Unijny komisarz: KE może nałożyć miliardowe kary na niemieckie koncerny motoryzacyjne

Trzy największe niemieckie koncerny motoryzacyjne zostały oskarżone o stworzenie kartelu i manipulację cenami oraz oszukiwanie w testach emisji. Komisja Europejska grozi Niemcom miliardowymi karami.

Sprawa kartelu wypłynęła dwa tygodnie temu za sprawą niemieckiego magazynu "Der Spiegel". Niemieckie marki zostały oskarżone o stworzenie kartelu, który funkcjonuje już od lat 90. ubiegłego wieku. W jego skład mają wchodzić najważniejsi producenci z Niemiec: BMW, Daimler (właściciel Mercedesa) oraz Volkswagen (wraz z należącymi do koncernu markami: Audi i Porsche). Sprawa trafiła do Komisji Europejskiej, a ta może ukarać Niemców grzywnami idącymi w miliardy euro.

Niemcy nie unikną kary? Unijny komisarz sugeruje miliardowe kary

Od razu po ujawnieniu afery pojawiły się złośliwe komentarze, że Unia Europejska, w której dominują Niemcy, nie zdecyduje się na ukaranie niemieckich koncernów.

Na sprawę nowe światło rzuca jednak unijny komisarz ds. budżetu i zasobów ludzkich Guenther Oettinger. W rozmowie z "Bildem" powiedział: - Komisja Europejska może nałożyć gigantyczne, miliardowe kary finansowe na niemieckie koncerny motoryzacyjne podejrzane o udział w kartelu.

Przypomniał też poprzednie afery z motoryzacyjnymi kartelami, jakie badała Komisja Europejska. W ostatnich 10 latach KE zajmowała się 9 takimi sprawami. Nałożone grzywny przekroczyły 10 miliardów euro. - Teraz kary mogą być podobne - podsumował Oettinger.

Skąd wiemy o kartelu?

"Der Spiegel" donosi, że Volkswagen sam przyznał się do "możliwości stosowania nielegalnych praktyk" w liście do Bundeskartellamt, niemieckiego federalnego urzędu, zajmującego się ochroną konkurencji. Niedawno pojawiły się nowe informacje, z których wynika, że Daimler również powiadomił władze o nagannych praktykach, jakie stosował wraz z innymi producentami.

Prawie 30 lat, ponad 60 spotkań

Kartel miałby funkcjonować od wczesnych lat 90., a przez ten czas niemieckie marki zorganizowały ponad 60 nieoficjalnych spotkań. Dyskutowano na nich tak naprawdę o wszystkim, co istotne w rozwoju samochodu. Z informacji "Der Spiegel" wynika, że tematem rozmów i ustaleń były m.in. rozwój hamulców, skrzyń biegów, sprzęgieł oraz silników benzynowych i wysokoprężnych. Wielu specjalistów sugeruje, że podczas takich spotkań ustalano także ceny podzespołów i samych samochodów.

W obliczu niedawnych afer z emisją trujących substancji przez silniki Diesla, najciekawsza jest informacja, że producenci dyskutowali także nad systemami oczyszczania spalin. Przykładowo, dowiadujemy się, że w celu obniżenia kosztów zdecydowano się na używanie mniejszych zbiorników AdBlue (rozbija w katalizatorze szkodliwe dla środowiska tlenki azotu na azot oraz wodę). W tym miejscu pojawiają się oskarżenia o wspólne manipulowanie pomiarami emisji i opracowanie sposobów na przechodzenie testów.

Źródła: "Der Spiegel", "Bloomberg", "Automotive News", "Bild"

Czy Twoim zdaniem Komisja Europejska nałoży na niemieckie koncerne motoryzacyjne dotkliwe kary idące w miliardy euro?
Więcej o:
Copyright © Agora SA