Opinie Moto.pl: Mitsubishi ASX 2020 - Analog w czasach cyfryzacji

Mimo, że ASX jest na rynku 9 lat to wciąż stanowi motor napędowy koncernu. W Polsce znajduje każdego roku około 2500 klientów. Nic dziwnego, że Japończycy zdecydowali się mocno odświeżyć swój kompaktowy przebój.

Na świecie ustępuje miejsca tylko Outlanderowi i L200. Polacy wolą jednak mniejsze auta, więc popularność ASX nie jest zaskoczeniem. Mimo, że auto jest najstarszym w segmencie, wciąż ma stałe grono wielbicieli. Według przedstawicieli marki, kluczem do sukcesu jest jego oryginalność. Trudno się ich dopatrzeć w dotychczasowych kształtach, jednak mechaniką samochód na pewno się wyróżnia. Przy okazji liftingu, zmieniło się bardzo wiele.

Po raz pierwszy w historii modelu zdecydowano się na montaż w pełni LED-owych reflektorów i to w standardzie. Przód pojazdu upodobnił się do Eclipse Crossa, a w zderzaku zamontowano diody do jazdy dziennej w kształcie kostki. Z tyłu zmodernizowano lampy, zderzak i dołożono trochę dekoracyjnych elementów. W katalogu znajdziemy też nowe wzory aluminiowych obręczy i lakierów. Wymiary karoserii pozostały niemal identyczne. Crossover ma 436,5 centymetra długości, 177 szerokości i 164 wysokości.

Mitsubishi ASX 2020Mitsubishi ASX 2020 fot. Piotr Mokwiński

Wolnossący silnik benzynowy

W historii modelu wiele działo się pod maską. Japończycy zaczęli od stosowania 1.6-litrowego silnika benzynowego o mocy 117 koni mechanicznych. Potem pojawiły się też mocne diesle własnej konstrukcji. Najsłabszy generował 116 KM, zaś najmocniejszy 150 i nosił oznaczenie Ralliart. Teraz klientom nie pozostawiono wyboru. Wraz z debiutem najnowszego wcielenia, Mitsubishi zdecydowało się przeszczepić jednostkę znaną z Outlandera. To 2-litrowa, wolnossąca benzyna o mocy 150 koni i 195 Nm. Motor znany i sprawdzony, choć nie tak dynamiczny, jak montowany w Eclipse Crossie 1.5 Turbo. Niemniej, przypadnie do gustu konserwatywnej grupie nabywców. Brak turbodoładowania i skomplikowanego osprzętu oznacza niskie wydatki serwisowe i wysoką trwałość.

Na tle konkurencyjnych jednostek wykonanych w duchu downsizingu, ASX nie może konkurować z rywalami osiągami, choć te są akceptowalne. Auto przyspiesza do setki w 10,2 sekundy w konfiguracji z napędem na przednią oś i manualną, 5-stopniową przekładnią. Wybór bezstopniowej CVT oznacza wyraźnie gorsze osiągi, bowiem sprint do 100 km/h trwa o 1,5 sekundy dłużej. Z 4x4 wydłuża się o kolejne 0,5 sekundy.

Przy okazji modernizacji, lekko popracowano nad układem jezdnym. Warto zaznaczyć, że auto ma ż 19 centymetrów prześwitu i plasowane jest bliżej segmentu C, niż B. Nieznacznie usztywniono zawieszenie, co korzystnie wpłynęło na zachowanie auta nie tylko na równej drodze, lecz również nierównościach. Układ kierowniczy jest dość precyzyjny, dzięki czemu łatwo przewidzieć tor jazdy w zakręcie. Popracowano też nad komfortem akustycznym. Przy prędkościach rzędu 140-160 km/h jest wyraźnie ciszej względem poprzednika. Podczas pokonywania wyboistej drogi, do uszu podróżujących nie dobiegają niepokojące odgłosy. Nieźle też przedstawia się zużycie paliwa. Przy autostradowej szybkości komputer pokładowy wskazuje 7,5-7,7 litra przy dwóch osobach na pokładzie. Podobnie w mieście i o 1,5 litra mniej w spokojnej trasie.

Gorzej ma się rzecz z dynamiką. O ile dynamika podczas startu nie pozostawia wiele do życzenia, o tyle brakuje momentu obrotowego przy wyprzedzaniu. Konieczna staje się redukcja i wykorzystywanie górnej skali obrotomierza. Na drogach ekspresowych brakuje też szóstego biegu.

Pozwoliłoby obniżyć zużycie paliwa i ograniczyć i tak akceptowalny hałas. CVT przypadnie do gustu amatorom spokojnej jazdy. Przy delikatnym obchodzeniu się z pedałem gazu, płynnie i niemal niewyczuwalnie żongluje kolejnymi przełożeniami. Agresywna eksploatacja kończy się przeciąganiem obrotów i dużym apetytem na paliwo.

Mitsubishi ASX 2020Mitsubishi ASX 2020 fot. Piotr Mokwiński

Wydajne 4x4

W segmencie B napęd na cztery koła należy do rzadkości. Pośród kompaktowych crossoverów pojawia się częściej, ale też nie jest oczywistością. Mitsubishi stawia na własne doświadczenie i oferuje klientom szerokie pole do popisu. 4x4 łączy się z bezstopniową przekładnią i gwarantuje niezłe możliwości off-roadowe. Poza 19-centymetrowym prześwitem, ASX może pochwalić się solidnymi parametrami terenowymi. Kąta natarcia wynosi 20,1 stopnia, rampowy 19, a zejścia 31,4. Pokonywanie głębokich kolein oraz piaszczystych ścieżek to dla Japończyka bułka z masłem.

Prostota w kabinie

Kto wcześniej użytkował ASX-a, poczuje się w kabinie jak w domu. Ogólny rozkład urządzeń się nie zmienił. Zegary wciąż są analogowe, a między nimi umieszczono nieskomplikowany wyświetlacz komputera pokładowego. Przejrzystość bez zarzutu. Panel jednostrefowej, automatycznej klimatyzacji wciąż składa się z trzech, bardzo wygodnych pokręteł. To o wiele lepsze rozwiązanie, niż przenoszenie przycisków zawiadujących nawiewem na ciekłokrystaliczny ekran. Na tym w Mitsubishi warto się na dłużej zatrzymać. W poprzednich edycjach modelu mieliśmy do czynienia z 7-calowymi wyświetlaczami dostarczanymi między innymi przez firmę Kenwood. Były nieczytelne i mocno nawiązywały do elektronicznych lat 90. Teraz sytuacja się zmieniła. Na lepsze. Nowy system wykorzystuje 8-calowy ekran z przejrzystym menu i dużymi ikonami. Łączy się z przeciętnej jakości kamerą cofania, zewnętrznymi nośnikami pamięci i smartfonami opartymi na Adroidzie lub układzie iOS. Działa sprawnie i bez większej zwłoki.

Mitsubishi ASX 2020Mitsubishi ASX 2020 fot. Piotr Mokwiński

Poza tym, w kabinie pojawiło się trochę nowych dekorów i nieco lepsze tworzywa. Niektóre są miękkie w dotyku, a całość solidnie spasowana. Miejsca w dwóch rzędach wystarczy dla czterech rosłych osób. Fotele przyzwoicie wyprofilowane, co gwarantuje zadowalającą wygodę podczas długiej podróży. Bagażnik w konfiguracji 5-osobowej zmieści 406 litrów, co należy uznać za przyzwoity wynik.

Debiut pod koniec września

Przez 9 lat rynkowej kariery w Europie na kompaktowe Mitsubishi zdecydowało się ponad 340 tysięcy osób. Przy okazji gruntownej modernizacji zainteresowanie modelem z pewnością wzrośnie. Auto pewniej się prowadzi, oferuje wreszcie nowoczesne multimedia, zyskało na atrakcyjności i przyciągnie do salonów zwolenników prostej mechaniki i niezłej dzielności w lekkim terenie. Cen jeszcze nie znamy, ale możemy się spodziewać, że za podstawową wersję z napędem na przednią oś i manualną skrzynią biegów będzie trzeba zapłacić niewiele ponad 70 tysięcy złotych.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA