Skoda kuta na cztery koła - jak działają napędy 4x4 w samochodach czeskiej marki

Systemy napędu 4x4, które można znaleźć w modelach: Octavia Scout, Karoq i Kodiaq to najnowsze rozwiązania techniczne, które są dostępne w ofercie koncernu Volkswagen. Jak działają?

Skoda już dawno przestała być brzydkim kaczątkiem koncernu VW. Od wielu lat samochody ze znaczkiem Indianina w pióropuszu (wbrew złośliwym głosom nie jest to kura) są traktowane w Grupie VW pełnoprawnie. Dzięki temu otrzymują większość najnowszych rozwiązań technicznych. Dotyczy to również układów napędu na cztery koła.

Napęd stosowany w autach Skody, to tak zwany haldex

We wszystkich wspomnianych modelach, można znaleźć ten sam układ napędu czterech koł nazywany potocznie haldeksem, choć tak naprawdę nazwa ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.

Rozdziałem momentu obrotowego między osie zajmuje się sprzęgło wielopłytkowe pracujące w kąpieli olejowej sterowane hydraulicznie i kontrolowane przez elektronikę.

Rzeczywiście było opracowane w szwedzkiej firmie Haldex, ale po pierwsze ochrona patentowa wygasła w 2014 r. i od tego czasu z tego rozwiązania mogą korzystać także inni producenci, a po drugie, jeszcze wcześniej część firmy Haldex zajmująca się układami napędowymi została wykupiona przez amerykańskiego giganta branży komponentów do przemysłu motoryzacyjnego - BorgWarner.

Zanim to nastąpiło, Haldex opracował pięć generacji wspomnianego sprzęgła, a aktualnie stosowane rozwiązanie bazuje na ostatniej z nich.

Od czwartej generacji urządzenie ma bardziej kompaktową konstrukcję. Uproszczono obieg oleju i zastosowano pompę skokowo-rolkową.

Pozwoliło to zintegrować konstrukcję w jednym podzespole i sprawić, że cały układ napędowy jest znacznie lżejszy.

Ciśnienie robocze oleju jest uzyskiwane od razu po uruchomieniu silnika i utrzymywane przez cały czas, a jego wartość wewnątrz sprzęgła błyskawicznie regulowana przez zawór sterujący. Współczesne sprzęgła tego typu są w stanie przenosić bardzo wysokie momenty obrotowe, rzędu tysięcy niutonometrów.

Skoda KodiaqSkoda Kodiaq Łukasz Kifer

Zobacz także: Skoda zapowiada rewolucję silnikową

Napędy Haldex vs Torsen

W samochodach osobowych najczęściej spotykane są dwa rozwiązania napędu obu osi - różnego rodzaju sprzęgła wielopłytkowe (z których „haldex” jest najpopularniejszym) albo mechanizm różnicowy typu torsen.

Ten drugi, według obiegowej opinii jest znacznie lepszy, ale w rzeczywistości działają porównywalnie. Główna różnica jest taka, że Torsen jest urządzeniem mechanicznym działającym bez potrzeby używania jakiejkolwiek elektroniki.

Dzięki specyficznym właściwościom zastosowanych w nim przekładni ślimakowych (blokują się przy różnicach prędkości obrotowych), jest w stanie przekazać 3 do 5 razy większy moment obrotowy na oś o lepszej trakcji.

Rozwiązania typu haldex są natomiast sprzęgłami, mają bardziej skomplikowaną konstrukcję, wymagają serwisowania (np. wymiany oleju), a w przypadku awarii są trudne do naprawy. Najczęściej trzeba wymienić cały zespół sprzęgła. To największa wada, a główną zaletą jest łatwa implementacja w układach napędowych z umieszczonym poprzecznie silnikiem (czyli najpopularniejszych obecnie, szczególnie w tańszych samochodach) oraz możliwość sterowania elektronicznego.

Dzięki temu, sprzęgła są znacznie bardziej uniwersalne. Ponadto na korzyść sprzęgieł przemawia możliwość przeniesienia niemal całego dostępnego momentu obrotowego na jedną oś, a nawet praca przy zerowym momencie obrotowym przenoszonym po jednej stronie.

Zobacz także: Skoda szykuje nowe SUV-y

Napęd w Skodach, stały, czy dołączany?

Układy napędu na cztery koła ze sprzęgłem tego typu są nazywane dołączanym napędem. To też nie do końca prawda. Oczywiście każdy napęd obu osi realizowany za pomocą sprzęgła nie jest stały, ale w autach marki Skoda jakaś część momentu obrotowego zawsze jest przenoszona na tylną oś, dlatego bo sprzęgło jest lekko „spięte” nawet w sytuacji idealnej trakcji.
Wtedy na tylną oś jest przenoszone około 4% momentu obrotowego.

Z kolei, w momencie wystąpienia poślizgu przedniej osi spowodowanego nawierzchnią o ograniczonej przyczepności lub zbyt mocnym wciśnięciem gazu na zakręcie, na tylne koła może być skierowane aż 90% momentu obrotowego.

Samochody Skody nie są wyposażone w osiowe blokady mechanizmów różnicowych. Ich funkcję pełnią sterowane przez elektronikę hamulce.

To znaczy, że w przypadku wystąpienia poślizgu jednego koła dowolnej osi, jest ono przyhamowywane na podstawie informacji o różnicy prędkości obrotowych, pochodzących z czujników ABS.

W sytuacji ekstremalnej działanie napędu może prowadzić do przegrzania układu hamulcowego. Poza tym przez takie działanie tracimy część momentu obrotowego wytwarzanego przez silnik.

W przeciwieństwie do mechanicznych rozwiązań (tzw. szper - mechanizmów różnicowych o ograniczonym poślizgu), nie działają na zasadzie przekazywania momentu na koło mające lepszą przyczepność, tylko ograniczania momentu na kole które ma gorszą trakcję. Część momentu obrotowego jest zużywana na pokonanie siły tarcia hamulców.

Zobacz także: Elektryczna Skoda już za trzy lata

Teren tak, ale umiarkowany

Tyle technicznego nudzenia. A jak napęd Skody sprawuje się w rzeczywistości?

Nadspodziewanie dobrze, zarówno w umiarkowanym terenie, jak i podczas jazdy na śliskiej równej nawierzchni.

Na przykład, gdy przemierzamy polną ośnieżoną drogę, wszystkie cztery koła mielą śnieg lekko ślizgając się, ale nie tracąc całkowicie przyczepności.

Jeśli nie panikujemy i nie odejmujemy gazu w momentach chwilowego występowania podsterowności, można jechać w całkiem głębokim śniegu.

Dba o to zarówno międzyosiowe sprzęgło jak i układ ESP, który można przełączyć w tryb jazdy „terenowej”.

Oczywiście nie ma sensu zapuszczać się takim samochodem w cięższy teren, bo nie do tego został stworzony. Jednak wszystkie trzy samochody 4x4: Octavia Scout, Karoq i Kodiaq dojadą dalej, niż auta z napędem na jedną oś.

Zobacz także: Skoda Kodiaq - czas rozstania. Podsumowujemy test długodystansowy

Na asfalcie napęd 4x4 nowych Skodach działa bardzo szybko

Również podczas pokonywania ośnieżonych i oblodzonych zakrętów, układ się sprawdza. Praw fizyki nie zmienimy i najłatwiej stracić przyczepność ze względu na zbyt dużą siłę odśrodkową, która działa jednakowo niezależnie od rodzaju napędu.

Jednak Skody z napędzanymi obiema osiami zachowują się w takiej sytuacji bardziej neutralnie, niż samochody z napędem na jedną oś.

Poza tym kierowca może próbować korygować tor jazdy nie tylko przy pomocy kierownicy, ale również pedału gazu.

Oczywiście cały czas pod kontrolą układu stabilizacji toru jazdy ESC, którego zgodnie z przepisami nie można całkowicie wyłączyć, a jedynie ograniczyć jego działanie.

Wtedy samochód zamiast podsterownie, przy silniejszym naciskaniu gazu, zaczyna się zachowywać bardziej nadsterownie. Co ciekawe, w takiej sytuacji najbardziej agresywnie prowadziła się Octavia Scout.

Przy bardzo głębokiej kontrze albo zdecydowanym ujęciu gazu, układ stabilizacji toru jazdy i tak przejmuje kontrolę nad samochodami.

I bardzo dobrze, bo możliwości każdego kierowcy kończą się w różnych momentach, ale zawsze wcześniej, niż błyskawicznie reagującej elektroniki.

A tej jest w Skodach dużo, bo oprócz powszechnie znanych układów kontroli trakcji ASR, ABS, ESP (przez koncern VW/Audi zwanego ESP), czuwają nad nami między innymi układy: ABL (włącza światła awaryjne i migające światła stop przy gwałtownym hamowaniu), HVV (zwiększa skuteczność hamowania tylnej osi, powodując lepszy rozkład obciążeń przy ostrym hamowaniu) i TPM (kontrola ciśnienia powietrza w oponach).

Między bajki można włożyć wolne działanie napędu i zwłokę znaną z układów Haldex starszych generacji.

Rozwiązanie stosowane w najnowszych Skodach działa niemal natychmiastowo. Dla kierowcy jego praca jest porównywalna z czysto mechanicznymi układami. W przypadku poślizgu przedniej osi, moment obrotowy na tylne koła jest przekazywany płynnie i błyskawicznie, bez żadnej destabilizacji samochodu.

Nawet na lodzie samochody prowadzą się pewnie i nie zaskakują nieoczekiwanym żonglowaniem momentem obrotowym między osiami. Autami z takim napędem jeździ się w takich warunkach trochę inaczej, niekoniecznie szybciej, ale pewniej i bezpieczniej.

Zobacz także: Skoda pracuje nad hybrydową wersją Fabii RS

Napęd 4x4 jest przydatny, ale niekonieczny

Czy zatem napęd na obie osie jest niezbędny we wspomnianych samochodach? To uzasadnione pytanie, bo nie tylko Octavia, ale i SUV-y Skody – Karoq oraz Kodiaq, występują również w wersji przednionapędowej.

Wszystko zależy od warunków, w jakich samochody będą użytkowane. Na pewno nowoczesny napęd na cztery koła, taki jak stosuje Skoda, nie ma zbyt wielu minusów. Największy, to wyższa cena zakupu, szczególnie że jest oferowany tylko w mocniejszych wersjach napędowych.

Jeśli ktoś używa w samochodu w warunkach miejskich i zależy mu głównie na wyglądzie, wyższej pozycji za kierownicą oraz możliwości wjeżdżania na "groźne" krawężniki, może się obejść bez niego.

Natomiast, jeżeli samochód będzie użytkowany w prawdziwych warunkach zimowych albo poza drogami asfaltowymi, jak najbardziej warto zainwestować system napędu obu osi, bo to oznacza większe bezpieczeństwo i wyższy komfort jazdy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA