-
idiotów lub ignorantów nie wyeliminują żadne przepisy, za to utrudniają życie zwykłym ludziom. z prostej wydawałoby się procedury, uczyniono cyrk z elementami tragedii, dlatego w pełni rozumiem ludzi, którym po prostu szkoda czasu na kontakty z zalegalizowaną mafią, umiesz prowadzić, znasz przepisy, szerokiej drogi.
-
> dokument z 2014 roku pochodzący z Krymu
> Przedstawicielka firmy zapewnia, że wszystkie opcje są legalne
Jaaaasne... Byłbym skłonny uwierzyć w opcję taką, że ktoś jedzie na Ukrainę, tam robi kurs w godzinę, przystępuje do egzaminu, który kończy się wynikiem pozytywnym niezależnie od wyniku, bo organizator całej imprezy podzielił się swoją niemałą prowizją z paroma właściwymi osobami. Trudno coś takiej osobie udowodnić, bo przecież była, uczestniczyła, zdawała i zdała jako choroszo woditiel, jak na wschodnie standardy oczywiście. A jak ktoś stwierdzi, że zapłaci i dostanie prawo jazdy z 2014, choć nigdy nie był na Krymie, to skończy jak znany aktor Buczkowski. -
-
-
-
-
-
w Holandii można zrobic kurs prawa jazdy nawet bez znajomości języka ,dodatkowa opłata za tłumacza "testy",natomiast praktyka i jej zaliczenie wykonuje instruktor od 10 do 50 godzin jazdy w zależności od przyswajania kierowania pojazdem koszt - koszt ok.1000 euro (160-tłumacz, książki + test końcowy i opłaty urzędowe 300-400,no i najdrożej za jazdy 40 euro za lekcje przy minimum 10, w tym na teście jest dopuszczalne 6 lub 7 błędów, więc po co kombinowac
Aby ocenić zaloguj się lub zarejestrujX
Tomasz Wrocławski
Oceniono 37 razy 35
I śmieszno i straszno, jak zwykli mawiać bracia Rosjanie.
Tyle że ja się nawet nie dziwię. Mam za sobą 27 lat za kółkiem, może 300 może 400 tyś km. ( kto by to liczył ), a mówiąc szczerze jak czasami z ciekawości zaglądam do quizów opartych o aktualne pomysły komisji egzaminacyjnych na pytania to mi się włos na głowie jeży, jakie głupoty wypytują. Przyznaję się też bez bicia ... zatoczka, cofanie po łuku, nawet jakoś jakoś, ale pewnie daleko od wymogów szanownego Pana egzaminatora. Jak wiem, że się nie zmieszczę, szukam miejsca gdzie indziej. Jak mam wątpliwości, czy da się wyjechać z drugiej strony, nie pcham się po prostu. A przez całe 27 lat poruszania się po polskich drogach zaliczyłem bodaj ze 4 kolizje drogowe, zakończone zazwyczaj krótkim oświadczeniem i uściskiem dłoni.
To co wg. mnie oczekuje się od "przyszłego kierowcy" to bzdura na resorach, system egzaminacyjny obrósł patologią słynnego "tańca idioty" czyli znajdź przełącznik świateł przeciw mgielnych, pomacaj na siłę wsteczne lusterko, choćby tak ci pasowało ( cud że się nie urywają ), sztucznie wyciągaj szyję bo egzaminator ma "dostrzec" jak to sprawdzasz co się dziej w bocznym lusterku ( widzisz i tak, ale się nie liczy ), biegania z centymetrem po placu czy katowaniem parkowania na siłę tam, gdzie nie na oko nie ma sensu się pchać, wszystko dla kasy, która szerokim strumieniem płynie do WORD. Gdybym miał na dzień dzisiejszy zdawać egzamin, szukał bym na 100 % "okazji". I na pewno nie w naszym pięknym, acz mocno debilnym kraju.