Lexus LC 500 I Pierwsza jazda I Powrót do przeszłości

Lexus w piękny sposób wraca do tradycji budowania Gran Turismo sprzed kilku dekad. W czasach, gdy panuje moda turbodoładowane i małe silniki, Japończycy stawiają na rasowego krążownika szos z wolnossącym V8 pod maską. Jest też wersja dla miłośników ekologii - hybryda przyspieszająca do setki w 5 sekund.

To nie będzie model wolumenowy. Przedstawiciele Lexusa szacują, że do końca roku na świecie rozprowadzą 1000 egzemplarzy. Plan wydaje się być jak najbardziej realny. W Polsce będącej czwartym rynkiem dla japońskiego koncernu na Starym Kontynencie, zamówienia złożyło 55 klientów. Zdecydowana większość postawiła na wolnossące V8. I słusznie, bo właśnie taka wersja zapewnia zastrzyk adrenaliny i permanentny uśmiech na twarzy kierowcy. Auto zbudowano według koncepcji sprzed kilku dekad. Potężny silnik z przodu, napęd na tył i luksusowe wnętrze mieszczące w komfortowych warunkach dwie dorosłe osoby. Dwa fotele w drugim rzędzie pełnią funkcję awaryjną i należy je traktować bardziej jak dodatkową przestrzeń na bagaże. Dostęp utrudnia mały otwór między oparciem a centralnym słupkiem, a wygodę podróżowania ogranicza dynamicznie opadająca linia dachu znikoma przestrzeń przed kolanami. Bagażnik o pojemności 197 litrów uchodzi za symboliczny, choć z powodzeniem zmieści zestaw kijów golfowych lub dwie, niewielkich rozmiarów walizki. Jeszcze mniejszy kufer znajdziecie w hybrydzie – 172 litry. Jak tłumaczą konstruktorzy, funkcjonalność podporządkowano designowi. I coś w tym jest, bo kto zaparkuje w garażu dwudrzwiowego Lexusa, na pewno nie będzie rozpatrywać go jako auta rodzinnego. Od tego są pakowne kombi i SUV-y klasy średniej.

Komfort i luksus

Jak na segment premium przystało, wnętrze zaprojektowano ze smakiem i z dbałością o najmniejsze detale. Obszerne, masywne i dobrze wyprofilowane fotele wyposażono w elektryczną regulację z pamięcią ustawień. W zależności od preferencji, można je pokryć mieszanką skóry i alcantary lub w całości perforowaną skórą. W obydwu przypadkach otrzymamy w standardzie trzystopniowe podgrzewanie i wentylację. Za grubą, wielofunkcyjną i pewnie leżącą w dłoniach kierownicą siedzi się nisko. Kokpit szczelnie otula kierowcę, ale daje mu też poczucie jedności z maszyną. Łatwo przyjąć dogodną pozycję. Silnik uruchamiamy przyciskiem. Budzą się wtedy do pracy dwa wyświetlacze. W ten przed oczami kierowcy wkomponowano ruchomy okrąg. Można na nim zawiadywać ustawieniami tempomatu, przeziernego wyświetlacza o dobrej rozdzielczości i multimediami. Przekazuje też najważniejsze informacje dotyczące podróży. Daszek nad nim obszyto alcantarą i przytwierdzono weń dwie dźwignie. Ta z lewej zawiaduje systemem kontroli trakcji. Ta z prawej służy do zmiany trybów jazdy. Do dyspozycji mamy Eco, Comfort, Sport i Sport Plus.

Centralny ekran cechuje się szybką reakcją na polecenia użytkownika i stosunkowo przejrzystym menu. Gorzej z jego obsługą. Ta następuje poprzez mało wygodny i niezbyt precyzyjny gładzik. Podczas jazdy po krętych drogach, należy zapomnieć o sprawnym zagłębianiu się w poszczególne foldery. Niżej umieszczono panel dwustrefowej klimatyzacji automatycznej, gdzie można sterować siłą i kierunkiem nawiewu. Szkoda, że nie wygospodarowano dodatkowe przycisku obsługującego wentylację i podgrzewanie foteli. By to zrobić, należy wybrać odpowiednią ikonkę na wyświetlaczu. W tym przypadku znów wracamy do gładzika umieszczonego między fotelami. Duży plus należy się konstruktorom za materiały wykończeniowe. Na pokładzie znajdziemy aluminiowe, drewniane i karbonowe elementy. Całośc spasowano bez zarzutu. Atmosfera premium bije z każdej strony.

V8 lub hybrydowe V6

Mimo, że Lexus i Toyota wiodą prym na rynku pojazdów hybrydowych, to pod maskę LC trafiły dwie potężne jednostki napędowe. Pierwszą z nich wprowadza w zakłopotanie ekologów. To wolnossące V8 o pojemności 5 litrów. Ma 477 koni mechanicznych i 540 Nm. Moment obrotowy trafia na tylną oś za sprawą 10-stopniowej przekładni hydrokinetycznej. Takiej skrzyni na rynku jeszcze nie było. Bardzo dobrze pasuje też do charaktery japońskiego coupe. Poszczególne przełożenia zmienia dość szybko, a w trybie Sport Plus generuje delikatne „kopnięcie” w plecy, co ma potęgować sportowe wrażenia.

Ważące blisko 2 tony auto przyspiesza do setki w 4,7 sekundy i rozpędza się do 270 km/h. Prędkość maksymalną ograniczono elektronicznie i nie przewidziano możliwości zdjęcia blokady. Szkoda, bo na niemieckiej autostradzie bez trudu ją osiągnęliśmy. LC zachowywał się bardzo stabilnie i przewidywalnie, nawet w delikatnym łuku. Czuć było, że potencjał zawieszenia i silnika pozwala na znacznie więcej. W takich warunkach łatwo również docenić świetne wyciszenie kabiny i niezłą precyzję układu kierowniczego. Zestrojenie wszystkich elementów podporządkowano długim podróżom. Niemniej, błyskawiczna reakcja na gaz i rasowy, mechaniczny dźwięk dobywający się z układu wydechowego zachęca do ostrzejszej jazdy. Lexus nie ma problemów z pokonywaniem zakrętów w lekkim poślizgu, a kilkugodzinna trasa z pedałem akceleratora często dociskanym do podłogi nie męczy uszu. Jeśli jednak wolicie ciszę i niezakłóconą niczym harmonię, warto przestawić dźwignię do pozycji Comfort. Na 21-calowych felgach zawieszenie majestatycznie filtruje wszelkie nierówności, nawet te poprzeczne. Wyraźnie też spada zapotrzebowanie na paliwo. Utrzymywanie prędkości rzędu 90-120 km/h zaowocuje zużyciem na poziomie 7,5 litra. 150-170 km/h to około 9-10 litrów. W mieście komputer pokładowy wskaże około 15-18 litrów. Przy odrobinie samozaparcia, na 82-litrowym baku spokojnie przejedziecie 1000 kilometrów.

Niższe o 1,5 litra zużycie w trasie można uzyskać w wersji 500h. To połączenie 3,5-litrowego V6 ze 179-konnym elektrykiem. Moc systemowa wynosi 359 koni mechanicznych, a osiągi są zaledwie o włos gorsze, niż w wolnossącej odmianie. Setka pojawia się na liczniku po 5 sekundach, a wskazówka prędkościomierza kończy bieg na 250 km/h. Auto ma zupełnie inny charakter. Hybrydowy tandem połączono z nowoczesną skrzynią e-CVT, wyciszono wydech i delikatnie ostudzono wspominany wcześniej hiszpański temperament. W takiej konfiguracji, Lexus zachęca do spokojniejszego pokonywania tras i zachwyca niskim zużyciem paliwa w mieście. Wynik na poziomie 10 litrów nie powinien być dla nikogo zaskoczeniem, co w przypadku ponad 2-tonowego auta robi wrażenie.

Ceny i konkurencja

Polscy klienci zamówili już 55 sztuk LC. Zdecydowaną przewagę ma wolnossąca wersja, co nas po przejechaniu ponad 700 kilometrów akurat nie dziwi. Auto wprowadza mnóstwo świeżości do segmentu zdominowanego przez niemiecką myśl techniczną. W bazowej, bardzo bogato wyposażonej specyfikacji Prestige kosztuje 527 tysięcy złotych. Carbon to wydatek 556, a Superturismo 598 tysięcy. Warto zaznaczyć, że w najwyższej odmianie nie ma już właściwie czego zaznaczać w konfiguratorze. Wszystko dostajecie w standardzie. Na tle konkurencji, to bardzo rozsądna oferta. Porsche 911 Carrera o mocy 370 koni mechanicznych kosztuje 488 500 zł, a po doposażeniu do poziomu Lexusa, cena wzrośnie do około 620 tysięcy. BMW 650i Coupe (450 KM) wyceniono na 460 400 zł, a to dopiero początek konfiguracji. Finalnie, zbliżona specyfikacja wywinduje wartość na fakturze o około 200 tysięcy.

Summa Summarum

LC wygląda jak koncepcyjny samochód. Na szwajcarskich i niemieckich drogach zdominowanych przez najnowsze modele Porsche, Mercedesa, BMW i Audi, skutecznie przyciągał spojrzenia i zainteresowanie. Świetnie się prowadzi, gwarantuje wysoki komfort i mnóstwo elektronicznych gadżetów podnoszących wygodę codziennej eksploatacji. W wersji wolnossącej, potrafi błyskawicznie podnieść poziom adrenaliny i dać sporo radości z jazdy.

Lexus LC 500 - dane techniczne

Nadwozie: Coupe, 2d
Moc: 477 KM przy 7100 obr./min
Moment obr.: 540 Nm przy 4800 obr./min
Skrzynia biegów: automatyczna, 10-biegowa
Napęd: na tylne koła
Wymiary: 4770/1920/1345 mm
Rozstaw osi: 2870 mm
Poj. bagażnika: 197 l
0-100 km/h: 4,7 s
Śr. zużycie paliwa: 10,9 l/100 km (dane testowe)
Prędkość maksymalna: 270 km/h
Cena: od 527 000 zł (za wersję Prestige)

Więcej o:
Copyright © Agora SA