-
Kiedyś się śmiałem z tego że samochody wodorowe mają pójść w świat. To już nawet nie chodzi o kwestie bezpieczeństwa, ale co jak? Jakieś 2 lata temu na fleet market w expoXXI w Wawie Mirai właśnie prezentowali. Wizualnie nienajgorzej, przejażdżek nie było,ale można było wnętrze obejrzeć dokładnie (kto by nie skorzystał? ;) ) później rzeczowa prezentacja. To był pierwszy taki moment, kiedy mnie ten tematy zaciekawił, tak szczerze... A co z wodą z "wydechu" zimą? mamy zbiorniki , co z bezpieczeństwem - 10 lat testowaliśmy... Powiem tak, toyota słynie z tego, że przykładają się do tych swoich nowinek motoryzacyjnych,i tutaj jest potwierdzenie. Ja mam nadzieję, że stacje wodorowe będą się pojawiać u nas i że taki napęd niebawem będzie u nas możliwy w codziennym użytkowaniu. Elektryki mają to do siebie, a jak jeszcze da się ominąć długie ładowanie ;)
-
Wodoru mamy pod dostatkiem? Prądu też mamy pod dostatkiem - wystarczy go tylko wyprodukować. Wodór nie jest źródłem energii, tylko nośnikiem! Praktycznie nie ma go w przyrodzie w wolnej postaci. Żeby go uzyskać, potrzeba energii i to więcej, niż się jej odzyska przy spalaniu wodoru. Tak samo jak z prądem. Pisząc o wodorze, trzeba na to zwracać uwagę i nie robić ludziom wody z mózgu.
-
z tymi autami elektrycznymi to ściema, bo patrzac obiektywnie nie mamy rozwoju systemów magazynowania energi. Owszem byl skok jakościowy z akumulatorów Ni-Mn na Li-ion, ale nie zwięszyła sie drastycznie ich pojemność. Złudzienie poteguje elektronika, która stała sie po prostu dużo bardziej oszczedna i wydłużyła czas pracy oraz powiekszyła możliwośic urzadzeń.
A jak sie nie umie MAGAZYNOWAĆ energii, to trzeba myślec io jej produkcji, czyli ogniwach paliwowych.
Uprawaina teraz ekologia, ma najczesciej znamiona powaznej choroby - czego przykładem są takie potworki jak np "Range Extender " w BMW I3: kupujesz ekologiczne auto, za gruba kasę, chcesz powięszyć zasięg - super! jest range extender. A co tojest ? Otóż jest to dwucylindrowy silnik z skutera, który doładowuje akumulator. Paranoja ? Paranoja! -
-
Lubię nowinki motoryzacyjne i czytałem że toyota sporo testowała auto na wodór i przez te lata na pewno obadali wszystkie przypadki i jeśli w to brną to znaczy że ma to sens. Szczerze. Skusiłbym się na takie auto na wodór czemu niby nie? W Niemczech czy tam innych krajach Europy i świata potrafią się przystosować do sprzyjających środowisku aut to co my w Polsce nie możemy?
-
-
Samochody na wodór to dla nas fanaberia bogatego człowieka. Jego stosowanie jest 4x droższe od stosowania paliwa węglowodorowego i wątpię, czy przeciętny Kowalski to kupi. Po drugie wodór ma małą gęstość i jego ciśnienie w zbiorniku musi być bardzo wysokie. W razie wypadku fajerwerk jest znacznie groźniejszy niż pożar węglowodorów a możliwość przeżycia pasażerów odpowiednio mniejsza. Produkcja wodoru przez zgazowanie węgla wiąże się z emisją dużych ilości CO2, tak że bezemisyjność tej technologii jest problematyczna, chyba, ze będziemy na wodorze jeździli w obrębie miast i wtedy emisje są poza miastem w zakładzie zgazowania węgla. Wodór przenika przez metale i jest pożarowo bardzo niebezpieczny. Tak ze samochodziarze jeszcze mają kilka problemów do rozwiązania przed komercjalizacją tej technologii.
-
Najpierw firmy motoryzacyjne muszą sprzedać przestarzałą i nieefektywną technologię samochodów z bateriami elektrycznymi. Oczywiście lobbysta Tchórzewski dzielnie wspiera tą inicjatywę bo wybuduje się kolejne elektrownie na wungiel. Morawiecki wie tyle co zje i również popiera dotowane górnictwo. Szkoda, że tam w ty nierządzie nie ma ogarniętych ludzi. Bo motyłoch to tępy był i będzie i wie tyle co z reklam. Dobrze, że jest UE i Polska jest zobligowana do wybudowania tych marnych 13 stacji tankowania wodorem w ramach sieci takich stacji w Europie. Ale to jest poniżej minimum. Mam nadzieję, że ktoś się tam ogarnie może po następnych wyborach jak znikną lobbyści wunglowi polujące na państwowe posady w spółkach Skarbu Państwa jak Tchórzewski bo wodór to jest wolność, niezależność od surowców kopalnych i przyszłość. Wodór można produkować nawet z nadmiaru energii elektrycznej ze słońca czy wiatraków.
Aby ocenić zaloguj się lub zarejestrujX
japka_putina
Oceniono 16 razy 14
Bardzo ciekawa rozmowa, ale w podane w niej liczby nie bardzo chce mi się wierzyć. Gdyby już dzisiaj rodzinny samochód z ogniwami paliwowymi kosztował 40 tysięcy euro (z marżą producenta), to samochód zasilany z akumulatorów byłyby trupem, a tymczasem między innymi Toyota pracuje nad nową generacją akumulatorów, które też nie będą dostatecznie pojemne, by wysłać na złom samochody spalinowe.
Produkcja wodoru jest do tego dość droga, a jej sprawność jest niska - tu wciąż ogniwa przegrywają z akumulatorami. Trzeba też pamiętać, że chcąc walczyć z emisją CO2 nie będzie można korzystać z "odpadów" z rafinerii ropy, nie będzie też mowy o węglu, tak więc dwie najtańsze metody na dłuższą metę odpadają.
Niewątpliwie łatwiej będzie pobudować na istniejących stacjach zbiorniki z wodorem (analogicznie jak dodano zbiorniki z LPG), niż ciągnąć do nich linie przesyłowe pozwalające obsłużyć jednoczesne ładowanie kilku samochodów elektrycznych mocą np. 350 kW każdy. A trzeba pamiętać, że jeśli pojawią się dużo pojemniejsze akumulatory, to 350 kW też okaże się za mało.
A mówiąc o samochodach zasilanych z ogniw paliwowych warto pamiętać, (bo Toyota o tym nie przypomni), że pierwszy taki samochód jakieś 50 lat temu za kosmiczną cenę zbudował GM korzystając z ogniw opracowanych na potrzeby programów NASA. Do pełnej dojrzałości technicznej samochód zasilany z ogniw doprowadziła z kolei Honda, która ten rodzaj zasilania obstawiła jako najsensowniejszy ponad 30 lat temu i uparcie zwalczała kolejne problemy techniczne budując kolejne generacje samochodów badawczych, aż do modelu FCX Clarity sprzed 10 lat, który dostępny był w leasingu dla klientów "z ulicy" w Japonii i w amerykańskiej Kalifornii.