Jeździsz na zimowych oponach w sezonie letnim? Narażasz się nie tylko na niebezpieczeństwo, lecz także koszty

W Polsce nie ma przepisów nakazujących kierowcom sezonową zmianę opon. W związku z tym wielu jeździ na "zimówkach" również w okresie wiosenno-letnim. To nie tylko niebezpieczne i nieodpowiedzialne, lecz także kosztowne.

Koncerny oponiarskie szacują, że 10-15 proc. kierowców nie zmienia opon wraz z nadejściem nowego sezonu. O tym, że jazda na letnich oponach zimą jest bardzo niebezpieczna, wiedzą wszyscy. Nie każdy zdaje sobie jednak sprawę z ryzyka, które niesie za sobą użytkowanie „zimówek” latem.

Zimowa opona stosowana w Europie Środkowej i Wschodniej jest dość miękka i osiąga optymalne parametry poniżej temperatury 7 stopni Celsjusza. Dysponuje specyficznym bieżnikiem i znaczną liczbą nacięć (lamelek). Względem letniej gumy głębsze są centralne rowki efektywnie działające podczas odprowadzania śniegu i błota.

Nie czekaj na upały

Fachowcy zalecają zmianę opon na letnie w momencie, gdy średniodobowa temperatura przekracza 7 stopni powyżej zera. Wtedy zimowa mieszanka traci swoje właściwości i przestaje zapewniać optymalną trakcję. Miękka guma w wysokiej temperaturze jest też podatna na wszelkie uszkodzenia. Wystarczy ciut za szybko wjechać na krawężnik, by uszkodzić konstrukcję opony. To samo tyczy się przejazdów przez zapadnięte studzienki i wszelkiej maści ubytki w asfalcie.

Z uwagi na wymagające warunki eksploatacji w sezonie letnim zdarza się, że z pozoru niewielkie uszkodzenia nawet stosunkowo młodej opony wykluczają ją z dalszego użytkowania. Mowa tu przede wszystkich o odklejającym się bieżniku, plamach i odparzeniach, przecięciach i rozdarciach boków doprowadzających do zniszczenia nitek osnowy, a także okrycia drutówki. Ten ostatni element stanowi łącznik mocujący gumę do felgi. W takich warunkach, letnia, twardsza opona wykazuje się znacznie większą odpornością na mechaniczny kontakt z przeszkodami.

Warto też pamiętać, że pewnych uszkodzeń mogą nie objąć warunki gwarancji. Jeśli doprowadzimy do zniszczenia oponę objętą okresem ochronnym, eksploatując ją w niewłaściwych warunkach atmosferycznych, producent może odmówić wymiany produktu na nowy, zasłaniając się winą i niedbalstwem użytkownika.

Niska wytrzymałość bieżnika

Nawet budżetowa, ale zimowa opona dobrze radzi sobie w ujemnej temperaturze. Zapewnia dobrą stabilność na śniegu, zmrożonym asfalcie i błocie pośniegowym. Niestety, jej zetknięcie z rozgrzaną nawierzchnią drogi (betonową lub asfaltową) mocno przyspiesza ścieranie bieżnika.

Miękka mieszanka poddawana agresywnej eksploatacji może nierównomiernie się zużywać podczas dynamicznego pokonywania zakrętów i zero-jedynkowym traktowaniu pedału gazu. To wszystko sprawia, że w wielu przypadkach wystarczy zaledwie jeden długi letni sezon do konieczności utylizacji gumy. Warto wiedzieć, że bieżnik na zimowym produkcie efektywnie funkcjonuje do około 4 milimetrów. Jazda poniżej tej wartości destabilizuje pojazd i prowadzi do niebezpiecznych zachowań auta w podbramkowych sytuacjach.

Zobacz wideo

Wydłużona droga hamowania

Jak pokazują testy ADAC i innych organizacji zajmujących się profesjonalnym sprawdzaniem opon w rozmaitych warunkach, problem dla „zimówki” stanowi długa droga hamowania.

Mimo dobrej kondycji mechanicznej pojazdu, rozbieżności względem letniego odpowiednika rosną wraz ze wzrostem prędkości. O ile przy szybkościach miejskich różnica wyniesie do kilku metrów, o tyle przy dopuszczalnych limitach autostradowych druga hamowania może wydłużyć się o ponad 20-25 metrów. Im cieplej, tym przyczepność wzdłużna opony zimowej spada. W związku z tym należy zachować szczególną ostrożność i starać się utrzymywać znacznie większy odstęp względem poprzedzającego pojazdu.

Kierowcy będą też notować problemy podczas dynamicznych startów spod świateł. O wiele łatwiej doprowadzić do poślizgu zimową oponę, co generuje straty w przyczepności będące szczególnie niebezpieczne w ostrych łukach. W momencie, gdy potrzebujemy mocnym dociśnięciem gazu wydostać się z opresji, próbujące łapać kontakt z podłożem koło utrudni lub wręcz uniemożliwi wykonanie manewru po myśli użytkownika.

Niebezpieczna jazda podczas ulewy

Bieżnik zimowej opony został tak zaprojektowany, by efektywnie wgryzać się w śnieg i skutecznie odprowadzać błoto pośniegowe licznymi rowkami. To, co w zimowych warunkach sprawdza się bardzo dobrze, wyraźnie utrudnia życie w czasie letniej ulewy, jakich doświadczamy ostatnio coraz częściej.

O ile nowe gumy premium radzą sobie coraz lepiej z aquaplanningiem, o tyle średniej klasy lub kilkuletnie produkty wprowadzą sporo niepotrzebnej nerwowości. Wjazd w płytką, lecz rozległą kałużę może skończyć się niekontrolowanym poślizgiem i w efekcie stłuczką lub przeskoczeniem przez krawężnik i kosztownymi zniszczeniami.

CEZARY ASZKIEŁOWICZ

Problem z ubezpieczeniem

Likwidując szkodę z polisy OC, nie trzeba przejmować się oponami. Polskie prawo nie nakłada obowiązku stosowania sezonowego ogumienia, co znajduje pokrycie w wypłacanych odszkodowaniach.

Zdecydowanie mniej korzystnie przedstawia się sytuacja, gdy zamierzamy zlikwidować szkodę, wykorzystując AC. Ubezpieczyciele coraz częściej zmniejszają kwotę wypłacanego odszkodowania, przenosząc częściowo odpowiedzialność na użytkownika. Dlaczego?

W warunkach ogólnych ubezpieczenia próżno szukać odpowiednich zapisów mówiących wprost o problemie. Brak odpowiednich opon sezonowych jest podciągany zatem pod rażące niedbalstwo użytkownika i stanowi w wielu przypadkach podstawę do zaniżenia kwoty odszkodowania lub całkowite uchylenie się od odpowiedzialności przez firmę ubezpieczeniową. Jedynym sposobem na walkę z taką praktyką jest powołanie biegłego i udowodnienie, że nieodpowiednia opona nie była przyczyną wypadku lub kolizji. Niestety, taki proces może trwać wiele miesięcy i skończyć się postępowaniem sądowym.

Nie oszczędzaj, wymieniaj

Wiele europejskich krajów wymusza na kierowcach zmianę opon. W Polsce takie głosy też się podnosiły w ostatnich latach, lecz bezowocnie. W związku z tym należy zdać się na własny rozsądek. Jeśli średniodobowa temperatura przekracza 7 stopni Celsjusza, trzeba umówić się na wizytę u wulkanizatora. Serwis oponiarski kosztuje od 50 do 200 złotych i trwa od 30 do 60 minut.

Za komplet opon w popularnym rozmiarze (16-17 cali) zapłacimy 1000-1400 złotych. To niska cena, biorąc pod uwagę bezpieczeństwo i komfort podróżowania po drogach o różnej nawierzchni. Pamiętajmy, że co roku notujemy coraz wyższe temperatury w okresie wakacyjnym i skrajne załamania pogody. To najgorsze warunki nawet dla najlepszej opony zimowej.

Więcej o:
Copyright © Agora SA