Czy można w Polsce zarobić na autach klasycznych? Zmieńmy prawo, a zarobimy dużo więcej

Tomasz Korniejew
Rynek samochodów klasycznych rozwija się w Polsce w imponującym tempie. Ale, jak zgodnie twierdzą osoby z branży, żeby rozwijać się dalej i osiągnąć odpowiednią pozycję na europejskim rynku, powinniśmy zmienić prawo.

Inwestując w odpowiedni samochód klasyczny sumę około 60 tys. zł, można w przeciągu dekady sprzedać ten sam pojazd nawet za 250 tys. zł. Trzeba przyznać, że to dobry zwrot inwestycji, osłodzony dodatkowo przyjemnością z posiadania wyjątkowego pojazdu.

Polski rynek pojazdów zabytkowych

Eksperci z rynku motoryzacyjnego są zgodni - po latach stagnacji, od kilku lat dynamicznie rozwija się w Polsce rynek pojazdów klasycznych. Przybywa zarówno kolekcjonerów, jak i wyspecjalizowanych warsztatów, zajmujących się restauracją pojazdów zabytkowych. W ślad za rosnącą popularnością tego typu pojazdów pojawił się też pierwszy polski dom aukcyjny, zajmujący się klasyczną motoryzacją.

Wnętrze pojazdu zabytkowegoWnętrze pojazdu zabytkowego Tomasz Korniejew

- Aukcje cieszą się w naszym kraju rosnącą popularnością. Nie skłamię jeżeli powiem, że tak naprawdę rozpoczęliśmy zaledwie 2,5 roku temu, a już dziś możemy mówić o prawie 70-procentowej skuteczności sprzedaży. Organizujemy cztery aukcje w roku, na każdej z nich spotykamy zarówno naszych najbliższych, zaufanych klientów, jak i grono nowych osób - mówi Michał Prząda, dyrektor operacyjny domu aukcyjnego Ardor Auctions.

Zobacz także: Brak miejsca w dowodzie rejestracyjnym. Co należy zrobić?

Co ciekawe, polskim rynkiem pojazdów zabytkowych interesują się kolekcjonerzy z Europy Zachodniej, którzy coraz chętniej korzystają z usług polskich pracowni renowacji aut klasycznych.

Marek Gacek to członek Komisji Legislacyjnej Międzynarodowej Federacji Pojazdów Zabytkowych FIVA i jedyny - jak dotąd - Polak, który został sędzią obserwatorem z ramienia FIVA na legendarnym rajdzie Mille Miglia Storica w 2016 r. Jak twierdzi, na polskim rynku przybywa samochodów i zleceń do ich restauracji, bo koszty robocizny są niskie. - Kształtują się na poziomie 15-25 euro za godzinę, a to jedna trzecia lub nawet jedna czwarta stawek, które pobierają za usługi warsztaty zlokalizowane w Europie Zachodniej - mówi Gacek.

Marek Gacek, członek Komisji Legislacyjnej Międzynarodowej Federacji Pojazdów Zabytkowych FIVA, w swoim warsztacieMarek Gacek, członek Komisji Legislacyjnej Międzynarodowej Federacji Pojazdów Zabytkowych FIVA, w swoim warsztacie Tomasz Korniejew

Koniunkturę napędza też dobra sława polskich warsztatów. - W Polsce działa sporo pracowni, które cieszą się dużą renomą za granicą. Są to często miejsca wyspecjalizowane w jakichś konkretnych markach, np. Mercedes-Benz. Zdarza się też, że inwestorzy z Zachodu, dokonują w Polsce napraw blacharskich i lakierowania nadwozia, ale pojazd składają już u siebie w kraju - dodaje Marek Gacek.

Dobrą opinię o polskich specjalistach potwierdza Michał Prząda. - Za zachodnią granicą naszego kraju, powoli rodzi się świadomość na temat wysokiej jakości prac renowacyjnych w Polsce. Co godne podkreślenia, przekonanie to nie jest oparte wyłącznie na konkurencyjnej cenie wobec zachodnich wykonawców, lecz przede wszystkim na jakości. Znam wiele osób zza granicy, które przysyłają do Polski samochody wyłącznie ze względu na tę jakość - mówi Prząda.

Zobacz także: Większa kara za brak OC w 2018 r.

W jakie samochody klasyczne najlepiej inwestować?

Eksperci są zgodni, że duży potencjał inwestycyjny mają ikoniczne modele wyprodukowane w latach 60. i 70. ubiegłego wieku. Jak dodaje Marek Gacek, są też pojazdy, które praktycznie zawsze osiągają satysfakcjonujące stopy zwrotu. - Jaguary, a zwłaszcza XK120, XK140, XK150 i E-Type osiągają przyrosty cenowe nawet 6 - 8 proc rocznie - wyjaśnia.

Jaguar E-Type w procesie renowacjiJaguar E-Type w procesie renowacji Tomasz Korniejew

Wzrastającym zainteresowaniem cieszą się także tzw. youngtimery, do których można zaliczyć samochody wyprodukowane w latach 80. - To propozycja dla osób, które mają w sobie nutkę hazardzisty, ponieważ przy dobrym obstawieniu "numerków" możemy liczyć na szybki wzrost wartości takiej inwestycji - są to auta, które obecnie najszybciej nabierają na wartości - wyjaśnia Michał Prząda.

Wiele też zależy od rodzaju nadwozia i przeszłości samochodu. Według Marka Gacka samochody dwudrzwiowe zawsze generują 20 proc wyższa cenę, niż te same modele w wersjach cztero- lub pięciodrzwiowych. - Rzadkie "microcary" jak Isetta, Messerschmitt, czy Mikrus bardzo szybko drożeją. Przedwojenny polski Fiat, w stanie do odbudowy może kosztować nawet 100 tys zł, podczas gdy jego włoski odpowiednik – ok. 20 tys zł - mówi.

Jednak w błędzie są ci, którzy twierdzą, że aby rozpocząć swoją przygodę z inwestowaniem w pojazdy klasyczne, trzeba być bardzo zamożnym. Żeby stać się właścicielem pojazdu zabytkowego wyprodukowanego na terenie tzw. Demoludów trzeba wyłuskać z kieszeni ok 10-14 tys. zł. Na tani pojazd wyprodukowany w krajach Europy Zachodniej trzeba będzie przeznaczyć około 4 do 6 tys. euro.

- We Francji można znaleźć kompletnego Citroena BL z lat 30 za 2 tys. euro, osoby które potrafią i mają możliwość samodzielnego dokonania prac restauracyjnych mogą za 15 – 25 tys. zł cieszyć się własnym klasykiem - podsumowuje Gacek.

Zobacz także: Zdziwisz się, jakimi pojazdami możesz jeździć, jeśli masz prawo jazdy kategorii B

Przepisy hamują rozwój polskiej branży pojazdów zabytkowych

Według szacunków ekspertów, w Polsce jest obecnie zarejestrowanych około 80 tys. pojazdów zabytkowych, ale ich prawdziwa liczba jest najprawdopodobniej sporo większa. Chodzi o to, że wielu kolekcjonerów nie chce rejestrować pojazdów jako zabytkowe, bo wiąże się to z wieloma niedogodnościami.

Problemy pojawiają się, gdy właściciel samochodu zabytkowego chce wyjechać za granicę np. by wziąć udział w rajdzie lub pokazać swój pojazd na wystawie.

Art. 51 pkt 14) ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami z dnia 20 czerwca 1997 r. ( Dz.U. 1997 Nr 98, poz. 602 tj. Dz.U. z 2017 r. poz. 1260 ) przewiduje, iż wywóz za granicę pojazdów zabytkowych, które mają więcej, niż 50 lat oraz ich wartość przekracza 32 tys. zł wymaga jednorazowego pozwolenia wydawanego przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Wywóz może odbyć się w terminie 12 miesięcy od uzyskania ww. pozwolenia. Z kolei wywóz pojazdu, który został sprowadzony z terenu UE w okresie ostatnich 3 lat nie jest obarczony tym wymogiem.

Kto nie zastosuje się do powyższych obostrzeń naraża się na surową karę. Art. 109 ww. ustawy przewiduje, iż w przypadku wywiezienia pojazdu zabytkowego bez pozwolenia, osoba wywożąca podlega karze więzienia - od 3 miesięcy do 5 lat.

IV Tarnowski Rajd Pojazdów zabytkowychIV Tarnowski Rajd Pojazdów zabytkowych Tomasz Korniejew

Zobacz także: Co grozi za brak przeglądu technicznego samochodu?

To jednak nie wszystko. Najcenniejsze egzemplarze pojazdów zabytkowych nie mogą zostać sprzedane za granicę, co uniemożliwia wystawianie takich samochodów na największych i najbardziej prestiżowych aukcjach w Europie.

- W przypadku, gdy właściciel pojazdu zabytkowego zamierza wyjechać za granicę na wystawę musi uzyskać zgodę Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Wszystkie pojazdy zabytkowe wpisane są do ewidencji zabytków, natomiast najcenniejsze egzemplarze, takie, które powinny podlegać szczególnej ochronie, wpisuje się do rejestru zabytków. Auto figurujące w rejestrze, nie może zostać sprzedane za granicę - potwierdza Przemysław Ligęzowski, Radca Prawny z kancelarii Ligęzowscy & Partnerzy.

Zobacz także: Nowe przepisy dotyczące przeglądów technicznych samochodów

Problemy pojawiają się również w przypadku remontu zabytkowego samochodu.

Jak dodaje Przemysław Ligęzowski, art. 36 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami (z dnia 20 czerwca 1997 r.) przewiduje, że na remont pojazdów, czy też wymiany głównych podzespołów należy uzyskać pozwolenie Wojewódzkiego Konserwatora Zbytków. - Należy zgłosić zamierzone prace i ich zakres. Pojazd zabytkowy powinno się naprawiać lub remontować tylko na oryginalnych podzespołach czy częściach. Użycie zamienników lub dorabianych części również wymaga uzyskania zgody Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków - dodaje prawnik.

Zdaniem Michała Prządy, obowiązujące przepisy znacznie utrudniają rozwój polskiego rynku pojazdów klasycznych. - Jeżeli chcemy być poważnym graczem na rynku europejskim, przepisy muszą ulec diametralnej zmianie. Przydałyby się odpowiednie narzędzia prawne pozwalające na swobodny handel pojazdami klasycznymi na terenie UE - dodaje.

Więcej o:
Copyright © Agora SA