Jeszcze więcej szaleństwa! Clarkson, Hammond i May powracają z nowym sezonem

"Grand Tour" powróci już w październiku. Amazon opublikował pierwszy zwiastun nowego sezonu. Wszystko wskazuje na to, że trójka prowadzących znajduje się w świetnej formie, a nas czeka prawdziwe show.

O nowym programie Clarksona, Hammonda i Maya ostatnio było bardzo głośno za sprawą kolejnego potężnego wypadku Richarda. Popularny "Chomik" stracił panowanie nad ponad 1200-konnym elektrycznym superautem. Na szczęście, wszystko skończyło się na niegroźnym złamaniu kolana. Hammond lada chwila wróci do formy, a słynne trio prowadzących powróci na ekrany już na jesieni. Wcześniejsze informacje mówiły o terminie "po wakacjach", ale ze względu na kontuzję Hammonda premierę drugiego sezonu "The Grand Tour" przesunięto na początek października.

Przedsmak emocji, jakie przyniesie nam "GT" możemy zobaczyć w pierwszym oficjalnym zwiastunie:

Producenci nie ujawnili zbyt wiele, ale sprawne oko wyłapie kilka znakomitych samochodów. Największe emocje na pewno wzbudzi test Bugatti Chirona i Mercedesa-AMG GT R. Na ekranie przez chwilę mignęły też rajdowa Lancia, któryś z nowych modeli McLarena oraz Jaguar XJ. Nie zabraknie też samolotów i pojazdów wojskowych. Ekipa nie zamierza też pominąć wypadku Hammonda. Pod koniec filmiku widzimy Brytyjczyka w kabinie Rimaca, który rzuca tylko krótkie "watch this". A potem rusza z pełną mocą 1200 koni mechanicznych. Jak zakończył się test, doskonale wiemy.

Fani "Chomika" zamarli w czerwcu, ale Richard Hammond znowu wymknął się śmierci

Richard Hammond po wypadkuRichard Hammond po wypadku fot. The Grand Tour (YT)

Miesiąc temu Richard Hammond uległ groźnemu wypadkowi w Szwajcarii podczas kręcenia kolejnego odcinka "Grand Tour". Brytyjczyk prowadził ponad 1200-konne, elektryczne superauto chorwackiej firmy Rimac. Choć zdjęcia z wypadku wyglądają okropnie - Rimac doszczętnie spłonął - to Hammond wyszedł z całego zajścia bez większych obrażeń. Dziennikarz nie stracił przytomności i samodzielnie wyszedł z rozbitego samochodu. Został przetransportowany helikopterem do szpitala w St. Gallen. Lekarze określili jego stan jako "dobry". Wykryto tylko "złamanie w stawie kolanowym".

Jak groźny był to wypadek, najlepiej świadczy reakcja Clarksona. Jeremy słynie ze swojego ciętego języka i żartów na każdy temat. W tej sytuacji był jednak śmiertelnie poważny. Napisał nawet o "największym i najbardziej przerażającym" wypadku, jaki widział w życiu.

Na szczęście nic poważnego się nie stało, o czym najlepiej świadczy zdjęcie powyżej. Ekipa nawet w szpitalu nie mogła się powstrzymać od żartów w swoim stylu. A sam wypadek naprawdę wyglądał koszmarnie:

 
Czy nowe show byłych prowadzących "Top Gear" spełniło Twoje oczekiwania?
Więcej o:
Copyright © Agora SA