Mieszkasz w tych miastach? Za ogłoszenie sprzedaży auta na szybie zapłacisz krocie!

Urzędnicy Kamiennej Góry i Myszkowa chcieli uderzyć w handlarzy samochodów, a wysokie mandaty zapłacą zwykli obywatele. Mandat za kartkę na szybie może kosztować nawet 5 tysięcy zł za tydzień!

16 marca 2016 magistrat Kamiennej Góry wprowadził w życie rozporządzenie ustalające dzienną stawkę opłaty targowej dla samochodów osobowych w wysokości 25 zł. Wynika z niego, że kierowcy informujący kartką na szybie o fakcie sprzedaży samochodu muszą każdego dnia odprowadzać do kasy Urzędu Miasta wspomnianą kwotę. Nowy „podatek” obejmuje tych, którzy poruszają się autem po drogach publicznych, parkingach lub przestrzeniach dostępnych dla wszystkich obywateli.

Stawka za ogłoszenie jest bardzo wysoka. Tyle trzeba zapłacić za dwutygodniową ekspozycję informacji o sprzedaży pojazdu na najpopularniejszych w Polsce serwisach aukcyjnych i ogłoszeniowych. To jednak nie koniec zaskakujących wieści. Jeszcze dalej posunęli się urzędnicy z Myszkowa.

Zobacz także: Sprawdzają, z kim się spotykasz, ile masz lat i gdzie parkujesz - tak ubezpieczyciel wylicza OC

300 złotych za metr ogłoszenia!

W śląskim Myszkowie urzędnicy wprowadzili identyczne rozporządzenie, ale na zdecydowanie mniej korzystnych warunkach. 24 listopada 2016 r. Rada Miejska przyjęła uchwałę, w myśl której stawka za ogłoszenie wynosi aż 300 zł za metr kwadratowy. „Gazeta Myszkowska” podaje, że maksymalną stawkę dzienną ogranicza kwota 751,65 zł, co i tak stanowi zawrotną sumę. Tygodniowe poruszanie się samochodem po drogach publicznych z kartką na szybie generuje daninę dla miasta w wysokości nawet 5260 złotych. Skąd taki pomysł?

Zagłębia handlarzy

W obu przypadkach urzędnikom przyświecały podobne idee. Zarówno Kamienna Góra, jak i Myszków, są lokalnymi siedliskami handlarzy samochodów. Jako, że ich place są przepełnione, postanowili wystawiać motoryzacyjne ekspozycje w przestrzeniach publicznych – na parkingach przed marketami oraz na miejscach parkingowych przy ulicy. To nie spodobało się mieszkańcom, a także magistratowi. W konsekwencji uchwalono stosowne przepisy mające na celu ograniczyć ten proceder. Niestety, rozporządzenie trafiło tym samym w obywateli, którzy okazjonalnie, właśnie w taki sposób wspomagają siłę ogłoszenia dotyczącą sprzedaży pojazdu. Regulacje obejmują wszystkich, więc straż miejska ma duże pole do popisu. Mundurowi nie mogą tylko nakładać finansowych upomnień na auta znajdujące się na prywatnych posesjach. Wystarczy jednak wjazd na drogę publiczną lub pozostawienie samochodu pod blokiem, by mundurowi zrobili swoje.

Mieszkańcy mogą liczyć na pobłażliwość mundurowych

Z informacji podawanych przez „Gazetę Myszkowską” wynika, że magistrat odstępuje póki co od nakładania opłaty targowej na kierowców. Drogą do eliminacji procederu jest natomiast upomnienie od straży miejskiej zostawiane za wycieraczką i ostrzeżenie przed naliczeniem mandatu w wysokości 300 złotych.

Lokalni dziennikarze dopatrzyli się też w sprawie drugiej strony medalu. Według niepotwierdzonych informacji, upominanie właścicieli ogłaszających sprzedaż auta poprzez kartkę przyklejoną do szyby, może mieć związek z bratem komendanta miejscowej straży miejskiej prowadzącego jeden z myszkowskich komisów samochodowych. Czyżby więc chodziło o walkę z konkurencją?

Zobacz także: Czujniki szaleją, skrzynia haczy, a z rury wydechowej lecą kłęby dymu. Spokojnie! To nie usterka, to mróz

Więcej o:
Copyright © Agora SA