Tesla zapowiada milion autonomicznych taksówek w przyszłym roku. Brzmi świetnie, ale ja w to nie wierzę

Bartłomiej Pawlak
Tesla dumnie ogłasza, że już w przyszłym roku po amerykańskich drogach będzie jeździć milion autonomicznych taksówek. Swoje auta wypożyczać mają prywatni właściciele i sporo na tym zarobią. Pomysł wydaje się świetny, ale czy ma szanse wypalić? Widzę tu kilka argumentów przeciw.

Pod koniec kwietnia odbyła się wewnętrzna konferencja Tesli (Autonomy Day), na której sporo czasu poświęcono zupełnie nowej usłudze tzw. ride-sharingu nazwanej przez firmę Robotaxi.

Jej założenia są bardzo proste i przypominają nieco model biznesowy Ubera i Bolta. Tesla zaoferuje aplikację i połączy wszystkie samochody marki w jedną sieć dla współdzielonych aut autonomicznych, za co weźmie 25-30 proc. kwoty każdego przejazdu. Właściciel auta będzie mógł zdecydować, czy chce wziąć udział w programie Robotaxi i jeśli się zgodzi, jego auto również znajdzie się w aplikacji.

Tesla RobotaxiTesla Robotaxi fot. screen / YouTube, Tesla

Oczywiście nikt nie będzie musiał całkowicie przekazywać swojego auta na potrzeby usługi. Właściciel będzie mógł udostępniać je w czasie, gdy z niego nie korzysta, np. podczas pracy. Elon Musk już wielokrotnie podkreślał, że przez większość czasu i tak nie korzystamy samochodu, więc szkoda, aby się "marnował". Zwłaszcza kiedy może na nim zarabiać, nie robiąc w zasadzie nic.

Argumenty "za" - spory zarobek przy zerowym wysiłku

Na pierwszy rzut oka koncepcja Muska wydaje się całkiem sensowna. Auto zamiast stać w garażu będzie podwozić pasażerów i na siebie zarabiać. I to całkiem sporo, bo - jak szacuje Tesla - zarobek będzie wynosił ok. 30 tys. dolarów rocznie. Biorąc pod uwagę, że najtańsza Tesla Model 3 kosztuje ok. 38 tys. dolarów, samochód mógłby zwrócić się po kilkunastu miesiącach od zakupu.

To oczywiście największy argument "za" i to dla obu stron - i właściciela, i klienta. Ten pierwszy dostanie pieniądze, ten drugi ogromną flotę samochodów gotowych podwieźć go na spotkanie, dworzec czy lotnisko za niewielkie pieniądze. A można śmiało założyć, że przejazdy z Robotaxi będą oferowane w niższej cenie niż np. u Ubera. W końcu płacimy za samochód, a nie kierowcę.

Argumenty "przeciw" - kto będzie pilnował auta?

O ile po stronie plusów jest z zasadzie jeden, ale ogromny, o tyle po stronie minusów widzę kilka mniejszych i większych wad tego rozwiązania.

Po pierwsze nie wyobrażam sobie wypożyczenia swojego auta zupełnie obcym osobom. Zwłaszcza że nie byłbym w stanie osobiście kontrolować, w jaki sposób z niego korzystają. Zapytałem kilku znajomych kierowców - każdy z nich podzielił moje zdanie. Nie udostępniliby auta w aplikacji pomimo zarobku, który obiecuje Elon Musk.

Tesla RobotaxiTesla Robotaxi fot. screen / YouTube, Tesla

Idea dzielenia się to świetne rozwiązanie, ale zwykło się mówić, że jeśli coś jest wspólne, to jest niczyje. Można spodziewać się zatem, że autonomiczny samochód po całym dniu pracy przyjedzie po swojego właściciela w "nieco" gorszym stanie niż wyjechał rano. Może nie zawsze, ale wystarczy jeden nieuczciwy klient i właściciel pojazdu będzie musiał zapłacić za czyszczenie lub naprawę.

Wystarczy spojrzeć na elektryczne hulajnogi, które co chwila padają ofiarami aktów wandalizmu. Nietrudno spotkać egzemplarz ze zniszczoną kierownicą lub innym elementem. A wnętrze auta przecież znacznie łatwiej uszkodzić. Wystarczy choćby rozlać kolorowy napój na fotel. Poza tym może przecież trafić się osoba, która będzie chciała pozostawione samo sobie auto ukraść lub przynajmniej wyjąć coś z jego wnętrza.

Kto zatem będzie pilnował auta, aby wróciło do właściciela w nienaruszonym stanie? Wewnątrz będzie zapewne zainstalowany monitoring, a kolejni pasażerowie będą mogli zgłaszać nieprawidłowości. Podejrzewam jednak, że nie będzie to do końca skuteczna metoda, nawet w bogatej Kalifornii.

Samochody-widma to raczej pieśń przyszłości

Po drugie mam wrażenie, że Elon Musk rzuca słowa na wiatr. Podejrzewam, że kiedyś wprowadzi swoją usługę na szeroką skalę, ale zapewne nie stanie się to w przyszłym roku. A już na pewno nie wierzę w milion elektryków krążących samotnie po ulicach miast.

Kolejna kwestia to klienci. Na razie nie wiadomo, czy faktycznie z Robotaxi ktokolwiek będzie chciał skorzystać. Wizja przejażdżki zupełnie pustym samochodem na miejscu pasażera wydaje się wręcz dość straszna.

Tesla RobotaxiTesla Robotaxi fot. screen / YouTube, Tesla

Oczywiście autonomiczne samochody raczej już nikogo nie dziwią. Miałem okazję przekonać się na własne oczy, że samochód z kierowcą, który nie trzyma kierownicy i nie patrzy na drogę, jest np. w Nevadzie codziennym widokiem. Ale samochód bez człowieka w środku mógłby odstraszyć klientów przez przejażdżką. Oczywiście nie wszystkich, ale z pewnością pewną część. Oni woleliby wybrać "bezpiecznego" Ubera z kierowcą lub taksówkę.

Zastanawiające jest też to, czy samochody Tesli staną się zupełnie autonomiczne w ciągu kilkunastu miesięcy. Obecnie mają obecnie autonomię na granicy poziomów drugiego i trzeciego. Co prawda Elon Musk zaprezentował nowy, bardzo mocny procesor i obiecał, że już niebawem auta Tesli będą mogły jeździć zupełnie same. To wymagałoby przejścia na poziom czwarty. Nie sądzę, aby Muskowi wystarczył na to ledwie rok.

Zastanawiam się też, co w przypadku, gdy Tesla jadąca bez kierowcy spowoduje stłuczkę albo będzie poszkodowana w wypadku spowodowanym przez człowieka. Czy wówczas jej właściciel będzie wzywany na miejsce zdarzenia, czy samochód sam rozwiąże problem z kierowcą drugiego auta i policją. A co, gdy zderzą się dwie autonomiczne Tesle bez kierowców?

Tesla RobotaxiTesla Robotaxi fot. screen / YouTube, Tesla

Autonomiczne taxi to raczej przyszłość niż teraźniejszość

Jestem niemal pewien, że Musk dopnie swego, ale sceptycznie podchodzę do deklaracji miliona samodzielnie zarabiających samochodów w 2020 roku. Wydaje mi się, że ekscentryczny miliarder chce na razie zrobić sporo szumu, a za 12 miesięcy stwierdzi, że potrzebuje jeszcze trochę czasu. Z drugiej strony od czegoś trzeba zacząć, a im wcześniej program wystartuje choćby pilotażowo, tym wcześniej będzie w pełni gotowy. Musk już nie raz obiecywał mocno na wyrost, ale nie raz też zaskakiwał, dokonując niemożliwego.

Niestety jedną z największych przeszkód na drodze do popularności Robotaxi będzie zapewne czasochłonne przystosowywanie przepisów w poszczególnych stanach i krajach. O ile w niektórych, zapewne nielicznych stanach USA (np. Kalifornii czy Nevadzie), przepisy zostaną zmienione dość szybko, o tyle np. w Polsce na autonomiczne taksówki możemy poczekać wiele lat.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA