-
Jeździłem niedawno po Tajlandii. Zdziwiłem się przeczytawszy, że ten kraj należy do tych z największą śmiertelnością na drogach, bo kultura jazdy, stan samochodów i dróg niewiele ustępują Europie. Przestałem się dziwić, gdy zobaczyłem, że bardzo popularne jest przewożenie pasażerów na skrzyniach ładunkowych pick-upów.
-
-
> 1,5-litrowa butelka podczas zderzenia waży 60 kg. Lekki parasol - 13 kg. Smartfon - 10 kg.
Panie redaktorze Piotrze Kozłowski, proszę ludziom nie opowiadać takich banialuków. To trochę tak, jakby Pan napisał, że głodne dziecko krzyczy z siłą 140 decybeli; albo z prędkością 140 decybeli, jeden czort.
To, z jaką siłą butelka napiera na to coś, w co uderza (ciało pasażera, fotel, szybę, itp.), zależy od jej masy i od (ujemnego) przyspieszenia pojazdu w trakcie zatrzymywania się. Więc nie ma takiego automatyzmu, że zawsze 60kG. Tak, kG a nie kg, bo mówimy o sile, a nie o masie, masa tej butelki nadal wynosi 1.5kg, chyba że wejdziemy w prędkości relatywistyczne. Pan przyjął, że to przyspieszenie 40-krotnie przekracza przyspieszenie grawitacyjne, czyli wynosi ok. 400m/s^2.
Czyli że wyhamowanie ze 100km/h następuje na odcinku trochę poniżej 1 metra -- to jest mniej węcej strefa zgniotu samochodu osobowego. Prędkość początkowa wchodzi do wzoru z kwadratem, więc jeśli była dwukrotnie mniejsza, 50km/h, to ta butelka będzie ,,ważyć 60kg'' dopiero o ile wyhamowanie nastąpi na odcinku poniżej 25cm -- co można chyba włożyć między bajki.
Jeżdżenie z dużą prędkością bez pasów i z luźnymi przedmiotami w kabinie oczywiście potępiam, ale proszę używać argumentów do rzeczy, a nie wykręcać ręce szkolnej fizyce. -
"Pasażerowie na tylnym siedzeniu są tak samo narażeni na poważne obrażenia jak osoby siedzące z przodu samochodu. Ponadto, w razie wypadku, są śmiertelnym zagrożeniem dla podróżujących z przodu." Januszom trzeba napisać wyraźnie: Pasażerowie wylatując z tylnego siedzenia łamią kark pasażerowi siedzącemu z przodu.
-
-
Co za ^&*#@%$)yn to pisał?
Owszem - mamy jakieś masy. MASY. Ich CIĘŻAR w bardzo podobnych (przypadek?) jednostkach i wartościach to siła, z jaką są przyciągane do Ziemi.
Nie jest wielką tajemnicą (dla osób jako tako wykształconych), że chodzi tu o wartość tzw. "przyspieszenia ziemskiego".
Ok - wracając do jakiegoś wypadku... mamy prędkość, mamy strefy zgniotu i być może jeszcze jakieś inne czynniki, decydujące o drodze i CZASIE wytracania tej prędkości. No właśnie... bo nie chodzi o żadną prędkość, ale PRZYSPIESZENIE działające na masę - to ono daje dopiero SIŁĘ którą w dziecinny sposób stara się epatować "redaktor".
A teraz przyznać się, ilu z Was wyobraża sobie, że w czasie wypadku masa czegoś NAJPIERW wzrasta do jakiejś absurdalnej, ale zamiast oddziaływania takiej masy jak by SPOCZYWAŁA NA NAS (od góry), to sobie imaginujecie ową już zwiększoną masę DODATKOWO uderzającą w Was z impetem? Kumulacja taka...
Przerażająca... choć głównie głupotą. -
Panie Redaktorze,
uwagi na temat mechanizmów i skutków wypadków komunikacyjnych
uważam za cenne.
Sam, po informacjach o śmiertelnych ofiarach pożarów samochodów,
zacząłem wozić ostry nóż w zasięgu ręki, by mieć możliwość uwolnienia się
z pasów.
Jednak wymowę artykułu osłabia Pana niefrasobliwość w używaniu jednostki masy
(kilogram, tona) tak w funkcji jednostki siły, czy ciężaru (czyli także siły!).
Proponowana przez niektórych internautów jednostka kilograma siły była stosowana
jeszcze pół wieku temu, teraz ma znaczenie wyłącznie historyczne.
Przecież podanie w Pana artykule prędkości pojazdu np. w wiorstach na zdrowaśkę
z pewnością uznałby Pan za przejaw niekompetencji.
Co robić? A dać artykuł do przejrzenia red. Piotrowi Cieślińskiemu, absolwentowi fizyki UW. -
Aby ocenić zaloguj się lub zarejestrujX
Gość: Ex-uczeń
Oceniono 24 razy 14
Mieszanie siły z energią, i podawanie w jednostkach masy. Ole! Więcej religii w szkołach, zamiast fizyki!