Poradnik | Diesel 1.4 D-4D. Dość prosty i stosunkowo trwały

Jednym z popularniejszych niewielkich diesli jest 1.4 D-4D zaprojektowany przez Toyotę. Japończycy, wzorem konkurencyjnych producentów, postanowili stworzyć stosunkowo prostą konstrukcję, domyślnie tańszą w produkcji (od 2.0 i 2.2 D-4D) i bieżącej eksploatacji. Mniejsze skomplikowanie daje o sobie znać chociażby w przypadku najstarszych egzemplarzy ze znacznymi już przebiegami - poważne usterki praktycznie nie występują. Należy jednak uważać na kilka elementów.

Debiut w 2001

Kunszt japońskich inżynierów przejawia się nie tylko w pojazdach hybrydowych, ale także w poczciwych dieslach. Oczywiście, po małolitrażowych ropniakach nie możemy spodziewać się trwałości i odporności na trudy eksploatacji, jak w jednostkach znanych chociażby z modelu Land Cruiser, jednak zasługują one na naszą uwagę. 1.4 D-4D po raz pierwszy pojawił się w katalogu modelu Yaris w 2001 roku generując 75 KM. Niewielka moc i waga przekładała się na dostateczne osiągi – pierwsza setka pojawia się po 12,9 sekundach. Zachwyca za to zużycie oleju napędowego wynoszące średnio 4,4 litra na setkę (według danych producenta). W miejskim Yarisie silnik ten nie cieszył się zbyt dużym zainteresowaniem klientów. Kluczowy wpływ miała na to cena. Auto było zdecydowanie za drogie (około 20% droższe od porównywalnej wersji benzynowej). 1.4 D-4D trafił także pod maskę Corolli i Corolli Verso, gdzie stał się rozsądną propozycją dla kierowców preferujących relaksacyjny styl jazdy okupiony umiarkowanym zużyciem paliwa. Takich ofert znajdziemy na rynku wtórnym najwięcej.

Spore zmiany w 2008

Pierwsza poważniejsza modernizacja jednostki miała miejsce w 2008 roku. Wówczas, w ramach dostosowywania silnika do rygorystycznej normy emisji spalin EURO 5, zastosowano piezoeletryczne wtryskiwacze przyczyniające się przy okazji do większej wydajności całej konstrukcji. Zmieniono również sterowanie turbosprężarką – pojawił się elektryczny siłownik w miejsce podciśnieniowego. Nie możemy zapomnieć o przystosowaniu silnika do współpracy z problematycznym filtrem cząstek stałych – zapycha się błyskawicznie w autach użytkowanych głównie w mieście. Większość współcześnie produkowanych silników o zapłonie samoczynnym niemal w każdym aucie współpracuje z tłumikiem drgań skrętnych, czyli dwumasowym kołem zamachowym. Jego zadaniem jest niwelowanie wibracji i przeciążeń generowanych przez silnik i zmianę biegów, jakie przenoszone zostają na układ przeniesienia siły napędowej. W samochodach użytkowanych głównie w mieście, popularna „dwumasa” wytrzymuje niewiele ponad sto tysięcy kilometrów – jej wymiana pochłania około 2-3 tysięcy złotych. Na szczęście, specjaliści Toyoty zrezygnowali z tego dodatku. W 1.4 D-4D nie spotkają nas także trudności z kolejną typową bolączką diesli – usterkowym kołem pasowym z tłumikiem drgań (zamontowany jest na wale korbowym).

Dożywotni łańcuch rozrządu

Swoistą ciekawostką jest także sposób realizacji napędu rozrządu. W miejsce popularnego i taniego w produkcji paska, zastosowano istotnie dożywotni łańcuch. Tylko w pierwszym okresie produkcji cierpiał z powodu braków jakościowych – zaczynał po kilkudziesięciu tysiącach kilometrów głośno pracować. Większość wadliwych elementów wymieniana była w ramach gwarancji. Co więcej, pompę wody i wysokiego ciśnienia nie napędza łańcuch rozrządu – napędzane są przez pasek wieloklinowy.

Uwaga na wtryskiwacze

Jak przystało na nowoczesny silnik diesla, po pewnym czasie poddać mogą się wtryskiwacze oraz turbosprężarka. Żywotność układu wtryskowego zależy w dużym stopniu od jakości tankowanego paliwa – wytrzymują około 200-250 tysięcy kilometrów, choć trafiają się sztuki, które pracowały znacznie krócej bądź dłużej. Toyota zastosowała produkty Boscha, dzięki temu ewentualna wymiana lub regeneracja nie pochłoną wielkich funduszy. W egzemplarzach do 2008 roku regeneracja kosztuje około 450-600 złotych za sztukę. W nowszych autach pozostaje nam wymiana kompletu wtryskiwaczy na nowe. To już znacznie większy wydatek sięgający kilku tysięcy złotych.

Żywotność turbosprężarki bez względu na wariant mocy, dyktuje regularna eksploatacja oraz styl jazdy użytkownika. Zapominanie o wymianie oleju silnikowego, czy gaszenie silnika od razu po forsownej jeździe, w mgnieniu oka przyczyni się do jej agonii. Jeśli stosujemy się do zaleceń specjalistów, będziemy cieszyć się sprawną pracą turbosprężarki nawet przez 250 tysięcy kilometrów. Regeneracja kosztować nas będzie blisko 1000 złotych, natomiast nowy podzespół to wydatek ponad 3 tysięcy złotych.

Summa Summarum

1.4 D-4D wypada lepiej w kwestii trwałości, niż większy 2.0 i 2.2 D-4D. Ma stosunkowo trwały osprzęt i został zbudowany z dobrej jakości materiałów. Szukając możliwie najmniej problematycznej wersji, warto omijać te z teoretycznie bezobsługowym filtrem DPF i egzemplarze wyprodukowane do 2006 roku. W pierwszych dwóch latach silnik mógł zużywać nadmierne ilości oleju. Później tę wadę skutecznie wyeliminowano.

Więcej o:
Copyright © Agora SA