Połowa przebadanych przez Instytut kierowców deklaruje, że reguluje światła podczas okresowych przeglądów. Co trzeci idzie o krok dalej, twierdząc, że stan reflektorów kontroluje co trzy miesiące. Z badań ITS wynika coś jeszcze - świadomość Polaków w tym zakresie jest wysoka. Trzech na czterech kierowców wie, że właściwe ustawienie świateł ma największy wpływ na oświetlenie drogi. Czystość kloszy i zużycie lamp także są uznawane przez kierujących za ważne. Teoria ma jednak niewiele wspólnego z rzeczywistością.
- Z danych Instytutu wynika, że do 80 procent świateł w pojazdach nad Wisłą jest niedokładnie ustawionych - mówi dr inż. Tomasz Targosiński z ITS. - Być może deklaracje kierowców co do dbałości o światła są przesadzone, bo jednocześnie 30 procent z nich stwierdza, że nie używa ręcznego korektora ustawienia świateł. To oznacza, że mogą oślepiać innych użytkowników drogi lub sami gorzej widzą - dodaje.
Większość ankietowanych (63 proc.) uważa, że obowiązujące przepisy dotyczące oświetlenia są wystarczające. Ten pogląd wynika zapewne z wiary, że skoro coś jest prawnie uregulowane, to jest dobre. W rzeczywistości wymagania są bardzo uproszczone i dostosowane do przestarzałych konstrukcji świateł, które dziś w znikomym stopniu są montowane w samochodach. - Prawo regulujące te kwestie powinno zostać zaktualizowane i skutecznie egzekwowane - apeluje ITS.
W policyjnych statystykach nie znajdziemy precyzyjnej odpowiedzi na pytanie, ile wypadków powodowanych jest przez oślepienie kierowców, ale eksperci ITS podkreślają, że to na drogach nieoświetlonych występuje największy wskaźnik zabitych w wypadkach drogowych, a ryzyko wypadku rośnie dwukrotnie.
Czysto teoretycznie za zły stan świateł polskie prawo przewiduje do 500 zł mandatu. Policjant w skrajnych przypadkach może też zatrzymać dowód rejestracyjny. Eksperci ITS mówią jednak wprost, że przepisy dotyczące oświetlenia powinny zostać zmienione, bo po pierwsze, nie nadążają za postępem technologicznym, a po drugie, nie są odpowiednio egzekwowane.