Nowe przepisy dotyczące testów emisji spalin weszły w życie. Co to oznacza dla kierowców?

Wraz z wieloma aferami dotyczącymi fałszowania wyników emisji spalin, Komisja Europejska wprowadziła w życie nowe przepisy. Od pierwszego września 2017 roku samochody będą musiały przejść bardziej wiarygodną weryfikację w rzeczywistych warunkach drogowych.

Real Driving Emissions (RDE) oraz World Harmonised Light Vehicle Test Procedure (WLTP) mają na celu odbudowanie zaufania kierowców do koncernów motoryzacyjnych. W myśl nowych regulacji, auta zostaną poddane badaniom w rzeczywistych warunkach drogowych, a także, jak dotychczas, w laboratorium. Do tej pory, najbardziej dotkliwą karę poniósł Volkswagen. Niemniej, podejrzenia padły też na wiele innych firm, gdzie postępowania wciąż się toczą. Jeśli okażą się podstawne, zapewne zakończą się ugodą i jak w przypadku niemieckiego giganta, wielomilionowym odszkodowaniem i rysą na wizerunku. Przedmiotem manipulacji było zaniżanie wyników zawartości tlenków azotu w silnikach diesla. Producenci stosowali w tym celu specjalne oprogramowanie.

Proces trwa od października 2015

Wówczas, państwa członkowskie Unii Europejskiej zdecydowały się na stopniowe zmniejszanie rozbieżności między dopuszczalnym poziomem emisji spalin między tymi z laboratorium i rzeczywistych pomiarów drogowych. W myśl nowych regulacji i bardziej restrykcyjnych norm, diesle staną się bardziej skomplikowane, trudniejsze i droższe w serwisie. Już teraz Volvo zapowiedziało sukcesywne ograniczenie intensywności prac nad nowymi jednostkami wysokoprężnymi. Aby dopasować się do wyśrubowanych parametrów, zdecydowana większość koncernów musi przestawić się na zasilanie elektryczne, co w niedługim czasie może zapoczątkować rewolucję w transporcie osobowym.

Sukcesywnie wprowadzane zmiany

Zanim dany model trafi do sprzedaży, musi przejść ścieżkę homologacyjną. Odpowiedni organ krajowy wydaje zaświadczenie dotyczące spełniania unijnych wymogów w kwestii bezpieczeństwa, zgodności produkcji i ochrony środowiska. Zawiera się w tym również badanie laboratoryjne uwzględniające emisję tlenków azotu i mikroskopijnych drobin o wymiarze mniejszym niż 100 nm. W myśl nowych przepisów, przewidziano dwuetapowe testy. Pierwszy, funkcjonujący od 1 września bieżącego roku obejmuje sukcesywnie wprowadzane modele. Kolejny, który wejdzie w życie dokładnie za dwa lata, dotknie wszystkie pojazdy znajdujące się w rynkowej ofercie europejskich producentów.

Nowe regulacje przewidują, że rozbieżność współczynnika zgodności może wynieść maksymalnie 2,1. Oznacza to przeniesienie dopuszczalnej różnicy w emisji tlenków azotu z poziomu 80 mg/km do 168 mg/km. W 2020 wejdzie w życie następny etap zakładający tolerancję (uwzględniającą techniczny margines błędu) na poziomie 120 mg/km. Wszystko po to, by dać koncernom czas na ulepszanie technologii i finalne ustawienie wspomnianego współczynnika na poziomie równym 1. Ma się to stać najpóźniej do 2023 roku. Czasu zostało mało, a koszty poprawiania silników diesla mogą przełożyć się wzrost cen samochodów z tego typu napędem. Możliwe też, że część firm wycofa z oferty jednostki wysokoprężne z uwagi na malejący popyt i nieopłacalność wdrażania nowoczesnych technologii.

WLTP – CO2 i zużycie paliwa

Komisja Europejska przedstawiła też procedury bardziej realistycznego mierzenia poziomu emisji CO2 i zużycia paliwa. WLTP obejmuje testami pojazdy lekkie (osobowe i dostawcze). Mechanizm został opracowany przez Europejską Komisję Gospodarczą ONZ przy wsparciu KE. Nowa metoda ma przybliżyć konsumentom realne wartości, które będą lepiej obrazować rzeczywiste zanieczyszczenia generujące przez auta wprowadzane od września 2017 i wszystkich modeli znajdujących się w ofercie od września przyszłego roku.

Więcej o:
Copyright © Agora SA