Kupujemy używane. Chevrolet Captiva I vs. Renault Koleos I - niedoceniane i tanie SUV-y

Poza poszukiwanymi przez kierowców konstrukcjami japońskich czy europejskich producentów, niskimi cenami i bogatym wyposażeniem kuszą auta koreańskie. Niszowy Chevrolet Captiva i Renault Koleos produkowane były w koreańskich fabrykach z myślą o europejskiej klienteli. Niestety, nie sprostały wysokim wymaganiom i szybko zniknęły z rynku bez echa. Sprawdzamy, czy warto się nimi interesować.

Chevrolet Captiva

Od 2006 do 2013 roku w europejskiej ofercie Chevroleta – spadkobiercy Daewoo, oferowany był pełnowartościowy SUV Captiva. Model dostępny opcjonalnie z trzema rzędami siedzeń, mimo potencjału nie zdobył rzeszy fanów. Estetycznie zaprojektowane nadwozie zostało wzorowo zabezpieczone przed korozją. Dolne partie karoserii ochrania nielakierowane tworzywo. Pod względem prezencji, Captiva doskonale wpisuje się w europejskie trendy, epatując łagodnymi kształtami i licznymi dekorami uatrakcyjniającymi sylwetkę.

Nieco gorzej prezentuje się wnętrze flagowego na Starym Kontynencie SUV-a. W pierwszej chwili w oczy rzuca się ogromna, wielofunkcyjna kierownica. Nieco utrudnia manewrowanie w ruchu miejskim, ale dobrze spisuje się w trasie. Tworzywa sztuczne zastosowane w kabinie są twarde i podatne na zarysowania, natomiast całość prezentuje się dosyć tandetnie. Na szczęście, tekstylne lub skórzane pokrycia siedzeń i boczków dobrze znoszą intensywną eksploatację. Zarówno w pierwszym jak i w drugim rzędzie siedzeń, wygodnie usiądą dorosłe osoby. Fotelom brakuje tylko wyprofilowania. Elektryczną regulację w kilku płaszczyznach znajdziemy w wielu egzemplarzach. W kwestii wyposażenia dodatkowego, większość Chevroletów oferuje komplet dodatków - elektrycznie sterowane szyby, dwustrefowa klimatyzacja, fabryczne nagłośnienie, nawigacja, skórzana tapicerka czy szyberdach. Musimy jednak przyzwyczaić się do piszczących plastików.

Chevrolet Captiva IChevrolet Captiva I fot. Chevrolet

Trwałe i paliwożerne jednostki benzynowe

Do napędu Captivy oferowano wolnossące silniki benzynowe i czterocylindrowe diesle. Benzyniaki wyposażone w wielopunktowy wtrysk paliwa wzorowo współpracują z instalacjami gazowymi. Podstawowy 2.4 o mocy 136 KM jest zdecydowanie za słaby. Kolejne 3.2 i 3.0 V6 generują 230 i 258 KM. Seryjnie łączone są z sześciostopniowym, klasycznym automatem. Zdaniem mechaników, to konstrukcje dopracowane, którym wystarcza regularny serwis olejowy i wymiana rozrządu (koszt około 1500 złotych z uwagi na długość paska). Niestety, nie należą do oszczędnych – w mieście z łatwością spalanie dochodzi do 18 litrów na 100 kilometrów.

Paleta jednostek wysokoprężnych składa się z dwóch czterocylindrowych pozycji. Silniki 2.0 i 2.2 generują 127-150 i 163-184 KM. Wyposażone we wtrysk bezpośredni common-rail i turbosprężarkę o zmiennej geometrii łopat, zapewniają wystarczającą elastyczność i dynamikę jazdy, również z opcjonalną automatyczną przekładnią. W ich przypadku w ruchu miejskim musimy liczyć się z zużyciem oscylującym wokół 9-10 litrów na setkę, zaś poza miastem komputer pokładowy wskaże około 7-8 jednostek. Żywotność turbosprężarki zależna jest od częstotliwości wymian oleju oraz stylu jazdy kierowcy. Jej regeneracja to koszt około 900-1800 złotych zależnie od zniszczeń. Reanimacja wtryskiwaczy kosztuje około 600 złotych za sztukę.  Troska o automatyczną skrzynię biegów sprowadza się do wymiany oleju co 50-60 tysięcy kilometrów – koszt około 600 złotych. Zaskakuje natomiast zużycie eksploatacyjne komponentów zawieszenia. Dość szybko poddają się wahacze, łożyska i drążki stabilizatorów. Na szczęście, baza serwisowa Chevroleta jest duża, a dostęp do części zamiennych nie pozostawia wiele do życzenia. Sporo podzespołów wspólne jest z Oplem Antara.

Chevrolet Captiva IChevrolet Captiva I fot. Chevrolet

Renault Koleos I

Jeszcze mniejszym zainteresowaniem klientów w czasach produkcji cieszył się Renault Koleos. Opracowany i produkowany w Korei przez firmę Renault-Samsung, zbudowany został na platformie Nissana X-Trail. Obła sylwetka nie ma problemów z korozją, płowieją jedynie nielakierowane elementy plastikowe. Spore problemy sprawia zakup używanych elementów karoserii. Nikła podaż i śladowa popularność modelu mocno utrudnia znalezienie potrzebnych części. Auto oferowano od 2007 do 2015 roku.

Podobnie jak w Captivie, kabina została wykonana z tandetnych materiałów. Plastiki łatwo się rysują, a ich montaż pozostawia wiele do życzenia – piszczą w czasie jazdy jeszcze głośniej niż w Chevrolecie. Płaskie siedziska nie zachęcają do szybszej jazdy, jednak podróżując majestatycznym tempem zaznamy wysokiego komfortu. Regulacja elektryczna foteli znajduje się w znacznej części egzemplarzy. Miejsca nie brakuje też na kanapie, choć Koleos jest o 10 centymetrów krótszy od koreańskiego rywala. W kwestii pokładowych udogodnień, nie można narzekać. Na liście znajdziemy między innymi „pełną elektrykę”, automatyczną klimatyzację, szyberdach, kolorową nawigację, wydajne fabryczne nagłośnienie i rozbudowany komputer pokładowy.

Renault Koleos IRenault Koleos I fot. Renault

Warto postawić na diesla

Paleta jednostek napędowych Koleosa jest bardzo skromna. Możemy wybierać pomiędzy wolnossącym silnikiem benzynowym, a dieslem. Czterocylindrowa jednostka 2.5 autorstwa Nissana dysponuje mocą 171 KM. Wielopunktowy wtrysk gwarantuje wzorową współpracę z sekwencyjną instalacją gazową i zapewnia całkiem przyzwoite osiągi. Auto rozpędza się do setki w 9,1 sekundy, ale przy mocnym dociskaniu gazu w mieście potrafi zużyć nawet 15 litrów.

Diesel 2.0 dCi 150-173 KM to znana z europejskiej gamy Renault konstrukcja. Bezpośredni wtrysk common-rail, turbosprężarka ze zmienną geometrią łopat i prawie zawsze spotykany filtr cząstek stałych. Sumiennie serwisowany bez trudów znosi intensywną eksploatację. Podobnie jak w Chevrolecie, koszty regeneracji turbosprężarki i wtryskiwaczy wynoszą 900-1500 złotych i 600 złotych za sztukę. O ile ten sam motor wysokoprężny bardzo kulturalnie pracuje w Lagunie lub Scenicu, o tyle w prezentowanym SUV-ie mocno wibruje, zwłaszcza na biegu jałowym. Przy agresywnej jeździe jego klekot może irytować w kabinie.

Renault Koleos IRenault Koleos I fot. Renault

Prosty napęd na cztery koła

Chevrolet Captiva i Renault Koleos wykorzystują podobnie skonstruowany układ przeniesienia siły napędowej. Najuboższe wersje występują z napędem wyłącznie na przednią oś i z oczywistych względów są znacznie tańsze. Wersje 4x4 domyślnie przekazują moc na przednią oś, dopiero gdy wystąpią problemy z trakcją część siły napędowej za pośrednictwem sprzęgła międzyosiowego przekazywana jest na tylne koła. Dzięki temu wyjazd z zasypanego śniegiem parkingu, czy pokonanie stromych górskich dróg nie stanowi większego wyzwania. W trudniejszy teren nie radzimy się zapuszczać.

Sytuacja rynkowa

Dzięki małej popularności, oba samochody dostępne są w bardzo przystępnych cenach. Captiva z początku produkcji wiąże się z wydatkiem na poziomie niecałych 20 tysięcy złotych. W ogłoszeniach dominują dobrze wyposażone diesle.

Koleosów na rynku wtórnym jest dwa razy mniej. Trudno o wersję benzynową, ale to nic straconego, bowiem diesel uchodzi za trwały i dość oszczędny. Niewiele ponad 20 tysięcy złotych trzeba przeznaczyć za egzemplarz z początku produkcji. 10 tysięcy więcej wystarczy na auto z 2011-2012 roku.

Zobacz wideo

Chevrolet Captiva I vs. Renault Koleos I - podsumowanie

Koreańskie SUV-y śmiało można polecić z myślą o codziennej eksploatacji. Musimy tylko pogodzić się z niską jakością wykonania wnętrza i dużą utratą wartości – problemami z późniejszą odsprzedażą. Mała popularność ułatwia negocjowanie ceny. Niemniej, to jeden z najtańszych kroków do wejścia w świat podniesionych samochodów z napędem na cztery koła. Co ważne, zdecydowana większość egzemplarzy Captivy i Kolesa ma bardzo bogate wyposażenie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA