900 kilometrów autostrad za darmo. A co potem?

W poniedziałkowym wydaniu "Rzeczpospolitej" możemy przeczytać, że na razie rząd nie przewiduje opłat dla samochodów osobowych na zbudowanych, państwowych autostradach.

Dziennik podaje, że korki na autostradowych bramkach będą problemem jeszcze przez co najmniej kilka lat. Jednak na pocieszenie kierowcy będą mogli jeździć za darmo drogami, gdzie powinno być pobierane myto.

Projekt elektronicznego poboru opłat zapowiadany od co najmniej czterech lat przez ministrów infrastruktury miał zacząć działać od 3 listopada 2018 roku. Jednak już teraz wiadomo, że nie ruszy w zapowiadanym terminie. W tej chwili trudno nawet przewidzieć, kiedy to się stanie. Ministerstwo nie planuje na razie zwiększenia liczby płatnych odcinków dla samochodów do 3,5 tony.

Problemem jest specjalna ustawa przekazująca pobór opłat na drogach na rzecz Głównego Inspektora Transportu Drogowego. To właśnie ten urząd przejmie wszystkie kompetencje związane z systemem poboru opłat elektronicznych, w tym opłaty za przejazd autostradą na odcinkach należących do GDDKiA. Firma Kapsch obsługuje aktualnie ten system, ale jej kontrakt kończy się w listopadzie.

Specjaliści oceniają, że przedłużająca się decyzja o wyborze nowego systemu poboru opłat może się mocno odbić na wpływach do Krajowego Funduszu Drogowego. W tej chwili mamy w Polsce 712,4 km płatnych (zarządzanych przez państwo i koncesjonariuszy) oraz 909 km bezpłatnych autostrad.

Prezentacja modelu Skody w wersji L&K

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.