Obcokrajowcy nie przejmują się fotoradarami, a budżet traci miliony. To aż 80 tys. wykroczeń rocznie

W zeszłym roku fotoradary w Polsce zarejestrowały ponad milion wykroczeń. Jednak nie wszyscy kierowcy łamiący przepisy zostali ukarani. Większość obcokrajowców ze Wschodu unika kar.

W zeszłym roku wjechało do Polski ponad 10 mln Ukraińców, 3,6 mln Białorusinów i 1,5 mln Rosjan. GITD podaje, że doszło w tym czasie do 973 tys. wykroczeń drogowych, które zostały zarejestrowane przez fotoradary. Prawie 80 tys. to samochody zarejestrowane poza Unią Europejską. Głównie są to pojazdy z Ukrainy, Białorusi i Rosji.

Polskie przepisy nie przewidują możliwości znalezienia obcokrajowca spoza UE, który popełnił wykroczenie. Średnia wysokość mandatu to 250 zł, co daje prawie 18,5 mln zł utraconych wpływów do budżetu państwa.

Zobacz także: Nowe fotoradary staną przy polskich drogach. Przetarg obejmie 600 urządzeń

W przypadku kierowców będących obywatelami Unii Europejskiej sprawa jest łatwiejsza. Takiego kierowcę łatwiej namierzyć, dzięki przepływowi danych pomiędzy krajami członkowskimi.

Na polskich drogach pracuje 400 fotoradarów należących do Głównego Inspektoratu Ruchu Drogowego. Na 20 skrzyżowaniach umieszczono 200 kamer monitorujących przejazd na czerwonym świetle. To wystarczy, żeby wielu polskich kierowców zdejmowało nogę z gazów. Jednak kierowcy z Ukrainy czy Białorusi często mają za nic przepisy ruchu drogowego, ponieważ wiedzą, że żaden mandat im nie grozi. Chyba, że zostaną przyłapani na gorącym uczynku przez patrol policji.

Problem istnieje od lat, ale tą dziurę można w łatwy sposób załatać. Wystarczy dostęp do danych z systemu CANARD dla Straży Granicznej. Wtedy kierowcy z nieuregulowanymi mandatami nie mieliby wjazdu do Polski. Jednak, żeby było to możliwe, trzeba wdrożyć odpowiednie przepisy.

Zobacz także: Jedziesz za granicę? To uważaj na fotoradary. Na zachodzie są ich tysiące

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.