Jak Volkswagen widzi najbliższą przyszłość?

Unia Europejska wieści koniec silników spalinowych już za kilkanaście lat. Wiele państw zamierza wprowadzić nie tylko ograniczenia związane z wjazdem do centrów największych miast, lecz również zakaz sprzedaży samochodów z napędem konwencjonalnym. Jaki do tego stosunek ma jeden z największych graczy na świecie? Eksperci Volkswagena udzielili nam odpowiedzi na kilka nurtujących pytań.

Milion Morawieckiego? Prędzej Volkswagena

Wicepremier Mateusz Morawiecki deklarował, że w 2025 roku po polskich ulicach jeździć będzie milion samochodów elektrycznych. Bez infrastruktury, rządowych zachęt w postaci ulgowej polityki podatkowej, a także zmiany świadomości kierowców, wynik wydaje się niemożliwy do osiągnięcia. Niemniej, plany polskiego ministra ma zrealizować Volkswagen, który zamierza sprzedać na świecie milion „elektryków” już w 2025, co ma stanowić 25% produkcji niemieckiego koncernu.

Odważne plany mają swoje odzwierciedlenie w pracach nad odpowiednią technologią. W tej chwili w katalogach firmy znajduje się e-Golf i e-Up! Ten pierwszy jest w stanie przejechać w trybie bezemisyjnym ponad 300 kilometrów. Przedstawiciel segmentu A o blisko połowę mniej, ale to dopiero preludium elektryfikacji oferty.

Volkswagen intensyfikuje prace nad nowym napędowym zespołem modułowym określonym kodem MEB. To odpowiednik MQB, ale do samochodów z silnikami elektrycznymi. Platforma pojawi się w wielu modelach koncernu. Na niej powstaną auta miejskie, kompaktowe, a także średniej i dużej wielkości SUV-y. Inżynierowie twierdzą, że w optymalnych warunkach zestaw baterii zapewni zasięg na poziomie 400-600 kilometrów. To tyle, ile w tej chwili oferują najdroższe pojazdy Tesli.

Pierwszy na liście premier jest I.D. Prototyp pokazano na ubiegłorocznych targach w Paryżu, a na drogach pojawi się w 2020 roku. Volkswagen zakłada, że w przez 12 miesięcy uda się zbudować aż 100 tysięcy egzemplarzy. W podwoziu I.D. umieszczono elektryczny agregat o  mocy 170 koni mechanicznych. Na pokład wejdą cztery osoby, a energii ma wystarczyć na 600 kilometrów. Atrakcyjna ma być też cena. Producent twierdzi, że auto nie będzie droższe od Golfa z klasycznym źródłem napędowym o podobnych parametrach. Możemy więc szacować, że niemiecki „elektryk” zostanie wyceniony na około 100 tysięcy złotych w podstawowej specyfikacji wyposażeniowej.

Jak Volkswagen widzi najbliższą przyszłość?Jak Volkswagen widzi najbliższą przyszłość? fot. Jan Zomer

„Miękkie” hybrydy – najbliższa przyszłość

Niemcy uważają, że stosowanie silników elektrycznych jako wspomagających jest konieczne już teraz. Wobec tego, zanim VW mocno zelektryfikuje swoją gamę, w spalinowych silnikach pojawią się 48-voltowe instalacje. Takie rozwiązanie generuje wiele korzyści dla użytkownika. Auto w czasie toczenia przejdzie w tryb „żeglowania”. Tym samym, komputer wyłączy jednostkę konwencjonalną, co wpłynie na obniżenie zużycia paliwa. Szybki i niezauważalny rozruch ma zapewniać alternator z funkcją rozrusznika. Kolejny argument stanowi odzyskiwanie energii podczas hamowania i gromadzenie jej w akumulatorze. Zagwarantuje ona odpowiednie funkcjonowanie wszelkich urządzeń pokładowych.

Energia elektryczna znajdzie też zastosowanie w turbodoładowaniu oraz skrzyni biegów. Inżynierowie zaprezentowali dwusprzęgłową przekładnię DSG DQ400E z 80-kilowatowym silnikiem elektrycznym. Dodatkowy akumulator ciśnienia zapewni właściwy przepływ oleju. Nowy mechanizm trafi wkrótce do modeli hybrydowych.

Wodór? A może CNG?

Obok elektrycznych i hybrydowych modeli, konstruktorzy wierzą w siłę gazu ziemnego. Tym samym, sceptycznie patrzą na ogniwa paliwowe. To akurat dziwne, bo rząd niemiecki wspiera budowę 400 stacji wodorowych.

Volkswagen jednak podąża w kierunku, który od dłuższego czasu upodobali sobie Włosi. To właśnie w słonecznej Italii sprzedaje się najwięcej aut z silnikami zasilanymi CNG. To paliwo bliskie jest także sercu ekologów, bowiem w czasie procesu spalania niemal całkowicie wyklucza emisję cząstek stałych. Dodatkowo, gaz uchodzi za bardzo energetyczne paliwo. Ma najwyższą kaloryczność spośród wszystkich dostępnych. Do kolektora ssącego trafia za sprawą wtryskiwaczy i eliminuje powstawanie nagaru na zaworach.

Według niemieckich ekspertów, ma to być recepta na kurczące się zapasy paliw kopalnych. CNG można uzyskiwać na przykład z siana. Z siedmiu bel o masie 1800 kilogramów da się wyprodukować aż 300 kilogramów gazu. To w modelach miejskich pokroju Polo wystarczy na przejechanie 15 tysięcy kilometrów, a w kompaktowym Golfie na 12 tysięcy.

Rodzina silników TGI już wkrótce zasili ofertę Volkswagena. 1.0 TGI bazuje na technologii TSI. Trzycylindrowy silnik generuje 90 koni mechanicznych i 160 Nm dostępnych w szerokim zakresie 1800-3800 obr./min. Podczas kilkukilometrowej trasy testowej, trudno było wyczuć różnicę względem analogicznej wersji zasilanej benzyną. Niewielki motor nie notuje spadków dynamiki i wzrostu zużycia paliwa. Problem leży tylko w infrastrukturze. Stacji CNG w Polsce jest niecałe 30 i tylko niektóre funkcjonują całą dobę.

Jak Volkswagen widzi najbliższą przyszłość?Jak Volkswagen widzi najbliższą przyszłość? fot. Jan Zomer

Politycy swoje, Volkswagen swoje

Mimo śmiałych deklaracji polityków z wielu europejskich państw, niemiecki koncern podąża własną drogą. Pracuje oczywiście nad rozwojem technologii elektrycznej, ale nie zapomina przy tym o klasycznych źródłach siły napędowej. Zarówno benzynowe, jak i wysokoprężne jednostki jeszcze długo pozostaną w ofercie większości modeli. Dowodem tego ma być 1.5 TSI zastępujące 1.4 TSI. W katalogach pojawi się jeszcze w tym roku. Silnik wyposażono w funkcję dezaktywacji dwóch zaworów (oszczędność paliwa przy niewielkim obciążeniu), a także w pasek rozrządu mający wytrzymać 260 tysięcy kilometrów. Wiele wskazuje więc na to, że fani klasycznej motoryzacji mogą spać spokojnie przez najbliższe kilkanaście lat.

Więcej o:
Copyright © Agora SA