem się bardziej radykalnej zmiany wyglądu zewnętrznego, bo ludzie kupują crossovery po to, aby się wyróżnić.