Jak pokazuje praktyka, nie ma jednoznacznego sposobu na poprawę bezpieczeństwa na krajowych drogach. Pomysłów jest wiele, ale opierają się one głównie na lepszym oznakowaniu szlaków transportowych, ustawianiu fotoradarów w „czarnych punktach” i licznych kontrolach policyjnych. Mierzenie prędkości, kontrola trzeźwości kierowców i stanu technicznego samochodów nie wystarcza. Jedna z koncepcji zakłada też uzależnienie ceny obowiązkowego OC od liczby zebranych mandatów i punktów karnych. Ta jednak jest daleka od realizacji, a statystyki martwią.
Ten informacje są najbardziej przygnębiające. Według danych przygotowanych przez Polską Izbę Ubezpieczeń, aż 20 procent zgonów wśród grupy wiekowej 10-30 stanowi konsekwencję wypadków drogowych. W stosunku do Europy Zachodniej, jesteśmy na szarym końcu. Jeśli przeliczyć ten wskaźnik na 100 tysięcy mieszkańców, polski wynik jest wyższy o 50% od unijnej średniej. Zdecydowanie bezpieczniej jest na czeskich, słowackich i węgierskich drogach i to pomimo faktu, że infrastruktura się poprawia. Przybywa autostrad i ekspresówek. Ostatnie dane pokazują jednak, że liczba śmiertelnych wypadków ponownie rośnie. Tak wynika z raportu „Strategii poprawy bezpieczeństwa drogowego w Polsce” opracowanego przez PIU.
Tyle każdego roku ginie osób na polskich drogach. 50% z nich stanowią kierowcy, 30% piesi, a pozostałą część pasażerowie. Najwięcej zdarzeń zanotowano w terenie zabudowanym. Zwłaszcza zimą dochodzi do największych liczby nieszczęśliwych wypadków. Grudzień możemy uznać za czarny miesiąc. Wynika to z opadów śniegu i w konsekwencji śliskiej nawierzchni, świątecznej gorączki, a także szybko zapadającemu zmrokowi i pogorszeniu samopoczucia i ogólnego rozkojarzenia. A analogicznym okresie, w Czechach śmiertelnych ofiar jest dwukrotnie mniej, a średnia w krajach europejskich niemal trzykrotnie niższa.
Społeczne i gospodarcze skutki wypadków są katastrofalne. W 2015 roku koszty wyniosły blisko 50 miliardów złotych, co odpowiada 3% rocznego PKB. Kolejne 9 miliardów wygenerowały straty wynikające ze szkód materialnych. Eksperci Polskiej Izby Ubezpieczeń wyliczyli, że powyższa suma mogłaby pokryć budowę 500 kilometrów autostrad lub 4/5 kosztów rocznego funkcjonowania szkół podstawowych, średnich i gimnazjów. To także ponad dwuletnie finansowanie sztandarowego programu 500+, wprowadzonego przez obecny rząd.