-
-
-
-
Brak odstępu ( kiedy jadę prawidłowo " sprytni" wskakują przede mnie uważając, że odstęp to miejsce właśnie dla nich), brak kierunkowskazów, wyprzedzanie po to by zaraz skręcić w lewo ( tuż przed moją maską), rozmowa przez telefon BEZ zestawu głośnomówiącego, PISANIE SMS-ów podczas jazdy ( coraz częstsze!!!!! Prawdziwa PLAGA!!!), niewpuszczanie osób sygnalizujących zmianę pasa, i częściowo z tym powiązana jazda kilometrami lewym pasem " bo gdzieś tam będę skręcać w lewo" - to wg mnie czynniki powodujące wypadki czy stłuczki.
Prędkość.na ostatnim miejscu. Znaki mamy często stawiane bezmyślnie i chwilami stosowanie się do nich bywa mało sensowne. Prędkość ma być BEZPIECZNA .A to oznacza: dostosowana do warunków. Czyli: stanu auta,doswiadczenia i umiejętności kierowcy, jego dyspozycji w danym dniu, warunków pogodowych, natężenia ruchu i innych czynników mogących mieć wpływ na bezpieczeństwo.
No i jeszcze dziury na drogach. -
-
-
1. Brak jakiegokolwiek szkolenia kierowców z zasad techniki bezpiecznej jazdy. Np. Polacy potrafią parkować z zamkniętymi oczami, a nie potrafią włączyć się do ruchu z tego parkingu.
2. Brak jakiejkolwiek wiedzy nt. bezpieczeństwa. Np. Polacy uważają, że ABS skraca drogę hamowania, a SUV jest bezpieczny, bo się wysoko siedzi.
3. Nikłe prawdopodobieństwo zatrzymania przez policję. Np. według wielu nie opłaca się nawet robić przeglądu, bo szansa na kontrolę jest tak nikła.
4. Śmiesznie niskie kary. Najwyższy mandat to... 500pln. Czyli np. 2 baki paliwa.
5. Słaba ściągalność. O ile ktoś nie zostanie przyłapany na gorącym uczynku i nie podpisze mandatu, to namierzenie, znalezienie, udowodnienie winy i ukaranie sprawcy na drodze administracyjno-sądowej jest mało prawdopodobne.
6. Stan techniczny aut. Wielu Polaków uważa, że jak auto jest bezwypadkowe i nie ma korozji, to jest bezpieczne, choćby miało 15 lat. Nie rozumieją pojęć "zmęczenie materiału", "trwałość połączeń", "wyeksploatowanie'. Wręcz uważają, że "te stare auta to był solidne, nie jak te nowe zrobione z puszek po piwie". Pomijam, że sporo bezwypadkowych aut jest takich, bo tak powiedział sprzedawca ("ale nie jakiś handlarz z komisu, bo to oszuści! Znajomy szwagra z sąsiedniej wsi, uczciwy facet, który tylko hobbistycznie dorabia sprowadzając auta z Niemiec - ale tylko z pewnych źródeł, bo ma tam kontakty). -
A ja z innej bańki - uważąm, że przekraczania prędkości uczą nas ZNAKI. Znaków jest za dużo, są często bez sensowne. Nawet chcąc jechać przepisowo - nie da się. Kierowca gubi się po pewnym czasie w ich gąszczu. Wiem, co mówię - dużo jeżdżę po D, NL, DK, S, N, B, F - tam jest większy porządek i jak jest ograniczenie, to wiadomo, że jest potrzebne!!! Poza tym - jak już jest, to jest zauważone. U nas znaków nie widać, bo są ich dziesiątki na każdym kilometrze. Zacząć należy od porządkowania oznakowania - 90% znaków wyrzucić (np. zamiast Zakazu Zatrzymywania malowąć linie przy krawędzi), oczyści się ulice z oznakowan i gwarantuję, że będzie lepiej Mamy chyba najbardziej zagmatwany sposób znakowania.
Aby ocenić zaloguj się lub zarejestrujX
Gość: Romek
Oceniono 219 razy 201
Brak odstępu - jazda na zderzaku. To ogromny problem. Widac podczas wszelkiej maści karamboli. Staram się zachowywać odstęp, bo nie jestem idealnym kierowcą i mogę się zagapić. A wówczas nie będzie czasu na reakcję. Ale w moja luke zawsze wpieprzy sie jakiś cwaniak bo uznaje, że luka jest własnie dla niego. Drugi cwaniak siędzi mi na zderzaku i nawet gdy chcesz jechać bezpiecznie to ilość palantów na drodze jest siłą przeważającą. Jak apelowac do tych mądrych inaczej?? Co to za azjatycki zwyczaj???