Inwestowanie w klasyczne samochody, przypomina inwestowanie w dzieła sztuki

Tomasz Korniejew
O tym, jak rozpocząć przygodę z klasyczną motoryzacją, ile można na tym zarobić i jak długo trzeba czekać na zwrot z inwestycji, rozmawiamy z Michałem Wróblem ze Stacji Klasyki.

Tomasz Korniejew, Moto.pl: Jeżeli ktoś ma 50-60 tys. zł i chciałby rozpocząć przygodę z klasyczną motoryzacją, to co mu radzić?

Michał Wróbel, Stacja Klasyki: Żeby kupił coś, co od samego początku mu się podoba. Inaczej można się szybko zrazić.

Może się okazać, że wpakuje 50 tys. zł, w samochód który nie jeździ, jest generatorem problemów, a na dodatek nie do końca mu się to auto podoba, ale kupił, bo kolega powiedział, że będzie zyskiwał na wartości.

Dlatego trzeba kupić coś, co jeździ, jest w dobrym stanie i sprawia przyjemność. Za wspomnianą cenę da się kupić fajne samochody.

Ile da się zarobić na samochodach klasycznych?

W 2009 r. mój znajomy, który mieszka w Anglii licytował Bugatti EB110, które kosztowało go ok. 200 tys. funtów. Kupując je miał już jedno. Twierdził, że nie jest do zakupu do końca przekonany, bo dużo wydał na egzemplarz, który już posiadał.

Po 8 latach sprzedał ten samochód za 700 tys. euro.

Drogo. A biznes pojazdów zabytkowych w Polsce jest rozwojowy?

W Polsce jest bardzo rozwojowy. Nie mówię o amatorach, którzy rozpoczynają przygodę z klasyczną motoryzacją i kupują samochody do 40 tys. zł.

Mam na myśli osoby, które mają trochę więcej pieniędzy. Warto się przemóc z barierą, która znajduje się w okolicach kwot 250-300 tys. zł.

Dopiero za 500-600 tys. zł można nabyć bardzo interesujące samochody, które dają duży zysk i przyjemność z posiadania.

Ale zakup niepotrzebnego auta za 30-40 tys. zł nie jest aż tak głupim pomysłem, bo na takim aucie raczej nie stracimy?

Na tych samochodach się nie traci, ale ciężko też zarobić. Im samochód tańszy i bardziej popularny tym bardziej pospolity był w latach przeszłych.

Są to samochody, które często, choć nie zawsze, nie były obiektami marzeń. Nie były plakatowymi autami.

Pojazd kupiony za 25 tys. zł, jeżeli jest w dobrym stanie i jest to wersja, która nie potrzebowała zbyt dużego wkładu finansowego, po 6 latach może osiągnąć wartość 45 tys. zł.

W międzyczasie wpakujemy w to auto ok. 14 tys. zł, dokładając do tego spadającą wartość pieniądza, zarobimy niecały 1 tys. zł. Tak, czy siak, nie stracimy.

Nie jest to wykonalne w przypadku żadnego nowego samochodu za rozsądne pieniądze.

Michał Wróbel w Stacji KlasykiMichał Wróbel w Stacji Klasyki fot. Materiały prasowe Stacji Klasyki

Przeczytaj także: Czy można w Polsce zarobić na autach klasycznych? Zmieńmy prawo, a zarobimy dużo więcej

Widzisz większy ruch w interesie? Wzrasta zainteresowanie klasyczną motoryzacją na poziomie klasy średniej?

Zainteresowanie na poziomie klasy średniej bardzo mocno wzrasta. To są ludzie, którzy edukują się sami. Mają czas poczytać sobie magazyny o klasycznej motoryzacji, poprzeglądać fora internetowe itd.

Jest recepta, żeby odkryć, w który samochód warto zainwestować?

Na pewno nie warto kupować samochodów, które nagle stają się popularne i zyskują na wartości. Nabycie takiego auta po pierwszych 6 miesiącach tego trendu to bardzo zły pomysł.

To co kupować?

Szukać pojazdów, które nie są zbyt popularne, ale mają coś w sobie, że sprawia, iż wzrastają na wartości. Na przykład różne nietypowe karoserie, które były robione w limitowanych egzemplarzach.

Czasami, konkretne egzemplarze popularnych modeli mogą osiągnąć wysokie ceny, np. z powodu historii.

Co wpływa jeszcze na wartość pojazdu?

Wszystkie podstawowe rzeczy związane z klasycznym samochodem. Czyli stan jego zachowania, zgodność z oryginałem, czy to, jak dobrze została zrealizowana pełna renowacja pojazdu.

Lepiej kupić auto perfekcyjnie odrestaurowane, czy takie do poprawek?

Jeżeli chcemy się bawić w handel spekulacyjny to takie do poprawek. Jeżeli chcemy sobie coś kupić dla przyjemności i w długiej perspektywie zarobić, lepiej odrestaurowane.

Jest przestrzeń na polskim rynku na handel spekulacyjny?

Boom na samochody klasyczne w niezdrowy sposób, czasami, przemieszcza się w kierunku handlu spekulacyjnego. Widzimy to na wielu stronach internetowych.

Gdy stało się oczywiste, że samochodów z żółtymi tablicami przybywa między 15, a 30 proc. rocznie, to rynek dostrzegli też handlarze.

Przeczytaj także: Indywidualne tablice rejestracyjne. Koszty i zasady wyrabiania

Inwestycje w klasyczne samochody można przyrównać do inwestycji w dzieła sztuki?

Tak. Szczególnie, gdy patrzymy na ludzi, którzy "bawią się" w dorabianie formuł matematycznych do inwestycji w klasyczne samochody, robią do tego indeksy, widzimy bardzo podobne zachowania tych dwóch grup inwestorów.

Ile jest w Polsce zarejestrowanych klasycznych samochodów?

Nie wszystkie są na żółtych numerach, więc ciężko ocenić. W Polsce jest ok. 100 tys. samochodów starszych, klasycznych, które zostały zakupione dla przyjemności posiadania. Jeżeli doliczymy pojazdy stare, klasyczne kupione na handel to dobijemy do 140 tys.

To wciąż dużo mniej niż w Niemczech, ale już sporo. Tworzy to społeczność, której można zaoferować różne usługi. Rozwijasz projekt pod nazwą Stacja Klasyki, o co w tym chodzi?

Jest to pierwsze w Polsce centrum motoryzacji klasycznej. Łączy w sobie trzy elementy.

Pierwszy to galeria, czyli salon samochodowy, w którym sprzedajemy klasyczne samochody.

Druga część to garaż, przechowalnia samochodów, która ma 3 poziomy. Są tam 2 piętra i winda o nośności 4,5 tony.

Trzecia część projektu to jest klub dla wszystkich osób, które kupiły u nas samochody, wstawiły auta na sprzedaż lub zaparkowały do przechowania. Oferujemy dla nich dodatkowe atrakcje. Chcemy zrzeszyć osoby, które są u nas, żeby mogły się ze sobą integrować. To nie jest przymusowe, nic to też nie kosztuje. Karta członkowska nie zobowiązuje do wpłat. Daje zniżki na usługi i możliwość uczestniczenia w wydarzeniach, które są zarezerwowane tylko dla klientów.

Część klubowa Stacji KlasykiCzęść klubowa Stacji Klasyki fot. materiały prasowe

A co właściciel pojazdu klasycznego zyskuje, gdy przechowa u was pojazd?

Zajmujemy się podstawowymi rzeczami. Doglądamy auta co tydzień i weryfikujemy, czy jest z nim wszystko w porządku. Jeżeli zauważymy, że coś jest nie tak, raportujemy to właścicielowi i decydujemy, co z tym robimy. Staramy się dokładnie zlokalizować usterkę i dowiedzieć się jaka jest jej przyczyna.

Mamy też usługę konsjerż, pilnujemy dat upływu ważności ubezpieczenia, czy przeglądu. W momencie, gdy właściciel przewiduje serwis to zabierzemy jego samochód w umówione miejsce.

Oczywiście do tego mamy pakiety.

Np. pakiet rozruchowy. Jeżeli właściciel nie przyjeżdża raz w miesiącu, to możemy rozruszać auto dla niego, zrobić raport itd. Są też ważne detale związane z zimowaniem auta. Np. przygotowanie podkładek, żeby koła się nie odkształcały. Nawet mamy dmuchaną bańkę próżniową, którą nakładamy na samochód.

Wnętrze Stacji KlasykiWnętrze Stacji Klasyki fot. materiały prasowe Stacji Klasyki

A bańkę do czego?

Żeby zapewnić stałą temperaturę, wilgotność i żeby się nie kurzyło. Jest to taka rozkładana plandeka. Oferujemy to na wynajem albo do zakupu.

Ile kosztuje podstawowy pakiet i co obejmuje?

550 złotych miesięcznie, w tym doglądamy samochodu co tydzień, oraz pilnujemy jego „kalendarza.”

Przeczytaj także: Małe tablice rejestracyjne. Koszty i zasady wyrabiania

Mamy jakieś ciekawe auta klasyczne w Polsce?

Polska jest duża i mimo barier politycznych można było znaleźć ciekawe samochody już w latach 60-70. Nie tak spektakularne, jak w krajach Europy Zachodniej, ale trafiały się perełki.

Gdy popatrzymy na filmy typu „Nie lubię poniedziałku”, to tam wszystkie widoczne w kadrach samochody są z Zachodu.

Oczywiście, produkcja wyciągnęła je specjalnie z szuflady, ale są. Jak przeglądamy archiwalne zdjęcia ruchu ulicznego Warszawy, to możemy zauważyć Land Rovery, Mercedesy itd. Tych samochodów jest sporo.

Samochodów stricte już wtedy kupowanych dla przyjemności też było trochę. Można je wciąż nabyć. Te historie są fantastyczne i bardzo ciekawe.

Więcej o:
Copyright © Agora SA