Garaż podziemny. Miejsce postojowe jest za małe? Ktoś zarysował nam auto? Blokuje miejsce? Radzimy, co zrobić

Parkowanie w garażu podziemnym to duży komfort. Niestety, jest też druga strona medalu. Budowlane niedociągnięcia, niesforni sąsiedzi, a nawet wymyślanie przez zarządcę obiektu niezgodnych z prawem procedur, mogą skutecznie uprzykrzyć życie.

Deweloperzy w dużych miastach wyceniają miejsca parkingowe na 25-30 tysięcy złotych. Zarezerwowane dla konkretnych osób miejsca postojowe mają zwiększyć komfort mieszkania na danym osiedlu, a także bezpieczeństwo pojazdu niewidocznego dla złodzieja.

Niestety, sielanka czasami trwa bardzo krótko. Zazwyczaj miejsc jest mniej, niż lokatorów, a samo wykonanie parkingu pozostawia wiele do życzenia.

Prawidłowe wymiary miejsc parkingowych

Wymiary miejsc parkingowych określa Rozporządzenie Ministra Infrastruktury i Budownictwa z dnia 14 listopada 2017 r. Jest tam napisane, że przestrzeń przewidziana dla samochodu osobowego powinna mieć co najmniej 250 cm szerokości i 500 cm długości. Pojazdy osób niepełnosprawnych, a także użytkowe muszą mieć do dyspozycji miejsca o szerokości przynajmniej 360 cm.

Przepisy regulują także odległość od słupa i ściany, jaka powinna dzielić zaparkowany na wyznaczonym miejscu samochód.

Odległość dłuższej krawędzi stanowiska postojowego od ściany musi wynosić co najmniej 30 cm, a odległość od słupa co najmniej 10 cm, pod warunkiem zapewnienia swobodnego otwarcia drzwi samochodu.

Przeczytaj także: Nowe wymiary miejsc parkingowych od 1 stycznia 2018 r.

Jak walczyć z praktyką wyznaczania zbyt małych miejsc parkingowych?

Praktyka pokazuje, że założenia często mijają się z rzeczywistością. Zarządcom prywatnych parkingów zdarza się zmniejszać wydzielone prostokąty, by powiększyć parking o kilka dodatkowych, płatnych miejsc. To natomiast przekłada się na problemy z wysiadaniem i możliwość uszkodzenia drzwiami innego auta.

Co w takiej sytuacji mogą zrobić użytkownicy parkingu? Rozwiązanie problemu nie jest ani łatwe, ani szybkie.

Niepełnowymiarowe miejsca można zgłosić do zarządcy parkingu. Jeśli ten nie podejmie żadnych działań i zlekceważy kłopot mieszkańców, należy udać się do nadzoru budowlanego, który z kolei wróci z tematem do gospodarza danego terenu. Jeżeli także i ten ruch nie przyniesie żadnej reakcji, jedynym rozwiązaniem stanie się skierowanie sprawy do sądu.

Na polskich drogach ginie najwięcej osób w Europie. Dlaczego? Między innymi dlatego, że nie potrafimy jeździć

Co zrobić w przypadku stłuczki na parkingu?

Ograniczona przestrzeń w garażu zwiększa ryzyko uszkodzenia innego pojazdu. Jeśli kierowca uszkodził nasz pojazd i zostawił kartkę z kontaktem, procedura uzyskiwania odszkodowania wygląda identycznie, jak w przypadku parkingowej stłuczki.

Spisane oświadczenie z pełnymi danymi obu stron należy złożyć u ubezpieczyciela. Gorzej, jeśli sprawca uciekł. Wtedy trzeba zwrócić się o pomoc policji. Ta ustali winowajcę tylko na podstawie zapisu monitoringu lub ewentualnej relacji świadków i zapisanych przez nich numerów rejestracyjnych. Jeżeli takich danych nie ma, pozostaje tylko zwrócić się o zwrot kosztów z polisy AC lub pokrycie strat z własnej kieszeni.

Co grozi za złamanie zakazu wjazdu na parking aut zasilanych LPG?

Polskie przepisy nie regulują wjazdu na parkingi podziemne pojazdów z instalacjami gazowymi. Niemniej, stosowny znak można spotkać przed wieloma garażami. Oznaczenie stawiają wspólnoty lub sam deweloper. Dlaczego?

Zazwyczaj w przestrzeniach częściowo zamkniętych wyposażonych w niezbyt wydajną wentylacją lub całkowity brak mechanicznej cyrkulacji powietrza. Szczelne pomieszczenia mogą być narażone na pożar wynikający z rozszczelnienia układu LPG.

Niemniej, złamanie tego zakazu nie może generować żadnych konsekwencji. Polskie prawo nie przewiduje represji dla właścicieli takich pojazdów. Ta kwestia sporna dotyka jednak sfery komfortu mieszkańców korzystających z garażu. Warto zawczasu rozstrzygnąć wszelkie wątpliwości z deweloperem lub zarządcą parkingu.

Przeczytaj także: Co grozi za parkowanie na miejscu dla niepełnosprawnych?

Zajmowanie cudzego miejsca

Dość powszechnym problemem na parkingach jest zajmowanie cudzych miejsc. Dotyczy to nie tylko garażu podziemnego, lecz również przestrzeni przed blokiem przypisanej do danego pojazdu w ramach miesięcznego abonamentu.

Walka z "zastawiaczami" będzie trudna i bardzo długa. Wynika to z faktu, że policja lub straż miejsca może interweniować tylko w sytuacji, gdy pojazd blokuje przejazd lub zaparkował na drodze pożarowej.

W pozostałych kwestiach sprawiedliwości trzeba szukać w sądzie i domagać się zadośćuczynienia za popełnioną samowolę. Jeśli ktoś długotrwale blokuje miejsce przypisane do innego auta, najlepszym rozwiązaniem będzie wykupienie innego miejsca i przedstawienie w sądzie wszelkich poniesionych kosztów. Sprawa dość prosta, ale sama procedura może trwać nawet kilkanaście miesięcy.

Niektórzy ratują się zakładaniem blokad na koła. Niestety, uprawnionymi do tego organami są jedynie funkcjonariusze straży miejskiej i policji. Oni jednak na prywatnych gruntach nie mogą tego robić. Wyręcza ich zatem ochrona danego obiektu i czyni to nielegalnie.

Mało tego, w wielu sytuacjach właściciel blokującego samochodu dostaje karę w wysokości nawet kilkuset złotych narzuconą przez zarządcę. Nie musi jej jednak płacić, bo nie jest zgodna z literą prawa, podobnie jak odholowanie. Pozostaje zatem długa i żmudna droga sądowa.

Przeczytaj także: Wysokość mandatu za niewłaściwe parkowanie

Uwaga na opłaty za parkowanie

Z uwagi na coraz większą ilość pojazdów w miastach i zajmowanie ostatnich skrawków wolnej przestrzeni, zarządcy prywatnych parkingów uruchamiają parkomaty lub umieszczają przed wjazdem informację o karach w wysokości kilkuset złotych za pozostawienie pojazdu bez uiszczenia stosownej opłaty.

Okazuje się, że ta metoda jest legalna i z powodzeniem funkcjonuje nie tylko w garażach podziemnych, lecz również na stacjach benzynowych, pod osiedlowymi marketami i restauracjami. Jeśli ktoś dostał „mandat” od zarządcy danej przestrzeni, musi go zapłacić.

Budowlane niedoróbki

Oszczędności podczas projektowania obiektu wychodzą błyskawicznie. Nieodpowiednia kanalizacja, odpływy o zbyt małej przepustowości, czy za mała ilość studzienek prowadzi do zalewania najniższych poziomów parkingów przy pierwszej większej ulewie.

W momencie, gdy dojdzie do uszkodzenia pojazdu, wszelkie roszczenia trzeba kierować do zarządcy obiektu. Jeśli nie jest ubezpieczony, pozostaje cywilna droga sądowa lub skorzystanie z własnej polisy AC i zastosowanie później regresu w stosunku do właściciela parkingu.

To samo tyczy się gromadzącej wilgoci mogącej naruszyć strukturę tynku. Jeśli spadnie na pojazd i go uszkodzi, należy zwrócić się do właściciela o udostępnienie numeru polisy ubezpieczeniowej.

Zdarzają się też przypadki, w których deklarowana na wjeździe wysokość stropów nie pokrywa się z rzeczywistością. W razie zniszczenia dachu w samochodzie, droga odszkodowawcza jest identyczna, jak w przytoczonych wyżej przypadkach.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.