Fisker E-Motion | Rewolucja w "elektrykach"?

Jeszcze w tym roku Henrik Fisker zaprezentuje swoje najnowsze dzieło. Samochód elektryczny wyposażony w nowoczesne akumulatory zaoferuje nawet 640 km zasięgu na jednym ładowaniu, a do tego osiągi, których nie powstydzą się samochody sportowe

Tym razem Fisker pracuje nad samochodem, który będzie napędzany wyłącznie przy pomocy prądu. Kalifornijski producent opatentował niedawno zupełnie nową technologię akumulatorów. Nowe rozwiązanie wykorzystuje nanotechnologię, która zapewni większą pojemność i wydajność niż dotychczas stosowane rozwiązania. Producent nie zdradza szczegółów na temat technologii, ale nieoficjalnie mówi się o wykorzystaniu superkondensatorów z grafenu. Nowoczesny materiał pozwala budować ultracienkie akumulatory, jednak dotychczasowym problemem były bardzo wysokie koszty produkcji.

Trochę więcej wiadomo na temat samego pojazdu. W sieci pojawiło się zdjęcie, które przedstawia profil samochodu wyposażony w drzwi otwierane przeciwsobnie do góry. Lekka i bardzo aerodynamiczna konstrukcja nadwozia pozwoli rozwinąć prędkość 260 km/h. Nowy model ma być wyposażony w technologie umożliwiające autonomiczną jazdę. Na razie brak informacji na temat wyglądu wnętrza, ale producent zapewnia, że priorytetem jest zapewnienie najwyższego komfortu.

Oprócz prac nad luksusowym modelem Henrik Fisker zapowiada zupełnie nowe auto elektryczne przeznaczone na rynek masowy. Auto ma być konkurencyjne cenowo z Teslą Model 3, a przy okazji zapewniać dużo lepsze osiągi. Założyciel firmy pracował przez lata dla BMW i Astona Martina. W 2007 roku założył własną firmę, a po czterech latach wyjechał na drogi model Karma. Pojazd miał na pokładzie silnik elektryczny wspomagany jednostką benzynową w roli range extendera zwiększającego zasięg.

Z wielkich planów produkcyjnych wyprodukowano zaledwie 2 tys. egzemplarzy. Po dwóch latach Fisker zbankrutował. W 2014 roku chińska grupa Wanxiang kupiła prawa do technologii i nazwy Karma, ale Henrik Fisker nie poddał się i pracuje zupełnie od nowa nad kolejnym samochodem.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.